Ciężki kryzys gospodarczy nie zdołał rozwiać sentymentu, jaki mają pewne koła dla ustroju liberalno-kapitalistycznego. To też wystarczyły najlżejsze znamiona poprawy, żeby doktryna liberalna usiłowała odżyć na nowo. Inna sprawa, że doktryna ta wchodzi na widownię dziejową w zmienionej szacie: — w powiązaniu z wielkim ruchem, jakim jest prąd narodowy.
W „Warszawskim Dzienniku Narodowym” p. prof. Rybarski wystąpił z cyklem artykułów na tematy gospodarcze pt. „Państwo, a gospodarstwo”. Cykl taki jest czymś niezwykłym sam w sobie, a to dlatego, że na ogół na tematy gospodarcze „Stronnictwo Narodowe” wypowiadać się nie lubi.
Błędne założenie
Prof. Rybarski wychodzi z założenia, że „musimy odróżnić dwie skrajne zasady: jedną, która proponuje niewtrącanie się państwa do gospodarstwa i drugą, która to gospodarstwo chce upaństwowić. Obydwie, choć sobie przeciwstawne, wyrosły ze wspólnego materialistycznego poglądu na świat. Obydwie wysuwają na czoło maksimum dobrobytu, widzą w człowieku przede wszystkim konsumenta i narzędzie produkcji, lekceważą pozagospodarcze pierwiastki”. Założenie to jest błędne.
Nie wszystkie bowiem kierunki, które chcą upaństwowić życie gospodarcze, „lekceważą pozagospodarcze pierwiastki”, jak pisze prof. Rybarski, bo właśnie niektóre w imię tych pozagospodarczych pierwiastków, dążą do upaństwowienia gospodarstwa, uważając, że tylko upaństwowienie zdoła zapewnić sprawiedliwy podział dóbr i przygotować Naród do realizacji Jego misji dziejowej, która przecież nie jest wcale celem gospodarczym.
Interwencjonizm a upaństwowienie
Prof. Rybarski występuje w swoich artykułach, jako entuzjasta interwencjonizmu. Uważa interwencjonizm za skuteczną metodę oddziaływania państwa na kształtowanie się gospodarstwa narodowego. I to nie wydaje się słusznym. Jeżeli bowiem państwo, w warunkach swobody gospodarczej (jak tego chce prof. Rybarski), zaczyna interweniować w zakresie jakiejś gałęzi produkcji, to kapitały uciekają z tej gałęzi do innych, na które interwencja państwa się nie rozciąga. Prowadzi to z konieczności do interweniowania państwa do coraz to nowych gałęzi gospodarstwa; państwo zaczyna obejmować całokształt życia gospodarczego siecią nakazów i zakazów oraz kontrolować, czy one są wypełniane. Metoda taka jest bardziej demoralizująca i kosztowniejsza od upaństwowienia, do którego zresztą doprowadza sama przez się. Dowiódł tego słynny ekonomista — liberał Mises.
Argumenty prof. Rybarskiego, że — „państwo jest złym kupcem, że nasz aparat jest młody i niedoświadczony, że nie nauczy się dobrze pracować, jeżeli będzie zbyt wiele zadań brał na siebie” itp. nie są przekonywujące, choćby dlatego, że, z punktu widzenia narodowego, państwo jest nierównie lepszym kupcem jak kupiec żydowski, a wykształcenie od razu większej liczby niezbędnych kupców Polaków nie będzie w ogóle rzeczą możliwą; stąd przejęcie wielu funkcji przez państwo jest po prostu życiową koniecznością. Ciężar zadań nie może być argumentem przeciw ich podejmowaniu. W ten sposób żadne zadanie państwowe nie mogłoby być podjęte, albowiem nie ma „lekkich” zadań państwowych.
O gospodarkę wojenną
W końcu jeszcze jedna uwaga. Polska znajduje się między dwoma potężnymi sąsiadami: Rzeszą Niemiecką i Z.S.S.R. Obydwa te państwa prowadzą gospodarkę wojenną, obliczoną na rozbudowę środków walki w szybkim czasie. Oczywiście w tych warunkach nie może być mowy o liberalnej gospodarce, okraszonej z lekka interwencjonizmem w myśl zasady: „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”. Musimy dostosować tempo naszej rozbudowy gospodarczej do tempa sąsiadów, a to da się osiągnąć tylko drogą koncentracji i racjonalizacji produkcji w celu jej potanienia, tylko drogą upaństwowienia podstawowych surowców i zmilitaryzowania gospodarki, właśnie w imię celów pozagospodarczych.
Dlatego też wywody prof. Rybarskiego, nacechowane umiarkowanym liberalizmem i przesiąknięte duchem indywidualistyczno-kapitalistycznym, muszą wywołać szereg zastrzeżeń i budzić poważne wątpliwości, zwłaszcza wobec wojennych nastrojów Europy i braku w Polsce rzetelnej inicjatywy prywatnej, zdolnej w szybkim czasie sensownie rozbudować gospodarstwo, zgodnie z wojennymi potrzebami.
Marian Reutt
Pismo Narodowo-Radykalne „Falanga”, 1936.
Najnowsze komentarze