VII Marsz Patriotów, który 11 listopada przeszedł ulicami Wrocławia, po raz kolejny zgromadził tysiące uczestników. Spokojną atmosferę zakłóciło pojawienie się fotoreportera „Gazety Wyborczej” (niektórzy używają określenia Głos Tel Awiwu), znanej z oczerniania polskich nacjonalistów i gorliwości „antyfaszystowskiej”. Jak informują michnikowcy na swojej stronie:
Nacjonaliści polscy przechodzą od pełnych nienawiści słów do czynów. Zaatakowali fotoreportera „Wyborczej” podczas marszu ulicami Wrocławia na 11 listopada. Zaatakowali naszego fotoreportera, otoczyli, kopali i szarpali. Gdyby nie interwencja policji, to zapewne ciężko by pobili. Jeden z liderów marszu Jarosław Bogusławski krzyczał przez megafon: – Przedstawiciele „Głosu Tel Awiwu” nie są tu mile widziani, nie są w ogóle widziani – co jak można się domyślać, znaczyło, że najlepiej gdyby ich w ogóle nie było. Oczywiście jesteśmy wdzięczni funkcjonariuszom, że wybawili z opresji naszego kolegę. Nie rozumiemy jednak, dlaczego potem nakazywali mu oddalić się od marszu, a zatem zaprzestać wykonywania swojej pracy, natomiast w żaden sposób nie strofowali liderów marszu, którzy jawnie nakłaniali do rękoczynów wobec naszego pracownika, a wręcz je pochwalali. Niestety to kolejny przykład pobłażliwości służb wobec coraz bardziej rozwydrzonych nacjonalistów. Uchodzi im nawoływanie do nienawiści wobec osób innej rasy, wyznania i narodowości. Uszło grożenie byłej premier. A tym razem sprowokowanie napaści fizycznej. Czy ktoś wierzy, że wobec tego nie posuną się dalej?
Nie popieramy przemocy, ale rozumiemy aryjski gniew
Na podstawie: GW
Najnowsze komentarze