Życie w gromadzie
Człowiek został stworzony do życia społecznego. Istotą człowieczeństwa jest to, że człowiek żyje gromadnie, działa w rodzinie i w Narodzie, pospołu z innymi ludźmi. Życie w Narodzie jest naturalnym stanem człowieka, wyrzucenie jednostki poza nawias tego życia — jest karą. Życie w Narodzie jest naszym prawem; daje nam ono dobrodziejstwa, płynące z organizacji sił zbiorowych gromady. Życie w Narodzie pociąga też za sobą pewne obowiązki. Bez tych obowiązków, składanych do wspólnej społecznej skarbnicy, nie mogłoby się odbywać życie społeczne. I dlatego obowiązkiem każdego człowieka jest ponoszenie społecznych ciężarów. Człowiek, który tych obowiązków nie odczuwa jako naturalnego wewnętrznego nakazu, który kieruje się egoizmem, pilnuje tylko swego osobistego interesu — sam siebie stawia poza nawias życia społecznego. Zapominając obowiązki społeczne, postępuje wbrew swej społecznej naturze, wypiera się swego człowieczeństwa, swojej przynależności do wielkiej rodziny narodowej. Jednostka, pozbawiona instynktu społecznego — to niby-człowiek, to gorszy gatunek człowieka, to jego namiastka.
Nieroby
Istnieje pewien typ człowieka, dbającego wyłącznie o interes własny. Taki osobnik chodzi zazwyczaj w starannie wyprasowanych spodniach i z lekceważeniem spogląda na tych wszystkich, którzy każdą wolną chwilę i grosz oddają na usługi ogółu. Taki osobnik nie pracuje w żadnej organizacji społecznej ani politycznej. Brzydzi się tym, podobno. Ofiarność wywołuje u niego uśmiech pobłażania, poświęcenia nie rozumie w ogóle. Niedzielę zawsze zachowuje „dla siebie”, jak i każdy inny dzień w tygodniu. Przez życie idzie z podniesioną głową, zadartym nosem, z rękami w kieszeniach. Cokolwiek robi — jest nastawiony na własny interes. Powodzi mu się dobrze: — jest apolityczny. Umie zgiąć kark, kiedy trzeba, aż do ziemi; umie też z cynizmem potraktować słabszego, a nędzarzowi — pokazać drzwi. Całe życie poświęca pogoni za złotem. Pieniądze!—te zawładnęły jego duszą. Nic nie widzi poza niemi. Nie dostrzega ani nędzy ludzkiej, ani nieszczęścia, ani nawet zła. Obojętnym mu jest życie zbiorowości — Narodu. Zamyka się w ciasnym kółku swych spraw osobistych, i broni tylko jednego — wolności. Wolności działania, swobody, bo ta daje mu możność układania sobie życia — bez względu ma dobro innych. Taki osobnik wśród pszczół—nazywa się trutniem, a wśród ludzi — bydlakiem.
Niedołęgi
Jest jeszcze inny typ człowieka, równie niepożyteczny — to niedołęga. Ten ma zrozumienie obowiązku narodowego, wie, że potrzeba pracować dla całości, poczuwa się nawet do tego, ale nie potrafi robić. To najczęściej człowiek słaby, zawadzający innym w pracy, wzbudzający litość swą niezaradnością. Zgorzkniały, utyskujący, przygnębiony, nie ufa sobie i nie ufa innym. Nie pracuje i nie tworzy — bo nie potrafi. Zaledwie zarobi na chleb codzienny. Z niewiarą spogląda na otoczenie. Nie wierząc w swoje siły i możliwości, spogląda sceptycznie na każdy poryw zdrowego entuzjazmu i woli.
Ruch Młodych wypowiedział walkę jałowości w Narodzie. Ludziom złej woli — uniemożliwi szerzenie zła; trutniów — jeśli nie naprawi i nie wychowa przykładem i perswazją — zacznie smagać, aż do skutku; niedołęgów — pouczy, poprowadzi, zaszczepi im wiarę we własne siły i wskaże miejsce, na którym będą mogli pożytecznie pracować dla Narodu. Ruch Młodych porwie wszystkich do pracy i, świecąc sam przykładem bezinteresowności i poświęcenia, poprowadzi Naród polski do wielkości.
Adolf Józef Reutt
Pismo Narodowo-Radykalne „Falanga”, 1936.
Najnowsze komentarze