„Kiedy otwieramy oczy, ukazuje się nam świat zniweczony duchowo i zdziesiątkowany przez ustawiczne walki, a to, co widzimy z bliska, jest Hiszpanią zrujnowaną moralnie i podzieloną przez nienawiść.” – Jose Antonio Primo de Rivera
Przewrót wojskowy gen. Miguela Primo de Rivery y Orbaneja z września 1923 roku nie uchronił monarchii hiszpańskich Burbonów przed upadkiem. Co więcej, nieudolne rządy dobrotliwego dyktatora rozzuchwaliły tylko coraz agresywniejszy z roku na rok obóz republikański. W rezultacie, niebawem po ustąpieniu gen. Primo de Rivery w sierpniu 1930 roku, politycy partii socjalistycznych i radykalnych zawiązali z San Sebastian tajne sprzysiężenie w celu ostatecznej rozprawy z monarchią. Wśród zgromadzonych wtedy w północnobaskijskim mieście spiskowców znajdowali się m.in. liderzy socjalistów Francisco Largo Caballero i Indalecio Prieto oraz tacy wybitni radykałowie i masoni, jak: Niceto Alcala Zamora, Miguel Maura czy Alejandro Lerroux. Wymienieni wyżej, jak pokazała najbliższa przyszłość, stanowili też swego rodzaju zawiązek komitetu rewolucyjnego, przygotowującego się do przechwycenia władzy w Hiszpanii.
Niewątpliwie socjalistyczno-masoński „Pakt z San Sebastian” był punktem wyjścia do opracowania konkretnego planu zniszczenia monarchii. Wkrótce zresztą ruszyła sprawnie prowadzona i znakomicie skoordynowana machina republikańskiej propagandy, zwrócona wyraźnie przeciw królowi Alfonsowi XIII. Skutkiem niej, już jesienią 1930 r. cały kraj ogarnęła fala zaburzeń i niepokojów, inspirowanych hasłami zniesienia królestwa i wprowadzenia republiki. Wobec rozmiarów i skali republikańskiego sprzysiężenia, Alfons XIII, za radą premiera swego ostatniego rządu hrabiego Romanonesa, abdykował i wyjechał z kraju. Jednakowoż jeszcze przed opuszczaniem Hiszpanii zastrzegł wyraźnie w akcie zrzeczenia się władzy królewskiej, iż nie wyrzeka się wcale żadnego ze swych praw, lecz zawiesza wykonywanie władzy monarszej i usuwa się z kraju uznając, że Hiszpania „sama jest panią swych losów”.
Pierwszym republikańskim premierem został Niceto Alcala Zamora, a po jego rychłym ustąpieniu Manuel Azana y Diaz. Fakt ten był przy tym sam w sobie wielce wymowny, albowiem Azana znany był powszechnie jako zażarty antyklerykał i wojujący ateista. Z jego też inspiracji opracowano w 1931 r. projekt nowej konstytucji, której artykuł 26 głosił nie tylko oddzielenie Kościoła od państwa, ale jednocześnie postulował rozwiązanie zakonu jezuitów i nacjonalizację jego majątku oraz zakazywał wszystkim zakonom działalności przemysłowej, handlowej i oświatowej. Rzecz jasna, podobne postulaty musiały wywołać oburzenie całej prawicy hiszpańskiej oraz znacznej części głęboko wierzącego społeczeństwa. W takiej sytuacji było zatem całkiem zrozumiałe, że już w roku 1931 miały miejsce pierwsze większe demonstracje przeciwko republice. Sukcesywnie też zarysowywał się obóz antyrepublikański. Z początku wydawało się, iż jego rdzeniem stanie się hiszpańska chadecja. Wszak zaledwie w dzień po abdykacji króla Alfonsa XIII wydawca gazety katolickiej „El Debate” Herrera (przyszły biskup Malagi), założył partię pod nazwą Akcja Narodowa, która na przełomie roku 1931 i 1932 stała się organizacją stricte masową. Przywódcą Akcji Narodowej został za zgodą Herrery Gil Robles. Pod jego też wodzą hiszpańscy chrześcijańscy demokraci zmierzali od samego początku do sformowania szerokiej koalicji mającej na celu obronę tradycyjnych wartości i interesów katolickiego społeczeństwa przed antynarodowymi i antyreligijnymi ustawami Kortezów. W rezultacie, 22 grudnia 1932 r., z inicjatywy Akcji Ludowej utworzono Confederacion Espanola de Derechas Autonomas – CEDA (Hiszpańska Konfederacja Praw Autonomicznych).
Licząca w chwili swego powstania ponad 600 tys. członków CEDA mogła stać się bez wątpienia realną i skuteczną siłą w walce z lewicą. Niestety, linia polityczna przyjęta przez Roblesa spowodowała, że poczynania kierowanej faktycznie przezeń Konfederacji charakteryzowała zbytnia kompromisowość i bojaźliwość. W związku z tym, rzeczywistą awangardą frontu antysocjalistycznego mieli stać się podówczas nie ustępujący lewicy jedną pozycję za drugą chadecy, ale najbardziej zdecydowani od nich monarchiści i narodowcy.
Z hiszpańskich monarchistów, w pierwszej połowie lat trzydziestych, bezsprzecznie najbardziej wykrystalizowaną grupę stanowili tradycjonaliści, t.zw. karliści, opowiadający się kategorycznie za osadzeniem na hiszpańskim tronie potomka Don Carlosa. Ich związek, Communion Tradicionalista, dysponował przy tym nieźle uzbrojoną i znakomicie wyszkoloną milicją bojową Requetes, szacowaną przez przywódcę tradycjonalistów Manuela Fal Conde w początkach 1936 r. na 8400 członków. Na marginesie warto zaznaczyć, że Requetes mieli za sobą tradycje zażartych i krwawych wojen karlistowskich z XIX wieku, w których walczyli przeciwko liberałom pod hasłami: „Dios, Patria, Fueros y Rey” („Bóg, Ojczyzna, Dawne Prawa i Król”). Odtąd ich milicje zbrojne przybierały doraźnie charakter formacji ochotniczych, o ściśle określonym statusie wojskowym, zaś uzyskane naówczas dość pokaźne zaplecze społeczne, zwłaszcza w prowincji Nawarra, umożliwiało im w praktyce mobilizację, w stosunkowo krótkim czasie, armii bez mała trzydziestotysięcznej.
O ile monarchiści-tradycjonaliści rozporządzali sporymi wpływami na wsi, o tyle w pierwszej połowie lat trzydziestych coraz większe znaczenie w ośrodkach wielkomiejskich Hiszpanii uzyskiwali narodowcy.
Początki nowoczesnego hiszpańskiego ruchu narodowego wiążą się bez wątpienia z nazwiskami Ramira Ledesma Ramosa, Onesimo Redondo Ortegi, a przede wszystkim z osobą Jose Antonio Primo de Rivery.
Jose Antonio stanowił bez wątpienia osobowość nieprzeciętną. Wychowany w andaluzyjskiej rodzinie arystokratycznej przywiązany był silnie do wartości tradycyjnej prawicy monarchistycznej. Jego dziad, wybitny generał hiszpański, walczył przeciwko powstańcom na Kubie, Filipinach i w Maroku, ojciec zaś, jak wiadomo, usiłował w roku 1923 ratować zbrojnym wystąpieniem prestiż rozpadającej się monarchii Alfonsa XIII. Swą polityczną karierę Jose Antonio rozpoczął jeszcze w latach 20., w założonej przez Miguela Primo de Riverę Unii Patriotycznej, która później przekształciła się w Narodową Unię Monarchiczną. Nie było zatem dziełem przypadku, że przyszły lider Falangi występował konsekwentnie w obronie monarchii, a także – co w pewnym sensie zrozumiałe – starał się przez cały czas swojej działalności bronić dokonań swego ojca. Stojąc zatem na gruncie idei monarchicznej i narodowej dążył od 1932 r. do stworzenia nowej platformy ideowej, wokół której skupiłyby się wszystkie narodowe siły antyrepublikańskie. Ostatecznie, 29 października 1933 r., z inicjatywy Jose Antonio, Alfonsa Gracii Valdecasusa i słynnego lotnika Julion Ruiza de Aldo, powołano do życia organizację Falanga. Po czterech miesiącach dołączyła do niej syndykalistyczna Junta Ramosa i Redondo, tworząc w ten sposób prężną partię narodowej prawicy – Movimiento de Falange Espanola Tradicionalista y de las Juntas de la Ofensiva Nacional Sindicalista.
Nowa partia liczyła wprawdzie w chwili powstania nie więcej niż 10 tys. członków i sympatyków, ale dzięki dobrym kontaktom syna byłego dyktatora z kołami wojskowymi, rozporządzała nader rozległymi wpływami. Za pośrednictwem zaprzyjaźnionego blisko z rodziną Primo de Rivery narodowo usposobionego chadeka Jose Calvo Sotelo, utrzymywano także poprawne stosunki z CEDA. Było to o tyle istotne, że umożliwiało nawiązanie ścisłej współpracy między bojówkami chadeckimi a falangistowską milicją w celu zapewnienia ochrony manifestacji i zgromadzeń prawicowych przed rozpasanym terrorem bezkarnych do tej pory bojówek socjalistycznych i anarchistycznych. Ów zupełnie nowy element w działaniach hiszpańskiej prawicy stanowił zatem próbę stworzenia skutecznego antidotum na przenoszoną przez tamtejszą lewicę na grunt rodzimy taktykę zastraszania, skopiowaną żywcem z praktyk bolszewicko-anarchistycznych jaczejek w Rosji w latach 1917-1918.
Program Falangi oparty był w dużej mierze na doktrynie wypracowanej przez środowisko Jose Antonio jeszcze przed rokiem 1934. Odwoływano się w nim do imperialnego dziedzictwa hiszpańskiej przeszłości, sięgając do najwspanialszych tradycji myśli hiszpańskiej. Nieprzypadkowo więc ideolodzy falangistowscy bezpośredniej inspiracji duchowej szukali w dziełach tak wybitnych pisarzy z XVI-XVII wieku jak: Pero Mexia, Juan Gines de Sepulveda, Francisco Quevedo, Mateo Alemae, Benito Jeronimo Feijo czy Juan De Zabaleta. Bliscy im byli także szesnastowieczni poeci hiszpańscy, by wymienić chociażby Fray Luisa de Leon, Fernando de Herrerę oraz szczególnie cenionego przez Jose Antonio Garcilaso de la Vegę z Toledo. Ze współczesnych myślicieli iberyjskich falangiści preferowali wyraźnie konserwatywny nurt t.zw. pokolenia 98. Sam Jose Antonio nazywał siebie uczniem filozofa Ortegi y Gasseta, a Miguela de Unamuno określił mianem „największej głowy wśród Basków”. Do fanatycznych wręcz wielbicieli „Wielkiego Don Miguela” należał również Ramos.
Oficjalny program Falangi opracowano ostatecznie w listopadzie 1934 roku. Składał się on z 27 punktów, w których zawarto zasadnicze cele hiszpańskiego ruchu narodowego. Pierwsze punkty tego programu opowiadały się kategorycznie za „integralnością Ojczyzny”, a przeciwko tendencjom separatystycznym Katalonii i Baskonii. Stąd też w punkcie 2 pisano otwarcie, że „Jedność Hiszpanii jest naszym przeznaczeniem. Wszelki separatyzm stanowi zbrodnię, której nie będziemy tolerowali. Obowiązująca Konstytucja, która zapoczątkowała dezintegrację społeczną, zagraża jedności Hiszpanii. Dlatego żądamy jej niezwłocznego anulowania”. Z kolei punkt 3 odwoływał się do przeszłości mocarstwowej Hiszpanii, wskazując jednocześnie na jej silne związki z krajami Ameryki Łacińskiej. Wzbudzenie wszelako w zbiorowości narodowej ducha imperialnego nakazywało likwidację nastrojów pacyfistycznych. W związku z tym domagano się, „aby wojskowe poczucie życia kształtowało cały hiszpański byt”. Jeśli chodzi o zagadnienia gospodarcze, to Falanga odrzucała co prawda zdecydowanie marksizm, ale piętnowała także kapitalizm, proklamując jednocześnie wyraźnie obronę własności prywatnej.
Program Falangi z końca 1934 roku sprawiał wrażenie najbardziej przejrzystego i realistycznego ze wszystkich programów hiszpańskich ugrupowań prawicowych okresu II republiki. Zarówno bowiem chadecy Gila Roblesa, jak i karliści Fal Conde – nie mówiąc już o sympatyzujących z monarchią i wrogo nastawionych do republikanów wojskowych – lepszego programu w owym czasie nie wypracowali. Jest więc zrozumiałe, że z programu Falangi, po dokonaniu w nim pewnych korekt, skorzystać miał przyszły wódz hiszpańskiej rekonkwisty narodowej, gen. Francisco Franco.
Postać gen. Franco jest dla naszych rozważań na tyle ważna, że trudno nie poświęcić jej tutaj nieco więcej uwagi. Franco urodził się 4 grudnia 1892 roku w mieście El Ferrol. Pochodził z rodu, którego członkowie byli zazwyczaj bądź urzędnikami państwowymi, bądź marynarzami. W roku 1910 osiemnastoletni podówczas Franco ukończył Akademię Wojskową piechoty w Toledo. Rok później wstąpił jako ochotnik do formacji kolonialnych i do 1917 r. przebywał w hiszpańskim Maroku. Do metropolii powrócił już jako kapitan i pełniąc następnie służbę w garnizonie Oviedo, uczestniczył m.in. na jesieni 1917 r. w tłumieniu zaburzeń rewolucyjnych w Asturii. We wrześniu 1918 r. Franco nawiązał bliską znajomość z Jose Milanem Astrayem, twórcą Tercio Estranjero – hiszpańskiej Legii Cudzoziemskiej. Pod dowództwem tego generała, major Franco walczył od 1920 r. w Maroku, dowodząc tam najlepszymi „banderami” Tercio. W marokańskich bojach podkomendny gen. Astraya odznaczył się nieprzeciętnymi uzdolnieniami militarnymi, co spowodowało, że w lutym 1926 roku, w wieku zaledwie 33 lat, mianowany został generałem brygady. Wkrótce potem dyktator Miguel Primo de Rivera zaproponował mu współpracę w przygotowaniu projektu reformy Akademii Sztabu Generalnego, a następnie szefostwo nowo utworzonej Akademii Wojskowej w Saragossie.
Upadek monarchii i proklamowanie republiki stanowiło bolesny cios dla młodego generała. Już 12 lipca 1931 roku republikański premier Azana nakazał mu zamknięcie Akademii w Saragossie, a w dziesięć dni później polecił objąć dowództwo stacjonującej w tym mieście 5. dywizji. Do rangi symbolu urosła wtedy manifestacja Franco, który mowę pożegnalną w likwidowanej przez republikanów saragoskiej Akademii zakończył okrzykiem „Niech żyje Hiszpania!”, a nie jak oczekiwano: „Niech żyje republika!”. W ten sposób generał zjednał sobie sympatię w kołach monarchistycznych, narażając się jednocześnie na zemstę Azani. W konsekwencji, na początku 1932 r., były komendant Akademii Sztabu Generalnego został mianowany dowódcą 15. brygady piechoty w prowincjonalnej La Coruni. Wydaje się, że właśnie od tego okresu Franco włączył się czynnie w konspiracyjne działania wojskowych środowisk opozycyjnych. Od wiosny 1932 r. środowiska te, kierowane wówczas przez gen. Sanjurjo, przygotowywały antyrepublikański przewrót. Akcja ta, planowana na sierpień 1932 r., polegać miała na jednoczesnym wystąpieniu zbrojnym garnizonów w Madrycie, Sevilli, Valladolid, Kadyksie, Granadzie i La Coruni. Wszelako Franco, uznając, iż projektowany zamach jest przedwczesny i nie rokuje szans na powodzenie, odmówił w nim swego udziału. Jego przewidywania sprawdziły się: gdy 10 sierpnia spiskowcy zdecydowali się na zbrojne wystąpienie, znakomicie wyszkolone i dobrze uzbrojone formacje republikańskie błyskawicznie stłumiły powstanie zarówno w Madrycie, jak i samej Sewilli, gdzie znajdować się miało dowództwo akcji powstańczej. W tym też mieście szczególną rolę odegrały, co wielce wymowne, grupy bojowe o jawnie kominternowsko-bolszewickim obliczu.
Intensywny wzrost aktywności hiszpańskich ugrupowań prawicowych musiał zaniepokoić obóz republikańskiej lewicy. Co więcej, wybory z listopada 1933 r. wykazały sukcesywny wzrost popularności prawicy, przy jednoczesnym spadku poparcia dla ugrupowań lewicowych.
Spowodowany zmianą układu sił nieunikniony kryzys polityczny doprowadził ostatecznie do utworzenia 2 października 1934 r. rządu, w skład którego weszło trzech przedstawicieli chadeckiej CEDA.
Wydaje się, iż na to właśnie czekały ośrodki „fołksfrontu”. W trzy dni bowiem po utworzeniu nowego rządu ogłosiły one powszechny strajk polityczny w Madrycie, Asturii, Katalonii, Kraju Basków i Leonie. W Katalonii proklamowano nawet (6 października) autonomiczne państwo katalońskie, a w Asturii t.zw. „Alianzas obreras”, stanowiące trzon tamtejszego jednolitego frontu socjalistyczno-komunistycznego, doprowadziły do wybuchu otwartej rebelii zbrojnej. W trakcie jej trwania uzbrojone po zęby oddziały rewolucyjne rozbiły lokalne jednostki wojsk rządowych, zajmując Oviedo i inne asturyjskie miasta. Wszędzie przy tym tworzono rady robotniczo-chłopskie, zalążki systemu bolszewickiego. Reakcja Madrytu była natychmiastowa – w celu błyskawicznego stłumienia czerwonego puczu skierowano na miejsce wydarzeń silne zgrupowanie bojowe pod wodzą najzdolniejszego z hiszpańskich generałów – gen. Francisco Franco.
O ile rebelię w Katalonii stłumiono po kilku zaledwie godzinach, o tyle wypadki w Asturii przybrały charakter zgoła dramatyczny. Prowadzone m.in. przy udziale lotnictwa, aut pancernych i czołgów operacje militarne wojsk podległych gen. Franco dopiero w przeciągu dwóch tygodni zmusiły rebeliantów do opuszczenia asturyjskich miast. Wprawdzie ukrywające się w pobliskich górach grupy buntowników jeszcze przez pewien czas kontynuowały zbrojny opór, ale gdy 24 października Franco przybył do Oviedo, zasadnicze zmagania z socjalistyczno-komunistyczną rebelią były de facto zakończone. W stoczonych walkach straty rebeliantów wyniosły ogółem 10 tys. zabitych i rannych oraz ponad 20 tys. wziętych do niewoli (aresztowano m.in. osławionego Gonzalesa Penię, Largo Caballero i samego Manuela Azanę). Sukces sił rządowych był zatem zupełny.
Gen. Franco, w zamian za osiągnięte zwycięstwo, mianowany został w lutym 1935 roku dowódcą hiszpańskich wojsk stacjonujących w Maroku, a w kilka miesięcy później, po objęciu przez Gila Roblesa Ministerstwa Wojny, szefem Sztabu Generalnego. To właśnie oraz fakt, że tuż po wydarzeniach asturyjskich powołano z powrotem do armii wielu oficerów usuniętych z niej w 1931 r. oznaczało w praktyce wyraźne wzmocnienie pozycji elementów prawicowo-monarchistycznych, wzmocnienie jak najbardziej na czasie wobec narastającej groźby decydującego starcia z obozem rewolucyjnej lewicy. Co więcej, uaktywniła również wtedy swą działalność zlikwidowana przez Azanę, reaktywowana w warunkach konspiracyjnych na początku 1934 r. organizacja Union Militar Espanola (Hiszpański Związek Wojskowy). Jej faktycznym przywódcą był gen. Sanjurjo, przebywający od czasu nieudanego przewrotu z 1932 r. na emigracji w Portugalii, a jednym z członków sam generał major Franco.Wspomniana powyżej mobilizacja prawicowych kręgów armii hiszpańskiej nie była oczywiście dziełem przypadku. Wszak już w czerwcu 1935 r. wódz komunistów hiszpańskich, Jose Diaz, wystąpił jawnie z postulatem stworzenia w Hiszpanii frontu ludowego, uzyskując zresztą dwa miesiące później dla tych planów pełną aprobatę ze strony VIII Kongresu Międzynarodówki Komunistycznej. Najważniejsze było jednak to, że te komunistyczne dążenia znalazły podówczas pełne uznanie wśród bolszewizujących coraz bardziej socjalistów Caballero. Tym samym zwarty i zdecydowany na dokonanie totalnej rewolucji „fołksfront” stawał się w Hiszpanii faktem. Pod jego potężnym naporem, pod koniec 1935 r., ustąpić musiał centrowy rząd Lerroux-Roblesa. Niebawem też wyznaczono także termin nowych wyborów do Kortezów. Gdy na dodatek w połowie stycznia 1936 roku socjaliści i komuniści podpisali t.zw. Pakt Bloku Ludowego, nie ulegało wątpliwości, że nad Półwyspem Iberyjskim zbierają się groźne chmury rewolucji.
W atmosferze bojówkarskiego terroru lewicowych „pistoleros” i przy rozlicznych machinacjach wyborczych, parlamentarna rozgrywka z lutego 1936 roku zakończyła się zdecydowanym sukcesem partii rewolucyjnych, które uzyskały łącznie 272 mandaty do Kortezów, podczas gdy stronnictwa centroprawicy tylko 212. Nie bez znaczenia dla takiego wyniku wyborów pozostawał brak przedwyborczej konsolidacji prawicy. Wszak przystąpiła ona do walki z lewicą rozbita na trzy poważniejsze ugrupowania polityczne. Co gorsza, CEDA Gila Roblesa, Falanga Jose Antonio i Blok Narodowy Calvo Sotelo nie zawiązały, wzorem socjalistów i komunistów, zwartego koalicyjnego frontu, ułatwiając tym samym zadanie przeciwnikowi.
W rezultacie, by użyć dosadnego sformułowania katolickiego pisma „El Debate”, lutowe wybory stały się „rewolucją przeciwko prawu i porządkowi”, zaś od dawna narastające niebezpieczeństwo przewrotu społecznego okazało się faktem. Wobec powyższego, próbę natychmiastowego przeciwdziałania dalszemu, niekorzystnemu rozwojowi wypadków podjął gen. Franco. Jednak jego konsultacje z szefem Guardia Civil i ministrem gen. Molero, generałami Godedem, Fanjulem i Barrio oraz z dowódcami poszczególnych garnizonów wykazały nieprzygotowanie armii do realizacji podobnego przedsięwzięcia. Niebawem zresztą socjalistyczna prasa przypuściła ostry atak na generałów Franco i Godeda, wymuszając wręcz na republikańskim rządzie ich aresztowanie. Po uwolnieniu, obu wojskowych niezwłocznie usunięto z Hiszpanii, wysyłając Franco na Wyspy Kanaryjskie, Godeda zaś na Baleary. Liczono widać, że ich oddalenie od centrum rozgrywających się wydarzeń spowoduje rozbicie i dezintegrację prawicowych środowisk w armii. Jednak nieobecność generałów nie sparaliżowała aktywności tych środowisk – wojskowi, kierowani przez gen. Emilio Molę, odwołanego wcześniej decyzją Azani ze stanowiska dowódcy wojsk w Maroku i skierowanego do Pampeluny, zintensyfikowali tylko swoje kontakty z karlistami, a nade wszystko z rozrastającą się w owym czasie błyskawicznie partią Jose Antonio.
Od wiosny 1936 roku sytuacja w Hiszpanii z tygodnia na tydzień stawała się coraz bardziej napięta – wybuch otwartego konfliktu na wielką skalę wydawał się nieunikniony. W sposób spektakularny dał temu wyraz Gil Robles w swej głośnej interpelacji w Kortezach w dniu 16 czerwca. Interpelacja ta zawierała bogaty rejestr zbrodni, wywołanych celową polityką frontu ludowego. Wskazywała m.in, że w ciągu pięciu miesięcy jego rządów zburzono 169 i uszkodzono 257 kościołów, zabito 269 i raniono 1879 osób, dokonano 161 zbrojnych napadów rabunkowych, 146 zamachów bombowych, przeprowadzono 113 strajków powszechnych i 228 strajków lokalnych.
Parlamentarne wystąpienie Roblesa, wspartego odważnie i bezkompromisowo przez Calvo Sotelo, stanowiło swoistą analizę groźnego położenia wewnętrznego Hiszpanii, potwierdzając zarazem dobitnie jawną mobilizację obozu czerwonej rewolucji. Trzeba nadmienić, że podstawowymi członami tego obozu, poza socjalistami i komunistami, były wtedy również wpływowe kręgi hiszpańskiego wolnomularstwa, związanego rozlicznymi więzami z radykalną i tradycyjnie lewicującą masonerią francuską. Charakterystyczne jest przy tym, że w obozie rewolucji krystalizowały się podówczas dwie tendencje, sugerujące – każda na swój sposób – przyszły model kraju. Pierwszą z nich reprezentowali masoni, część socjalistów i trockiści, projektujący utworzenie w Hiszpanii republiki wzorowanej na ultraantyklerykalnym modelu meksykańskim. Drugą orientację, klasycznie sowiecką (początkowo z przyczyn taktycznych dobrze zakamuflowaną), reprezentowali pozostający na usługach Stalina i Kominternu hiszpańscy bolszewicy oraz komunizujący socjaliści. Pomimo bezsprzecznych różnic występujących między wzmiankowanymi ugrupowaniami, różnic pogłębiających się sukcesywnie w latach 1937-1939, zrazu stanowiły one jednak front zwarty i zdecydowany na dokonanie wspólnej rozprawy z broniącą „przeżytków starego porządku” prawicą hiszpańską.
Poza określonym układem sił, funkcjonującym w 1936 r. tak w armii, jak i w całym hiszpańskim społeczeństwie, nie bez znaczenia oczywiście dla przebiegu przyszłego starcia pozostawało ewentualne zachowanie się mocarstw i państw ościennych. O ile jednak prawica musiała liczyć się od samego początku z niechętną reakcją socjalistycznego Paryża i komunistycznej Moskwy, to jednocześnie nie bez podstaw zakładała ona życzliwość i poparcie dla swej sprawy ze strony zaniepokojonych wyraźnie wizją zainstalowania na Półwyspie Pirenejskim promoskiewskiej ekspozytury salazarowskiej Portugalii, Włoch i Anglii.
Rewolucyjne przygotowania, w których od wiosny 1936 r. niepoślednią rolę odgrywała zewnętrzna inspiracja czynników międzynarodowych wskazywały na to, że frontowi ludowemu bardzo zależało na wyprzedzeniu akcji prawicy. Oznaczało to bowiem dla niego przechwycenie inicjatywy w nadchodzących zmaganiach i podyktowanie przeciwnikowi własnych warunków walki. Niestety, niezdecydowanie prawicy, które przejawiło się m.in. w parokrotnym odraczaniu terminu powstania wydawało się sprzyjać zamierzeniom rewolucjonistów. Dopiero nieprzewidziane zdarzenie w nocy z 12 na 13 lipca 1936 roku, kiedy to bojówkarze z republikańskiej Guardia de Aselto (Gwardia Szturmowa) zastrzelili jednego z przywódców prawicy, Calvo Sotelo, zdeterminowało kierownictwo antyrepublikańskiego sprzysiężenia do podjęcia ostatecznej decyzji rozpoczęcia działań powstańczych. Zresztą zdaniem Winstona Churchilla: „Zbrodnia ta stała się dla generalicji sygnałem do wystąpienia” („The Gathering Storm”, New York 1948). Zamordowanie Sotelo przechyliło szalę zbrodni frontu ludowego i umocniło członków Union Militar Espanola w postanowieniu zainicjowania akcji powstańczej.
W dniu 15 lipca wszyscy uczestnicy sprzysiężenia otrzymali od gen. Moli (który w konspiracji antyrepublikańskiej odgrywał wtedy rolę zasadniczą), zaszyfrowany sygnał do powstania. Zgodnie z nim, w dniu 17 lipca o godz. 17. zainicjowano w Maroku insurekcję zbrojną. Niebawem też powstańcze oddziały płk. Juana Yague opanowały Ceutę, zaś batalion, dowodzony przez płk. Joaquina Rios Capape zajął Melillę. W następnym dniu, rankiem 18 lipca, kontrolowana przez narodowców radiostacja w Ceucie nadała hasło do powstania w metropolii. Brzmiało ono: „Nad całą Hiszpanią niebo jest bezchmurne!”. Teraz już wydarzenia potoczyły się w tempie błyskawicznym. Cały niemal kraj, łącznie z protektoratem marokańskim, ogarnęły wystąpienia zbrojne. W ich wyniku inspektor generalny karabinierów, gen. Gonzales Queipo de Llano, opanował Sevillę, a gen. Valera przechwycił bardzo ważny strategicznie Kadyks. W rękach powstańców znalazły się podówczas również ostoja hiszpańskich tradycjonalistów – Navarra, część Aragonii z jej stolicą Saragossą, Leon, Galicia, Stara Kastylia i Kordoba. Oznaczało to w praktyce przejęcie przez narodowców w pierwszej fazie konfliktu nader pokaźnych obszarów na zachodzie i północy metropolii. Powstańcy opanowali także wyspy Majorka i Ibiza.
Dla powodzenia insurekcji hiszpańskiej niezwykłe wprost znaczenie miało zachowanie się mieszkańców protektoratu marokańskiego. Tam zrazu mieścił się faktyczny sztab powstańczego dowództwa. Na szczęście, usposobiony wybitnie antyrepublikańsko wielki wezyr Tetuanu i tytularny władca Maroka, Sidi Ahmed el Ganmia, stanął zdecydowanie po stronie powstania. Wydał też niezwłocznie odezwę do swoich współbraci, wzywając Marokańczyków do ochotniczego wstępowania w szeregi narodowych oddziałów hiszpańskich. Tak oto dzięki konsekwentnemu antybolszewizmowi Sidi Ahmeda el Ganmii zrodził się wówczas na arabskiej ziemi niezwykły sojusz islamskich nacjonalistów z katolickimi tradycjonalistami, sojusz zawiązany w imię walki z niszczycielskim w każdej formie i postaci, barbarzyńskim komunizmem.
W dniu 24 lipca utworzono w Hiszpanii zalążek przyszłego rządu narodowego. Stanowiła go początkowo junta wojskowa, w skład której weszli generałowie: Miguel Cabanellos y Ferrer, Miguel Ponte y Manso de Zuniga, Andres Saliquet, Fidel Davila i Mola. Po dziesięciu dniach, 3 sierpnia, dołączyli do nich Queipo de Llano i Francisco Franco. 29 września 1936 roku junta ogłosiła w Burgos „szefem rządu i dowódcą sił zbrojnych” generała Franco. W dwa dni później „caudillo” powstania narodowego, Francisco Franco y Bahamonde, podpisał swój pierwszy dekret w imieniu głowy państwa. Na czele insurekcji hiszpańskiej stanął człowiek, który miał poprowadzić Hiszpanię Narodową do zwycięskiej antybolszewickiej rekonkwisty.
Andrzej Tomczyk
Tekst ukazał się w “Szczerbcu”, czasopiśmie Narodowego Odrodzenia Polski.
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Pismo do nabycia:
http://www.archipelag.org.pl/
Literatura:
L. Bolin, Spain: The Vital Years, London 1967
F. Bravo, Jose Antonio, el Hombre, el Jefe, el camarada, Barcelona 1957
E. Comin Colomer, Historia secreta de la segunda republica, Barcelona 1959
J. Giertych, Hiszpania Bohaterska, Warszawa 1937
J.M. Gil Robles, Espana encadenda, El Paso 1937
G. Herrero, Historia de los partidos bajo de la segunda republica, Madrid 1954
G. Hills, Franco. The Man and His Nation, New York 1967
G. Jackson, The Spanish Republic and the Civil War 1931-1939, Princeton 1965
S. Payne, Falange. A History of Spanish Fascism, Oxford 1952
J.A. Primo de Rivera, Obras completas, Madrid 1942
F. Ximenez de Sandoval, Jose Antonio. Biografia apasionada, Barcelona 1941
Najnowsze komentarze