Kolejki do lekarzy są coraz dłuższe – tak wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. NIK zestawił ze sobą dane z grudnia 2015 i 2016 roku. Średni czas oczekiwania na wizytę u lekarza wydłużył się, pomimo tego że do sytemu wpompowano w zeszłym roku ponad 3 miliardy złotych więcej niż w roku 2015.
718 dni – tyle trzeba poczekać na endoprotezoplastykę stawu kolanowego. Najdłuższa kolejka do tego zabiegu jest na Dolnym Śląsku, tam czeka się średnio…trzy i pół roku. Niewiele szybciej przejdziemy operację zaćmy, teraz to średnio 601 dn, a na samą wizytę na oddziale rehabilitacji neurologicznej trzeba poczekać 131 dni czyli dwa razy dłużej niż w latach ubiegłych.
Pacjenci nie mieli równego dostępu do usług – wskazuje NIK. Z 11 badanych zakresów świadczeń szpitalnych tylko w dwóch oddziałach NFZ dano im pełny dostęp do świadczeń. W praktyce np. w połowie kraju dzieciom nie zapewniono szpitalnego leczenia urologicznego. Endokrynologii i diabetologii dziecięcej nie ma w czterech województwach, okulistyki w zachodniopomorskim, a lekarza specjalisty chorób płuc dzieci brakuje aż w dziesięciu województwach.
NIK zauważył, że coraz częściej to sami Polacy finansują swoje leczenie. Udział wydatków ponoszonych przez pacjentów, w wydatkach na ochronę zdrowia jest wysoki od kilku lat. Przykład? W 2015 roku sfinansowane przez pacjentów było 23,2 proc. Dla przykładu, we Francji obywatele odpowiadają za 6,8 proc. wydatków, Niemczech za 12,5 proc, a w Czechach za 13,7 proc. Tymczasem w 2016 roku polscy pacjenci musieli płacić z własnej kieszeni na ochronę zdrowia jeszcze więcej – wydatki te wzrosły do 23,4 proc. wydatków ogółem. W tym samym czasie w Szwecji te wskaźniki spadały.
Na podstawie: moeny.pl/forsal.pl
Najnowsze komentarze