Thilo Sarrazin, członek kierownictwa Bundesbanku, znalazł się na celowniku tzw. „opinii publicznej” i postępowych mediów a nawet samej kanclerz Angeli Merkel. Powód? Uwagi Sarrazina dotyczące muzułmańskich imigrantów, zawarte w jego najnowszej książce „Deutschland Schafft Sich Ab”, („Germany is Digging its Own Grave”). Można w niej przeczytać między innymi, że muzułmańscy imigranci nie zamierzają się integrować ze społeczeństwem, czy wręcz nie pasują do niego i nic nowego nie wnoszą. Publikacja książki wywołała gorącą debatę na temat problemów stwarzanych przez rosnącą islamską populację w Niemczech, oraz zagrożenia jakie niesie ze sobą nieograniczona muzułmańska imigracja. Pod adresem pisarza posypały się wszystkie typowe dla takich sytuacji oskarżenia, między innymi o rasizm, ksenofobię i kilka innych -izmów. Bundesbank jak do tej pory zadecydował się na oświadczenie stwierdzające, że publikacja jest dla niego „szkodliwa”, co w świecie politycznej poprawności prawdopodobnie oznacza powolny koniec Sarrazina w tej instytucji, szczególnie jeśli w próby unicestwienia zaangażowała się kanclerz, persona numer jeden w państwie. Pomimo szybko rozpętanej nagonki, Sarrazin otrzymał także werbalne wsparcie m.in. ze strony swoich dawnych współpracowników z czasów jego kariery politycznej, ale np. także ze strony turecko-niemieckiej pisarki Necli Kelek, która publicznie wyraziła poparcie dla jego stanowiska, dodając, że posądzenia o rasizm i ksenofobię są absurdalne, wszak islam to religia a nie rasa, a sama książka pełna jest celnych uwag. Bardziej stonowane głosy stwierdzają, że bankier podjął istotny temat, który pozostaje tabu już zbyt długo. Sam Sarrazin nie przejmuje się specjalnie nagonką na swoją osobę, zapraszając do ewentualnej rzeczowej polemiki wszystkich, którzy ją rozpętują.
Kilka cytatów z angielskiego wydania książki:
„Muslim immigration is connected more strongly than any other with welfare state dependency and criminality.”
„With no other religion is there such a fluid connection between violence, dictatorship and terrorism as there is with Islam.”
„Boys are taught an exaggerated idea of the readiness to be violent … for the sake of ‚honour’. Young men take this role all the more seriously the less successful they are in the school system – where their performance is still much worse than that of Muslim girls.”
„In Berlin 20% of all acts of violence are carried out by only 1,000 Turkish and Arabic youths, a population group that makes up just 0.3% of the entire Berlin population.”
„A measure of a willingness to integrate is the attitude towards marriage, which steers the speed at which a society comes together … In this regard things are looking bad, because only 3% of young men and 8% of young women with a Turkish migrant background marry Germans partner. Among Russians of German descent the figure, by contrast, is 67%.”
„The proportion of congenital disabilities is way above average among Turkish and Kurdish migrants. However, the topic is hushed up.” It doesn’t take much to think that hereditary factors might be responsible for the failure of some of the Turkish population in the German school system.”
2 września 2010 o 23:24
Jak dla mnie autor miesza pojęcia, mianowicie Islam i nie-europejską imigracje. Równie dobrze niemieckie media mogłyby pisać o katolickiej imigracji z Polski, która kradnie im samochody ergo katolicyzm = złodziejstwo. Ale już cytat „“With no other religion is there such a fluid connection between violence, dictatorship and terrorism as there is with Islam.”” śmierdzi euroatlantyzmem. Ciekawe czy pan bankier zaakcentował w czyim interesie sprowadzano tanią siłę roboczą – sądząc po jego umiejscowieniu w strukturze klasowej mieć można obawy, iż uznał to za mało istotne…
15 września 2010 o 12:34
W moim odczuciu Sarrazin ma rację. Nie rozumiem dlaczego SozRev przyrównuje problem do Polski i katolicyzmu. Nawet jeśli Niemcy nie lubią Polaków, nie mają podstaw twierdzić że dzieci polskiego pochodzenia nie zintegrują się z niemieckim społeczeństwem. Inaczej to wygląda z muzułmanami którzy w trzecim pokoleniu w Niemczech nadal mocno odstają kulturowo, poziomem wykształcenia, stosunkiem do równości kobiet itd. Jest to problem ogólnoeuropejski, w Niemczech szybciej postawiono sprawę wprost bo Niemcy lubią jasne zasady i dążą do jednolitości. W innych krajach europejskich też ludzie nie lubią muzułmanów ale poprawność polityczna i multikulturalizm zdominowały tam debatę publiczną i zanim ktoś tam przyzna że muzułmanie się nie integrują będzie musiało dojść do rażących przykładów tego stanu rzeczy.