8 maja w Świdnicy na pl. Grunwaldzkim pod Pomnikiem Zwycięstwa odbyły się obchody „Dnia Zwycięstwa”. Postanowiłem pojawić się na wspomnianym placu i zobaczyć jak będą przebiegać uroczystości. I gdy przybyłem na wcześniej zapowiedzianą godzinę 17.00 ogromnie się zdziwiłem ilością osób, które przybyły by świętować zakończenie wojny. Żeby nie skłamać jak było 50 osób to naprawdę góra. Całą uroczystość uratowały chyba tylko poczty sztandarowe z niektórych szkół.
I tak zacząłem się zastanawiać, co spowodowało taką obojętność na te wydarzenie?
No cóż, żyjemy w czasach gdzie chyba większość osób słyszała o zbrodni katyńskiej i mniej więcej orientuje się jak wyglądało życie po wojnie w PRL-owskiej rzeczywistości. Fakt szkoły może jeszcze nie do końca odkrywają całą prawdę o tamtej rzeczywistości, ale łatwiej dostać już odpowiednie materiały historyczne, które nakreślają, co się wtedy działo, czy choćby niektóre spektakle Teatru Telewizji emitowane na TVP 1 dobrze ukazywały zbrodnie komunistów. Większość ludzi już na całe szczęście nie widzi w armii czerwonej wyzwolicieli tylko zbrodniarzy i okupantów.
Ostatnio po katastrofie smoleńskiej i tylu przyjaznych gestach władz rosyjskich (szczerych czy nie czas pokaże) pojawiły się jednak niepokojące zdarzenia w stylu palenia zniczy na grobach żołnierzy wojsk okupanta. Miejmy nadzieję jednak, że to był tylko chwilowy zryw i marginalne wydarzenie. Musimy pamiętać, że armia radziecka nie wyzwoliła Polski tylko zamieniła okupację nazistowską na komunistyczną, czyli z deszczu pod rynnę, a wcześniej, czyli 17 września 1939 wbiła nam nóż w plecy, gdy walczyliśmy z hitlerowcami. Trzeba naprawdę żyć w głębokim zakłamaniu, jeżeli się myśli, że bolszewicy chcieli i pomogli wyzwolić Polskę. Bardziej chyba im zależało na tym żeby wyprzeć nazistów i przy okazji dokończyć to, co zaczęli w czasie wojny Polsko-bolszewickiej. Słyszałem też takie stwierdzenia jak: „A co taki zwykły sowiecki żołnierz był winien, przecież mieli rozkazy”, zgadza się tak samo jak przeciętny szeregowy wermachtu i SS, a jakoś nie słyszałem słów rehabilitacji pod ich adresem. Nie twierdze, że każdy żołnierz armii radzieckiej był zbrodniarzem, ale na pewno każdy był okupantem.
W dzień zakończenia II Wojny Światowej jedyne, co możemy świętować to to, że mimo ostrej propagandy komunistycznej znaleźli się ludzie, którzy jednak nie ulegli czerwonym bzdurom i tak jak walczyli z hitlerowskim okupantem tak samo dzielnie podjęli się walki z radzieckim pseudoprzyjacielem.
Cichy
17 maja 2010 o 17:20
No niestety dzisiaj dalej są i całkiem niezle się mają(żyją w luksusie)czerwoni dygnitarze, którzy tęsknią za czasami bezgranicznego mordu na narodzie polskim(przykład: Adam Michnik tudzież Żyd).
Akcje oddania hołdu zbrodniczym okupantom rozpoczęła Gazeta Żydorcza, wtórowało jej całe grono zdrajców.