Przypomnijmy sobie poglądy św. Tomasza na prawo własności. Istnieje pewien zasób dóbr, stworzonych przez Boga do ogólnego użytku wszystkich ludzi. Prawo natury nie daje nam wytycznych, jak te dobra dzielić. Właściwym źródłem przydziału dóbr na własność prywatną jest Prawo Pozytywne, ustanowione przez ludzi dla rozstrzygania zagadnień, nieobjętych ani Prawem Objawionym ani Prawem Natury. Przydział własności na rzecz poszczególnych ludzi powinien więc następować w myśl zasad, które umysł ludzki uzna za najbardziej odpowiednie.
Św. Tomasz uważa własność indywidualną za instytucję godziwą i celową, a to ze względu na własności wrodzone naturze ludzkiej. Właścicielowi przysługuje jednak tylko rola kapitana na okręcie powierzonym jego pieczy, a stanowiącym własność publiczną: ma on baczyć na porządek na statku i na właściwy kurs, ma wydawać wszelkie niezbędne zarządzenia i ponosić pełną odpowiedzialność; za to, zgodnie z zasadami sprawiedliwości rozdzielczej, należy mu się utrzymanie odpowiednie do jego stanowiska. Wszelkie inne korzyści z używania statku przypadają ogółowi ludzi.
Własność daje właścicielowi stanowisko społeczne, a równocześnie nakłada na niego obowiązek pracy. Pod tym względem właściciel nie różni się od pracownika najemnego, urzędnika czy robotnika. Im większa jego własność, tym wyższe jego stanowisko, tym bardziej społecznego charakteru nabierają jego obowiązki, tym silniej uwydatnia się jego rola jako powiernika społeczeństwa. W ustroju kapitalistycznym właściciel dysponuje swą własnością samowolnie; w społeczności katolickiej powinien się czuć sługą interesu publicznego. W myśl zasad sprawiedliwości rozdzielczej należy dać pewnej osobie o tyle więcej przy podziale wspólnych dóbr, o ile ma ona wyższy stan w społeczeństwie – uczy św. Tomasz (Summa Theologica, 2 qu. LXI a. 1 ad 2).
Z posiadaniem wiąże się pewien stan, a co za tym idzie i pewien tytuł prawny do udziału w dochodzie społecznym. Jednakowoż chrześcijańskie pojęcie stanu jest nieodłącznie związane z pojęciem pracy. Właściciel jest uprawniony do udziału w wytworach, wytwarzanych codziennie przez społeczeństwo, nie dlatego, że posiada jakąś własność, ale ponieważ wykonuje, względnie powinien wykonywać – pracę wymaganą od jego stanu.
Argumenty św. Tomasza na korzyść własności indywidualnej oparte są na niedoskonałości natury ludzkiej: niedoskonałość ta – trudno temu zaprzeczyć – nie uległa poprawie do naszych czasów, na skutek czego rozumowanie św. Tomasza zachowało całkowitą moc. W Kościele katolickim utrzymuje się jednak również odwieczna tradycja wspólnego posiadania – powiedzmy szczerze „komunizmu” – we wszystkich tych wypadkach, w których uczucia miłości bliźniego żarzą się szczególnie gorąco, jak np. w zakonach oraz pierwszych gminach chrześcijańskich. Jeśli wierzyć doświadczeniom Kościoła, własność wspólna, utrzymana w granicach wyjątku, wydaje się stanowić konieczne uzupełnienie ustroju, opartego w zasadzie na własności prywatnej.
Jak już zaznaczyliśmy, ustrój taki nakłada na właściciela obowiązek nie zrywania związku ze swą własnością i zarządzania nią osobiście. Tam, gdzie dla jakichś przyczyn sam właściciel nie może dać sobie rady, powinien wejść w spółkę (własność grupowa). Liczebność takiej grupy może być mniejsza lub większa, póki jednak wspólnicy czy udziałowcy biorą osobisty udział w zarządzie i ryzyku, charakter własności prywatnej jest zachowany. W miarę jednak wzrostu liczebności takiej grupy, własność prywatna zbliża się szybko do pewnej naturalnej granicy, po czym własność nabiera cech społecznych.
Fragment książki „Ekonomia miłosierdzia”, Wydawnictwo ProLog, Warszawa 1995.
Adam Doboszyński
22 kwietnia 2014 o 23:33
Środki produkcji (fabryki, kopalnie, stocznie, zakłady przemysłowe) powinny ba muszą należeć do narodu którego głównym przedstawicielem jest świat pracy. Co innego tyczy się własności osobistej (dom, mieszkanie, małe zakłady, nieruchomość) ona zaś nie powinna podlegać nacjonalizacji. Inicjatywa prywatna jak najbardziej to samo ze spółdzielczością, wszystko to tworzyło by całość i zarazem alternatywę wobec neoliberalnego kapitalizmu i globalizacji.
P.S. Śmieszy mnie straszenie komuną i brednie o „wspólnych żonach” i inne kwiatki.
Socjalizm to rozwój, kapitalizm to zysk, nie koniecznie rozwój, tłumaczyć chyba nie muszę. Przykład Wenezueli jasno daje do zrozumienia.
23 kwietnia 2014 o 09:38
@quasimodo81
Miejsca produkcji jak: (Fabryki, Kopalnie, Stocznie, Zakłady Przemysłowe) powinny należeć do państwa, nawet nie wielu z kapitalistów, zdaje sobie sprawę że w wielu kwestiach finansowych, podatek jaki idzie do państwa z tytułu ów Fabryk jest bardzo duży większy niż z podatku VAT itd.
Jeśli chodzi o własność prywatną, to jak najbardziej żadnej nacjonalizacji, jak największa swoboda.
Nie Socjalizm ani Kapitalizm, tylko Dystrybucjonizm lub Korporacjonizm.
23 kwietnia 2014 o 12:33
@quasimodo81 – opowiadasz bzdury. Dlaczego niby własność prywatna ma być skasowana na rzecz wymysłów państwowej machiny, a ludziom pozostawiona jedynie własność osobista? Przecież to na chłopski rozum da się pojąć, że jeśli ktoś ma prywatny, rodzinny interes w jakiejkolwiek branży, to dokłada wszelkich starań, by jego produkty cieszyły się dobrą oceną, by jego marka słynęła z jakości. A państwo będzie mieć to gdzieś i to jest właśnie idiotyczna komuna. Nacjonalizować tylko to, co leży w ziemi – albo utrzymywać pakiety kontrolne, podobnież ze zbrojeniówką. W przypadku dużych przedsięwzięć typu budowa samolotów, itd. – tworzyć narodowe korporacje podlegające pod właściwą izbę (ciało ustawodawcze), jednakże mające pewien zakres autonomii, a nie ślepo kierowane przez państwo. Także zgadzam się z tym, co napisał Nacjonalista
23 kwietnia 2014 o 13:21
@Varga del Lavoro. Firmy zakłady rodzinne to prywatna inicjatywa. Wiec nie sudar przeszkód tak samo spółdzielczość lokalna. Kopalnie czy huty to co innego.
24 kwietnia 2014 o 02:29
Państwo nie powinno NICZYM kierować bezpośrednio. Fabryki, kopalnie czy stocznie powinny należeć do ludzi tam pracujących ( Spółdzielnie). Jedynie w sektorach Strategicznych – przemysł zbrojeniowy czy energetyka państwo powinno mieć pewien wpływ ale nie bezpośredni. Państwowe firmy gorzej działają natomiast gdy jest jeden właściciel i masa pracowników dochodzi to ogromnej nie równości ekonomicznej dlatego najlepszym pomysłem jest parcelacja i uwłaszczenie czyli rozpowszechnienie własności. Śmieszą mnie narodowcy, którzy przez nienawiść do kapitalizmy zaczynają popierać jeszcze coś gorszego jak socjalizm i państwowe molochy. Jest tylko jedna umiarkowana droga – Dystrybucjonizm katolicki !
6 września 2020 o 22:08
David17 w pewnym sensie zgadzam się z tobą. Jednak uważam że w każdym powiecie powinien być jakiś lokalny zwierzchnik i zarządca dóbr ziemskich który będzie ten dystrybucyjny porządek trzymać w ryzach i rozdzielać sprawiedliwie ziemię, zasoby, surowce, materiały itp. między swoich poddanych czy też obywateli a dokładnie to rozdzielać między ich warsztaty i gospodarstwa. Powinien istnieć jakiś lokalny dostawca (książe, hrabia, dwór) który będzie odpowiednio uposażać i zaopatrywać okolicznych rolników i rzemieślników w to co jest im niezbędne do wykonywania pracy i prowadzenia rodzinnego przedsiębiorstwa. Rodzina może do uposażenie dzierżyć dziedzicznie czy też wykupić na własność dziedziczną. Grunt w tym aby każdy kto zgłosi się do lokalnego władcy dostał do czego potrzebuje. Oczywiście w zamian za jakąś część swojej pracy. Chodzi o to aby wiele tych małych i lokalnych przedsiębiorstw rodzinnych działało z lokalnym władcą na zasadzie zdrowej umowy lub kontraktu. Dzięki temu pozostałby nadal jakiś rząd a jednocześnie zostałoby zniesione państwo w dzisiejszym i biurokratucznym rozumieniu. Nie potrzebna by była praktycznie żadna administracja bo większość obowiązków byłoby przekazanych w ręce mieszkańców lokalnej wspólnoty którzy trudnią się różnymi zawodami.
19 marca 2021 o 22:27
Adam Doboszyński to bez wątpienia jeden z najwybitniejszych myślicieli i działaczy polskiego ruchu narodowego. Urodził się 11 stycznia 1904 r. w Krakowie w rodzinie ziemiańskiej. Jego ojciec był adwokatem i członkiem austriackiej Rady Państwa. W czasie wojny polsko- bolszewickiej 1920 r. Adam Doboszyński zgłosił się jako ochotnik do 6 pułku artylerii ciężkiej w Krakowie, w którym służył cztery miesiące. Po zdaniu matury w tym samym roku podjął studia na Uniwersytecie Warszawskim na wydziale prawa, jednak szybko z tego zrezygnował, przenosząc się do Wyższej Szkoły Technicznej w Gdańsku. W 1925 r. ukończył studia uzyskując tytuł inżyniera budowlanego. W latach 1925 – 1927 kontynuował naukę w Szkole Nauk Politycznych w Paryżu, jednak musiał je przerwać z powodu kłopotów materialnych rodziny. Po powrocie do kraju ukończył z wyróżnieniem Szkołę Podchorążych Rezerwy Saperów w Modlinie uzyskując stopień podporucznika rezerwy. W 1931 r. D. przystąpił do Obozu Wielkiej Polski i od tej pory pozostawał czynny politycznie w szeregach ruchu narodowego. Gdy w 1933r. przebywał w Anglii, wówczas nawiązał znajomość z Gilbertem Chestertonem, wybitnym katolickim filozofem i pisarzem. Od 1934r. Doboszyński aktywnie działał w Sekcji Młodych Stronnictwa Narodowego w Okręgu Krakowskim. Jego aktywność przejawiała się m.in. poprzez pracę formacyjną w środowiskach robotniczych.
.
Adam Doboszyński zyskał szczególną sławę w 1936r., gdy zorganizował słynną wyprawę na Myślenice. Celem tego przedsięwzięcia była chęć wymierzenia sprawiedliwości wobec myślenickiego starosty Antoniego Basary, znanego z praktykowania korupcji, faworyzowania przedsiębiorców narodowości żydowskiej, oraz utrudniania działalności Stronnictwu Narodowemu. Przykładam rzucania kłód pod nogi małopolskim narodowcom było m.in. dokonywanie represji wobec uczestników akcji bojkotu żydowskich sklepów. Warto wspomnieć, że ów mający miejsce w latach 30. bojkot był prowadzony wyłącznie z wykorzystaniem pokojowych, legalnych metod, a więc działania Basary były tym bardziej nieuzasadnione. Słynny „Marsz Myślenicki” miał miejsce w nocy z 22 na 23 czerwca 1936r. Doboszyński na czele grupy ok. 70 narodowców, dokonał rozbrojenia powiatowego posterunku policji w Myślenicach. Aby uniemożliwić szybkie wezwanie posiłków, przecięto kable telefoniczne. Towary, które znajdowały się w żydowskich sklepach zebrano na rynku, po czym podpalono. Widać tu, więc wyraźnie, iż wydarzenia myślenickie w żadnym wypadku nie mogą być określane, jako szaber, czy grabież- sam Doboszyński pilnował, aby owe towary były niszczone, nie zaś przywłaszczane. Swój dramatyczny protest, wobec dominacji Żydów w polskim handlu, Doboszyński przypłacił wyrokiem 3,5 roku więzienia. We wrześniu 1939r. Adam Doboszyński, jako ochotnik walczył w Kampanii Wrześniowej. Będąc ranny, przedostał się przez Węgry do Francji, a następnie do Wielkiej Brytanii. Został udekorowany Krzyżem Walecznych (otrzymał go z rąk będącego wówczas Naczelnym Wodzem, gen. Władysława Sikorskiego), oraz francuskim Croix de guerre. Jednak uważał Sikorskiego za słabego polityka, będącego zakładnikiem francuskich decydentów.
.
23 grudnia 1946r. Adam Doboszyńskim podjął najbardziej tragiczną w skutkach decyzję w swoim życiu- powrócił do Polski, pogrążonej wówczas w najcięższej fazie komunizmu. 3 lipca 1947r. został aresztowany. Po 2-letnim śledztwie, pełnym tortur i poniżeń, odbył się pokazowy proces. 11 lipca 1949r. sąd wydał wyrok śmierci. Egzekucja odbyła się 29 sierpnia 1949r.
18 września 2023 o 13:46
Własność prywatna wiąże się z prywatności, a prywatność to z łaciny privatus = osobisty. Spółdzielnia to czysty komunizm. Kopalnie wcale nie muszą być spółdzielnią. Mogą działać tak jak działali gwarkowie, którym władca wydzielał indywidualne obszary i każda mniejsza kopalnia stanowiła osobny warsztat jakiegoś gwarka. Tak samo jak każdy kmieć miał osobne pole, krawiec osobną pracownię itd. To całe gadanie, że własność prywatna powinna działać dla dobra ogółu czy narodu to typowy narodowy bolszewizm. Odwoływanie się do ponadlokalnego abstraktu. Karczmarz w średniowieczu działał przede wszystkim dla siebie i jednocześnie dla ludzi ze swojej wioski, ludzi których dobrze znał, a nie dla jakiegoś tam narodu, ogółu. Karczmarze z poszczególnych wiosek nie tworzyli ponadlokalnego, narodowego i krajowego związku karczmarzy. Król nie głosił „karczmarze wszystkich dóbr łączcie się”. W innych branżach też nic takiego nigdy nie postulowano. Tak samo jak powiat był związkiem dziedziców poszczególnych miast i wiosek. To tak samo cech czy gromada była związkiem drobnych posiadaczy, który nie byli częścią składową jakiejś nieokreślonej całości. W dodatku działali na poziomie lokalnym. Kontakty pomiędzy ludźmi opierały się na prawie prywatnym (lennym), umowie pomiędzy dziedzicem dóbr a kmieciem-rolnikiem lub mieszczaninem-rzemieślnikiem, między czeladnikiem a gospodarzem albo mistrzem danego kunsztu, nie na wszechobecnym prawie publicznym, które regulowało stosunki pomiędzy ludźmi w każdym zakątku kraju i w każdej dziedzinie. Myślę, że prędzej ten cały libertariański anarcho-kapitalizm Hoppe i jego Europa tysiąca Liechtensteinów prędzej owocowałayby powrotem do starego porządku i tradycyjnych księstewek w których istnieją drobni przedsiębiorcy, mieszczanie i kmiecie niż te narodowe i neojakobińskie dyrdymały. Nie ma znaczenia czy stworzysz jedną wielką fabrykę czy też krajowy związek robotników tej samej branży, bo to są zbiurokratyzowane kolosy a nie żadne „samorządy”. To taki sztuczny projekt jak „samopomoc chłopska” w PRL.
18 września 2023 o 15:25
Ten fragment z kopalniami to już są czyste pierdzieluchy gościa, któremu się wydaje, że kopalnie działają jak Minecraft. Działalność kopalń to jest cała infrastruktura techniczna i cały system planowania wydobycia, które bez istnienia całego procesu organizacyjnego nie mogą być utrzymane. Jak sobie wyobrażasz utrzymanie całych szybów, wind zjeżdżających i systemów wentylacyjnych w kopalni? Osobiste wydzielanie każdemu górnikowi kawałka do fedrowania (bo to nie działa tak że sobie po prostu fedrujemy ścianę, która akurat zostanie wskazana, taka ściana może się zawalić i trzeba się z tym liczyć) to murowany przepis na śmierć w katastrofie górniczej.
19 września 2023 o 15:58
Ale korwinistyczny bełkot, kuce i kolibry nie mają nic wspólnego z nacjonalizmem. „narodowe dyrdymały”? Wracaj do swoich (((libertariańskich))) kolegów
21 września 2023 o 20:49
W dużym skrócie: to że kiedyś panował jakiś system społeczny, nie oznacza, że jest on dobry. Podobnież fakt, że jakiś system jest nowy, świeży, pozbawiony odniesień do przeszłoście, nie oznacza, że musi być słuszny. Argumenty pokroju „dobre jest to, co było kiedyś” oraz „dobre jest to, co jest nowoczesne” to potworne błędy w rozumowaniu.
Poza tym potworną bzdurą jest sugerowanie, że w średniowieczu ludzie nie czuli więzi narodowej – dość przytoczyć legendę o św. Stanisławię i działania Jakuba Świnki.
Bzdurą jest także zrównywanie spółdzielni z komunizmem, aczkolwiek dotknięci doświadzczeniami z czasów PRL Polacy mają prawo podchodzić nieufnie do spółdzielczych idei.
21 września 2023 o 21:33
„Poza tym potworną bzdurą jest sugerowanie, że w średniowieczu ludzie nie czuli więzi narodowej”
Nudne powtarzanie humanistycznego bełkotu, które przekonuje tylko przekonanych. Argumenty z dziedziny ekonomii nie do podważenia to argumenty odnoszące się wprost do parametrów technicznych ekonomii, a nie zamulanie tekstami o poczuciu wspólnoty narodowej w przeszłości, które znudziły się wszystkim, poza nacjonalistami.
21 września 2023 o 21:32
Żyjemy w świecie, gdzie globaliści, od Gatesa przez Buffetta, Finka, Rotszyldów, Muska, usiłują likwidować nie swoją własność prywatną, gdzie w 1989 r. Balcerowicz z Michnikiem i Sorosem usiłowali likwidować własność publiczną – przedsiębiorstwa, kopalnie, huty, odbudowaną i zbudowaną za PRL, myśląc, że Polacy będą z tego powodu szczęśliwi (a co skończyło się katastrofą społeczną, samobójstwami i emigracją za chlebem oraz integracją Polski z UE i NATO) a w 2016 r. przychodzi do tego Ida Auken i wraz z Klausem Schwabem głosi po orwellowsku, że „nie będziesz mieć nic i będziesz szczęśliwy.” To samo dotyczy praw Natury, którym przy okazji Unia usiłuje Polsce odebrać lasy, czy rolnictwa, gdzie Polskę i inne kraje bloku wschodniego stawia się w dość kłopotliwej pozycji, bo między 1944 a 1945 rokiem uwłaszczono wielu Polaków, a z czasem odbudowały się również gospodarstwa prywatne. Są to oderwane od polskiej czy ogólnie postkomunistycznej rzeczywistości farmazony z Davos przy i tak dużym stopniu własności w rękach najbogatszych Polaków. I co? Oni też takich rzeczy zażądają wobec naszych „maluczkich”?
21 września 2023 o 22:43
Niestety 90% osób dyskutujących o Doboszyńskim, dystrybucjonizmie etc. nie ma o tym żadnego pojęcia, a przeczytali pewnie jakieś gównoanalizy ze „Szturmu” lub innych pornograficznych zinów. Zwróciłem uwagę, że w komentarzach pojawił się temat kopalń. Doboszyński w „Ekonomii miłosierdzia” wyraźnie zaznaczał, że kopalnie, huty, przemysł zbrojeniowy etc. nie nadają się do postulowanej dekoncentracji. Zresztą podobne stanowisko zajmował Chesterton i dystrybucjoniści, którzy postulowali wręcz nacjonalizację kopalń.
.
Własność prywatna jest fundamentem wolności człowieka. Posiadacz własności z reguły nie żyje na bezludnej wyspie, a więc posiadając własność ma też określone obowiązki względem społeczeństwa i w gruncie rzeczy o tym jest ten tekst Doboszyńskiego. Ekonomia to nie tylko cyferki, ale także pewne ograniczenia/nakazy moralne, bo tak jest ukształtowany ten świat. Ekonomia jest nauką społeczną, więc nie może być rozpatrywana lub opisywana w oderwaniu od określonych norm społecznych.
22 września 2023 o 21:29
Nawet nie odniosłem się do samego dystrybucjonizmu, tylko do bełkotu Walkiewicza. I przykład z kopalniami jest tylko jednym z przykładów tego, że ekonomia powinna być dostosowana do potrzeb danych zawodów, regionów i środowiska społecznego a nie do standardów narzucanych przez ideologię, czy przez to „co było kiedyś”. Mnie osobiście jako młodą osobę poważnie podchodzącą do tematu rynku pracy we własnym interesie nie obchodzi, czy będzie to dystrybucjonizm, korporacjonizm, czy inna ideologia. Ważne, żeby przyniosła pozytywne skutki. Poza tym skupianie zbytniej uwagi na abstrakcyjnych doktrynach odwraca uwagę od istoty spraw ekonomicznych, czyli tego co dane regiony Polski i grupy zawodowe/społeczne konkretnie potrzebują.
25 września 2023 o 15:37
„Ekonomia to nie tylko cyferki, ale także pewne ograniczenia/nakazy moralne, bo tak jest ukształtowany ten świat”
To nie jest prawda. Ograniczenia i nakazy moralne to jest filozofia ekonomiczna. Ekonomia w ścisłym znaczeniu tego słowa zajmuje się kwestiami dotyczącymi tego, jak urządzić logistycznie i technicznie gospodarkę, żeby jej skuteczność została zmaksymalizowana. Nie oznacza to, że filozofia ekonomiczna nie jest ważna dla ekonomii, oczywiście, że jest ważna. Element humanistyczny w ekonomii jest ważny, ale nie powinien przysłaniać podstawowych kwestii w ekonomii. Dla państwa, żeby wzrosły jego wpływy do budżetu i możliwości rozwoju na arenie międzynarodowej nie są potrzebne jakieś filozoficzne utopie Hoppego i tysiące Liechtensteinów tylko rozwój sieci kolejowej i drogowej, budowa CPK i innych obiektów infrastrukturalnych podnoszących wartość handlową państwa w stosunkach międzynarodowych. Bo co narodowi ze szczytnych idei Chestertona jeśli nie ma czego dystrybuować? Jeśli mamy mówić cokolwiek o ekonomii to trzeba zacząć posługiwać się tematyką makroekonomii i mikroekonomii.
25 września 2023 o 22:49
@Xavras Wyżryn
Przy czym CPK jest miksem projektów lotniczych i kolejowych, z czego same kolejowe projekty są miksem igreka Poznań – Wrocław – Łódź, linii kolejowych ukatrupionych siekierą Celińskiego, a nawet i wcześniej, jak linia 159 Jastrzębie Zdrój – Wodzisław Śląski (upadek w 1996 roku, linia nr 875 – koniec w 2001 r.), linie, planowane w II RP, a nie zbudowane do tej pory, jak Tarnów – Kielce, przez Szczucin, Busko Zdrój i/lub Dąbrowę Tarnowską, rozbudowę CMK na Północ, planowaną w PRL, oraz nowe linie kolejowe typu Rzeszów – Sanok, czy Rzeszów – Radom lub Rzeszów – Łętownia.
Jak chcesz demografię dla Polaków, musisz rozbudować mieszkalnictwo bezrobotnymi Polakami.
27 września 2023 o 07:36
@Tobiash_rbk
Wszystko jedno skąd się wziął CPK i jakim sposobem miałaby ta infrastruktura powstać, byle tylko powstała.