W Dzień Kobiet ulicami polskich miast przemaszerowały feministki, w znacznej części rodzaju męskiego. Na szczęście nieogoleni feminiści nie nosili się tego dnia w stylu grodzko-bęgowskim, więc zgrozy estetycznej aż tak wielkiej nie było: do komicznego widoku buraczanych wąsiórów, taszczących tabliczki w obronie własnej macicy zdążyliśmy się przyzwyczaić, podobnie jak do stuletnich matron żądających „tabletki dzień po”. Taka to już liberalno-kabaretowa norma.
W Warszawie, jak to w Stolicy, marsz feministów oczywiście też być musiał. Maszerujących babo-chłopów przy Placu Konstytucji przywitała godnie (charytatywnym banerem „Chcesz zabijać? Zabij się sam! Pomożemy!”), grupa aktywistów warszawskiego NOP. Z lekkim smutkiem zauważamy, że tej wyciągniętej w transparentowej deklaracji pomocy dłoni maszerujący nie docenili. Wrzask, żądanie interwencji policji.. Trudno dziś dogodzić płciowo nieokreślonym.
Niewątpliwie liberalno-demokratycznie sprawiła się tego dnia pisowska milicja. Nacjonaliści zostali otoczeni szczelnym kordonem, a gorliwi funkcjonariusze usiłowali zasłonić własnymi ciałami pomocowy baner, stając nawet na palcach. Efekt był jednak mizerny, bo mundurowi byli za krótcy a kije do transparentu długie, więc nopowski baner górował nad maszerującymi feministami, w sposób przyjemny doprowadzając ich do białej gorączki. Bo łatwo żądać prawa do zabijania dzieci, ale nieprzyjemnie się robi, jeżeli ktoś takie samo prawo zechce zastosować na promotorze mordowania. Feministo: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe, bo – jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. A my – pomożemy!
[email protected]
Wstąp do NOP – wypełnij formularz rekrutacyjny (kliknij!)
10 marca 2017 o 15:05
Bardzo dobrze, szkoda ze tak mało ludzi angażuje sie w takie akcje.