W artykule, opublikowanym na łamach „Naszego Dziennika” dr Irena Kowalska ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie pokazuje efektywną politykę prorodzinną w Szwecji i Francji, i kontrastuje ją z sytuacją w Polsce.
Autorka konstatuje: „Co zrobić, aby młode kobiety chętniej rodziły dzieci? Francja i Szwecja znalazły odpowiedź na to pytanie. Oba kraje przeżywają prawdziwy baby boom, który jest efektem przyjaznej polityki prorodzinnej. Z kolei Włochy, Hiszpania i Polska – kraje, w których istnieje mocne przywiązanie do tradycji rodzinnych, pozostają daleko w tyle”.
O modelu szwedzkim dr Kowalska pisze: „Z wybranych propozycji szwedzkiej polityki prorodzinnej na uwagę zasługują zachęcające rozwiązania dotyczące urlopów macierzyńskich oraz możliwość formalnego udziału dziadków w opiece nad wnukami.
Zgodnie z przepisami, szwedzkiej matce, rodzącej lub adoptującej dziecko, przysługuje 18 miesięcy urlopu macierzyńskiego, który może być wydłużony o 7 tygodni poprzedzających poród. Bezpośrednio po narodzinach dziecka ojciec jest uprawniony do 2 tygodni urlopu, który powinien poświęcić opiece nad matką i dzieckiem, oraz do fakultatywnych, 2 miesięcy urlopu ojcowskiego.
Obojgu rodzicom przysługuje prawo do 60 dni pełnopłatnego urlopu; może on być poświęcony opiece nad chorym dzieckiem. Jeśli z jakichkolwiek powodów rodzice nie mogą opuścić pracy i zaopiekować się potomkiem, mają możliwość to uczynić pracujący dziadkowie, których omawiane prawo także dotyczy. Dodatkowo każdy aktywny zawodowo rodzic jest uprawniony do pięciu dni płatnego urlopu, które może poświęcić na wizytę dziecka u lekarza, szkolnego psychologa, lub też na wizytę w szkole”.
Tymczasem, jak zauważa autorka, rodzimi politycy wciąż zamiast efektywnej polityki prorodzinnej proponują Polkom i Polakom niespełniony koncert przedwyborczych obietnic.
Artykuł można przeczytać tutaj.
Źródło: nowyobywatel.pl
27 września 2011 o 10:15
Szkoda, że nikt nie opatrzył tego niusa adekwatnym komentarzem, bo akurat ten baby boom ma duży związek z imigrantami.
W Polsce na przyrost naturalny nie ma przestrzeni życiowej – nie ma co porównywać się do Szwecji, gdzie gęstość zaludnienia jest 6 razy mniejsza. Baby boom w tej chwili w Polsce oznaczałby tylko wielką emigrację za parę lat, ewentualnie jakąś gigantyczną tragedię.
I zostaje tylko problem kuriozalnego systemu emerytalnego, ale to już zupełnie inna bajka.