Tego raczej nikt się nie spodziewał. Tegoroczny warszawski Marsz Niepodległości maszerować będzie pod hasłem Narodowego Odrodzenia Polski. Zawołanie „Polska dla Polaków – Polacy dla Polski”, nasze motto od lat bez mała dwudziestu, także motyw przewodni ostatniej Kampanii NOP „Nacjonaliści do Senatu”, organizatorzy stołecznego MN postanowili wciągnąć na swoje sztandary. Ten wyraz złożonego nam hołdu przyjmujemy łaskawie i z pełnym zrozumieniem – jest oczywisty. Tylko czemu tak późno?
No i po co do porządnego nacjonalizmu dołożono prezydenta Dudę? Zaproszenie do uczestnictwa w imprezie, z definicji niepodległościowej, osobnika niepodległości przeciwnego, to taki udający orła pterodaktyl Komorowskiego: ni pies, ni wydra – ni gips, ni czekolada. Duda oczywiście odmówił, niemniej słowo się rzekło, kobyłka u płota. A mogło być tak (prawie) pięknie. I (prawie) narodowo. A wyszło jak zwykle. Aż się Scyzoryk w kieszeni otwiera. Na zmianę z Kukizem.
Na szczęście do Wrocławia, na Marsz Patriotów, nikt Dudy nie zapraszał. Trzeba się bowiem, tak zwyczajnie, po ludzku, szanować.
Adam Gmurczyk
Najnowsze komentarze