Pracująca dla katarskiej Al-Dżaziry korespondentka Stephanie D’Arc Taylor odwiedziła dwie miejscowości w Dolinie Bekaa (północny wschód Libanu), w których żyją wyznawcy kościołów chrześcijańskich. Ci mówią jednym głosem – są przerażeni perspektywą zwycięstwa „syryjskiej opozycji” i konsekwencji, jakie mogą ich spotkać, gdyby tak się wydarzyło.
Dolina Bekaa mocno odczuła na sobie kryzys syryjski, jako że stanowi obecnie główną destynację dla syryjskich uchodźców. Wedle statystyk, w tym zubożałym regionie Libanu mieszkać może w tej chwili nawet 269 000 Syryjczyków, którzy opuścili swój kraj od 2011 roku. Wśród nich nie brakuje chrześcijan i sympatyków rządu, ale również i zwolenników ugrupowań salafickich, co generuje niepokoje i spiralę przemocy, która wpływa bezpośrednio na życie codzienne tubylców.
Dziennikarka podczas pobytu w Dolinie odwiedziła m.in. chrześcijańską wioskę Jdeideh-Faheke, w której miała okazję porozmawiać z miejscową ludnością oraz z siostrą zakonną Jeanette. Wypowiedzi siostry mówią wiele o tym, jak wielki jest strach lokalnych chrześcijan przed islamistycznymi bandami walczącymi z syryjskim rządem:
„Tylko spójrz (wskazując przez okno na wschód), tam są IPIL (Islamskie Państwo Iraku i Lewantu). Oni są jeszcze gorsi od Frontu al-Nusra, to są ludzie, którzy urzynają głowy i pożerają serca” – mówiła siostra dodając, że zarówno ona, jak i wszyscy chrześcijanie z wioski całą nadzieję pokładają w rychłym zwycięstwie prezydenta Assada.
Jak podaje reporterka, mieszkańcy całej Doliny wyrażali swą solidarność nie tylko z armią rządową, ale i z jej libańskim sojusznikiem – Hezbollahem, który na czas kryzysu zastąpił niewydolne struktury libańskiej administracji.
„Nie otrzymujemy tu żadnej pomocy od nikogo prócz Hezbollahu. Oni dają pieniądze na nasze szkoły i zapewniają biednym rodzinom żywność i paliwo na okres zimy” – mówiła siostra.
Wtóruje jej lokalny burmistrz, który potwierdził, że polityczni żołnierze z Partii Boga pomagają „zarówno chrześcijańskim, jak i muzułmańskim rodzinom”.
Siostra Jeanette nie omieszkała też wspomnieć o polityce socjalnej prezydenta Assada, która jest wzorem dla regionu. „Baszar dał swojemu narodowi rzeczy, o których my tylko możemy marzyć: szkoły, opiekę zdrowotną, wsparcie agrokulturowe.”
Korespondentka odwiedziła również inną miejscowość w Dolinie, znaną jako Al-Kaa. Od miejscowego burmistrza usłyszała, że nikt w mieście nie chce słyszeć o „syryjskiej opozycji”.
„W mojej wspólnocie wszyscy obawiają się, że salafici spróbują zainstalować tu swój reżim. Nikt im nie ufa, ponieważ mordują chrześcijan, którzy nie mają nic wspólnego z tą wojną… Nikt nie chce tu się cofać o 500 lat wstecz”.
Z kolei burmistrz Jdeideh-Faheke powiedział: „Współczuję Syryjczykom… Dwukrotnie stali się ofiarami, cierpiąc zarówno przez rebeliantów, jak i przez Baszara. Ale oni wolą Baszara. Tak jak my.”
(DD)
Na podstawie: aljazeera.com
Komentarz: Ta informacja powinna rozwiać wszelkie możliwe wątpliwości odnośnie tego, po czyjej stronie w konflikcie syryjskim stoją chrześcijanie nie tylko w Syrii, lecz w całym regionie. Warto zwrócić uwagę, że związana z katarskim rządem telewizja Al-Dżazira nie jest bezstronnym medium – odpowiada bowiem za niezliczony potok manipulacji odnośnie Syrii, jak również za propagandę hołubienia „syryjskich rebeliantów” – tym bardziej więc fakt zamieszczenia przez nią takiego reportażu musi dawać wiele do myślenia.
25 października 2013 o 16:19
Trening Hzb.
http://www.youtube.com/watch?v=cZrEPXctam0
Walka bedzie trwala, az do ostatecznego zwyciestwa !