Z jakże widocznym triumfem izraelski premier Netaniahu zażądał od ONZ anulowania tzw. raportu Goldstone’a!
Południowoafrykański sędzia Richard Goldstone, Żyd i syjonista mianowany na czele oenzetowskiej komisji do zbadania przebiegu izraelskiej operacji „Płynny ołów” w Strefie Gazy (co miało zapewnić obiektywizm jego badań), 1 kwietnia opublikował w Washington Post tekst, który dezawuuje konstatacje ogłoszonego we wrześniu 2009 raporu: izraelskie zbrodnie wojenne nie były zbrodniami, gdyż „nie były intencjonalne”. Masakra kobiet i dzieci, zniszczenia, używanie cywilów jako żywych tarcz do ochrony czołgów, były po prostu serią pomyłek i przypadków, zrozumiałych podczas tego typu ekspedycji. Po przemyśleniu sprawy sędzia zrozumiał, że to, co się wydarzyło, było normalne.
Raport Goldstone’a i tak nie pociągnął za sobą żadnych skutków, żadnego międzynarodowego napiętnowania, żadnych sankcji, ni embarga, nie mówiąc o interwencji humanistów z NATO. Sam Goldstone został przez swoich rodaków nazwany „Żydem-zdrajcą”, odszczepieńcem.
Izraelska propaganda oskarżyła sędziego o służenie rasistowskiemu reżimowi w RPA w latach 70 i 80 ubiegłego wieku, co było haniebnym kłamstwem, gdyż Goldstone był akurat jednym z niewielu południowoafrykańskich prawników, którzy publicznie potępiali apartheid. W owym czasie Izrael był solidnym sojusznikiem władz RPA, na tamtejszych poligonach przeprowadzał swoje próbne wybuchy atomowe.
Po publikacji raportu sędziego otoczył ścisły ostracym ze strony środowisk żydowskich, dotykający nawet dalszą rodzinę. Obelgi, pogróżki, naciski. Normalne i zrozumiałe działania w takiej sytuacji.
Raportów ONZ nie należy czytać ani im ufać, dlatego prasa cytuje je tylko w wyjątkowych wypadkach. Np. z ostatniego komunikatu ONZ (UNRWA) wynika, że w marcu władze izraelskie rozjechały buldożerami bądź wysadziły w powietrze 76 palestyńskich domów na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu. W lutym tylko 70. Ot, codzienność okupacji. Kto by o tym pisał? To wszystko jest przecież normalne.
Protestować przeciwko temu? Izrael bardzo szybko doprowadził do zamknięcia na Facebooku strony o „Trzeciej Intifadzie”. Arabskie powstania i bunty są przecież nienormalne. Amerykańskie środowiska żydowskie domagają się teraz od Facebooka miliarda dolarów odszkodowania. Taki Facebook sobie poradzi, ale inni niech się boją. Samokrytyka nie zawsze wystarczy.
Jerzy Szygiel
Źródło: szygiel.salon24.pl
Najnowsze komentarze