Były minister gospodarki, Povilas Gylys, oświadczył, że procesy zachodzące w zamieszkanych przez polską mniejszość regionach Litwy, w szczególności w rejonie wileńskim i solecznickim, stanowią niebezpieczeństwo dla litewskości i są wymierzone w suwerenność państwa.
Uważam, że premier Andrius Kubilius nieadekwatnie ocenia zaistniałą sytuację. W ogóle, nasi politycy zajęli pozycję winnego i ciągle są ulegli. Litwa stała się zwykłym pionkiem w procesie wyborczym w Polsce, wykorzystywanym przez różne siły polityczne – zaznaczył Povilas Gylys.
Zdaniem litewskiego ekonomisty tylko ingerencja Brukseli w konflikt polsko-litewski pomoże Litwie zrozumieć, „o co naprawdę chodzi”. W rozmowie z dziennikarzami Gylys stwierdził, że procesy zachodzące w zamieszkanych przez polską mniejszość regionach Litwy, w szczególności w rejonie wileńskim i solecznickim, stanowią niebezpieczeństwo dla litewskości i są wymierzone w suwerenność państwa.
Wywierany jest otwarty nacisk na litewskie szkoły. Z Warszawy napływają pieniądze, z których pomocą zwabia się dzieci ze szkół litewskich do polskich. Rodzi się pytanie, czy jesteśmy suwerennym państwem czy nie?- podkreślił litewski ekonomista.
Komentując obecną sytuację na linii Polska-Litwa, Gylys stwierdził, że roszczenia polskiej mniejszości na Litwie są godne omówienia, jednak ogólna pozycja zajmowana przez stronę polską uniemożliwia znalezienie możliwości wyjścia z impasu.
Podjęcie negocjacji jest możliwe pod warunkiem, że Polacy uznają, iż na Litwie działa litewskie ustawodawstwo. Obecnie zaś jest stosowany nacisk większego kraju wobec mniejszego. Może on sprawić, że ludzie się zawiodą obranym przez nas kierunkiem integracji z Zachodem. Dziwię się, że na litewskiej arenie politycznej nie ma żadnego polityka, który dostrzegłby złożonośc sytuacji. Wojna psychologiczna trwa już teraz – dodał Gylys.
Najnowsze komentarze