Ryszard Florek, jeden z najbogatszych Polaków wygłasza tezy, których nie powstydziłby się każdy autentyczny nacjonalista. Jest to także znakomita riposta na brednie „narodowych” marksistów i innych lewicowych popaprańców, którzy w każdym przedsiębiorcy widzą wyzyskiwacza i sojusznika globalnej oligarchii.
Przedsiębiorstwa z bogatych krajów, jak USA, Japonia czy Niemcy, rozwijały się przez kilkadziesiąt lat pod ochronnym parasolem własnego rynku, uzyskały wielką przewagę efektu skali, mają do tego kapitał, więc teraz wchodzą np. na polski rynek. Walczą o niego, zaniżają ceny, powodują, że naszym firmom trudniej jest się wykreować.
Polskie państwo nie robiło praktycznie nic, żeby trochę te szanse konkurowania poprawić. Ostatnio próbowano co prawda wprowadzić podatek handlowy, ale wszyscy widzieliśmy, jak to się skończyło. Wielkie koncerny się bronią, wymyślają różne kruczki. Nie chcą dopuścić do tego, żeby Polska była dla nich równym konkurentem. Stworzyli po prostu kraj półkolonialny w Europie. Przy czym nie mówię tu tylko o Polsce, ale również o reszcie Europy Środkowej i Wschodniej.
Każdy kraj, który opiera swój rozwój o inwestorów zagranicznych, jest krajem półkolonialnym. Pozostanie na pułapie średniego rozwoju i na tym koniec. My na tym etapie już jesteśmy. Gdzie nie ma kapitału społecznego, tam jest bieda. Tam, gdzie jest, tam jest bogactwo.
Czytaj całość TUTAJ.
Na podstawie: forbes.pl
Najnowsze komentarze