Wydarzenia ostatnich dni pokazują, że egipska ulica bynajmniej nie zadowoli się obaleniem proizraelskiego i proamerykańskiego dyktatora. W piątek, 9 września na placu Tahrir zgromadziły się tysiące Egipcjan, wspieranych przez Braci Muzułmanów , protestując przeciw opieszałości rządu tymczasowego, opierającego się na wojskowych, wcześniej wchodzących w skład administracji Hosniego Mubaraka, zarzucając im symulowanie procesu zmian. Protestujący domagali się wprowadzenia natychmiastowych reform. Wśród najważniejszych żądań znalazły się: przedstawienie przez wojskowe władze planu przejścia do rządów cywilnych, ustalenie daty wyborów prezydenckich a także zakończenie procesów wojskowych dla cywilów. Manifestujący okazali też swoje niezadowolenie ze sprawujących tymczasową władzę wojskowych, określając ich wprost mianem złodziei i bandytów. Mniejsze manifestacje miały miejsce również w Aleksandrii, oraz Suezie.
Niezwykle ważnym zwycięstwem narodowej rewolucji w Egipcie jest zauważalny wzrost postaw antysyjonistycznych. Porewolucyjny Egipt, zdaniem samych jego mieszkańców, musi zerwać się z syjonistycznej smyczy, na której był uwiązany w czasie rządów Mubaraka. Entuzjastycznie przyjęte odblokowanie przejścia granicznego ze Strefą Gazy, liczne antyizraelskie protesty po zastrzeleniu przez izraelski śmigłowiec pięciu egipskich strażników granicznych, pokazują, w którą stronę powinny pójść nowe władze Egiptu. Ostatnie protesty (9/10 września), to szturm dwóch tysięcy demonstrantów na izraelską ambasadę w Kairze (film poniżej). Wskutek ataku, Izrael odwołał niemal wszystkich pracowników ambasady. Dostępu do placówki broniły zastępy policji oraz wojska: wskutek ich interwencji zginęło co najmniej kilka osób (niezależne źródła podają, że ofiar śmiertelnych było kilkanaście), a kilkaset odniosło rany. Jednocześnie egipskie MSW ogłosiło stan alarmowy i postawiło policję w stan gotowości, zapowiadając ściganie uczestników demonstracji.
Minister obrony Izraela Ehud Barak, zwrócił się do Stanów Zjednoczonych z prośbą o pomoc w ochronie ambasady w Kairze. Biuro prasowe Białego Domu poinformowało, że prezydent Obama „podjął już kroki w tej sprawie”.
http://www.youtube.com/watch?v=w1QtXhhrq3E
11 września 2011 o 00:30
Izrael dawno już nie miał tak potężnych wrogów – Egipt i Turcja to olbrzymie wsparcie dla Iranu i Syrii przeciwko syjonistom. Świat islamu się budzi. I dobrze.
13 września 2011 o 03:01
Dobrze?Świat islamu sie budzi,pytanie tylko do czego on sie budzi i czy ta pobudka nie jest wyreżyserowana.Jeśli ktoś chce zmienić układ sił na świecie,zbudować nowy porzadek to najlepsze do tego celu środki to sztuczny kryzys i wojna.Tak było z I wojną św,tak było z drugą i to może się powtórzyć.Natomiast atakowanie ambasady Izraela to prowokacja,zdziczenie obyczajów i nic z tego dobrego nie wynika.Poza tym to semici walcżą przeciw sobie a skoro jedni Żydzi potrafili zgotować tzw holocaust innym Żydom tym bardziej nie zawahają się użyć innych plemion semickich jako narzędzia do swoich celów.