Ostatnio byłem świadkiem wielu lewicowych zachowań w szkole. Z własnego doświadczenia i opowieści znajomych wiem, że dzisiejsze toruńskie licea ociekają głupotą na każdym kroku.
O ile dobrze sięgam pamięcią do czasów podstawówki, czyli niemały kawał czasu temu, element patriotyczny w wychowaniu szkolnym stał na przyzwoitym poziomie. Na przedmiocie “muzyka” uczyliśmy się pieśni patriotycznych (któż z nas nie ma pamięta nauczania w szkole z jednej strony czcigodnej “Roty”, z drugiej zaś nieco rubasznej pieśni “Przybyli ułani pod okienko”… ). Praktycznie podczas każdej ważniejszych rocznicy odbywały się apele skierowane do całej szkoły, a patriotyzm był nawet nauczany przez treści zadań na matematyce. Ten patriotyzm pobrzmiewający w edukacji szkolnej był czymś naturalnym. W gimnazjum wyglądało to już nieco gorzej, zaczynały wtedy pojawiać się subkultury które często oddalają nas od świadomości narodowej, apele nadal były, lecz zdecydowanie rzadziej i nie wszystkie klasy na nie uczęszczały. Popularnym się stawało się “HWDP” (wcześniej też było, lecz nie na taką skalę), niewolnicza fascynacja “Zachodem” i “Europą” oraz babskie zrzędzenie, “Jak oni mają tam fajnie, a jaki syf panuje w tej zaściankowej Polsce” . Ciągle jednak dawało się zauważyć spore ilości nawiązań do patriotycznych wartości.
Po przejściu do liceum zaczyna się exodus patriotyzmu. W ciągu swoich dwóch lat pamiętam tylko dwa (!) apele dotyczące Polski i jej historii… 17 września – lepsze to niż nic. Właściwie uważam, że gdyby nie to, że istnieje taki przedmiot jak język polski, a podczas lekcji historii spora uwaga jest poświęcana naszemu krajowi to edukacja licealna właściwie całkowicie przemilczałaby fakt, że posiadamy coś takiego, jak tożsamość narodowa. Nauczyciele którzy w większości niczym się nie przejmują, tylko to potwierdzają. Jestem niemal pewien, że gdyby nie to, że prawo nakazuje by herb Rzeczypospolitej razem z krzyżem wisiał w każdej klasie, by odśpiewywano hymn narodowy podczas ważnych uroczystości, to symbole te by zaginęły. Bo zwyczajnie nikt się tym nie przejmuje. Dochodzą do tego jeszcze, nauka o wspaniałości Unii Europejskiej, ludzie “tolerancji” którzy w jej imieniu byliby zdolni wpuścić terrorystów do swojej szkoły, tylko dlatego, bo nasłuchali się, że jeśli ktoś ma inny kolor skóry/ religię/ jakieś oryginalne zaburzenia seksualne, to powinien niejako “z urzędu” być traktowany lepiej niż swoi, nasilające się subkultury “pieprzące system” w imię nażłopania się jabola pod mostem oraz uprawiania puszczalstwa, a z nieśmiertelną literką “A” w kółeczku. Do tego dochodzą wychowane na MTV paniusie o szczególnym zamiłowaniu do ubiorów rodem z domu publicznego (”Jak ten Giertych śmiał próbować przywracać mundurki, toż to zamach na moją wolność!”) oraz dziarscy chłopcy od szerokich spodni i ćpania marihuany. Tego bydła jest coraz więcej w naszych liceach.
Według mnie trzeba to zmienić, bo to nie wychodzi na dobre. Ci ludzie kiedyś dorosną przesyceni tymi antywartościami i będą je szerzyć w swoim środowisku. Bardzo żałuje, że większość ludzi nie jest w stanie myśleć samodzielnie, a inni muszą im w tym pomóc. Cóż, zostaje mi tylko przytoczyć pewien bardzo trafny cytat Jana Zamojskiego: “Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”
A my, narodowcy, nie zniechęcajmy się i bierzmy się do intensywnej pracy – i tej pracy nad sobą i tej, naturalnie owocującej z niej, pracy nad własnym otoczeniem. Bo warto. Choćby i dla kilku ludzi, możliwych do odratowania ze szkolnego inkubatora głupoty.
25 czerwca 2010 o 18:57
Co jest istotą „lewicowych zachowań w szkole” bo coś nie umiem wywnioskować tego z tekstu?
25 czerwca 2010 o 19:11
Plucie na symbole i tożsamość narodową, te wszystkie „che guevary”, zachwyt nad komunizmem, całkowite olewanie religii i jeszcze raz natężone zjawiska ignorancji wobec własnej Ojczyzny.
25 czerwca 2010 o 19:15
Na tożsamość narodową pluł też np. PPS „Frakcja Rewolucyjna”?
Nie trzeba kochać lewicy, ale są pewne granice ignorancji historycznej…
25 czerwca 2010 o 19:19
Właśnie o to chodzi, bo jednak nie zamierzam tolerować kogoś kto podczas odśpiewania hymnu państwowego (jak to miało miejsce dziś na zakończenie roku szkolnego) robił całkowicie olewające pozy, przy czym żaden z pedagogów nie zwrócił takiemu delikwentowi uwagi. Na szczęście po uroczystości dałem mu „nauczkę”
25 czerwca 2010 o 20:10
Ta u mnie w szkole na zakończenie w czasie hymnu połowa ludzi stała jakby mieli zasnąć już niech nawet nie śpiewają byle by stali prosto ale ta ich poza olewająca… Będzie ładna z nich przyszłość kraju.