Z pewnością dobrą wiadomością jest klęska śmiejącej się (a raczej rżącej) Kamali, reprezentującej nihilistyczną agendę aborcji, gender i cancel culture. W tym sensie zwycięstwo Trumpa (oraz republikanów w wyborach do Kongresu) ma wymiar katechoniczny, Nie sądzę też, aby dał on przyzwolenie na wciągnięcie nas do awantury wojennej. Ale jego samego katechonem bym nie nazwał, bo zbyt wiele przemawia też przeciw niemu. Na pewno jego, zważywszy jego syjonistyczne powiązania, jego prezydentura nie oznacza nic dobrego dla Palestyńczyków eksterminowanych w Gazie. Radość Netanjahu jest tu symptomatyczna.
Ledwie zakończyło się głosowanie (a nawet wcześniej), w którym lud amerykański, bez różnicy płci, rasy, wyznania, wykształcenia, pozycji majątkowej i jakichkolwiek innych czynników różnicujących, wybrał sobie prezydenta, jak również posłów do Izby Reprezentantów i 1/3 senatorów, rozpoczął się lament nad spodziewanym upadkiem demokracji. Jest to oczywiście kolejna odsłona spektaklu, który rozgrywa się nieustannie od czasu wymyślenia demokracji nowożytnej (w Grecji czegoś takiego nie znano), w którym występują dwa kontr-chóry, z których jeden śpiewa pieśń, że DEMOKRATYCZNE JEST TO, CO PODOBA SIĘ WIĘKSZOŚCI, drugi zaś zawodzi melodię, że DEMOKRATYCZNE JEST TO, CO PODOBA SIĘ SIŁOM POSTĘPU i OŚWIECENIA. Jest to rzecz jasna aporia, której w żaden sposób nie da się rozwiązać, stąd też jej nieustające wybuchy.
O ileż zatem prościej (z punktu widzenia drugiej frakcji demokratów) byłoby, gdyby – zamiast męczyć siebie i innych udawaniem, że szanują wolę większości ludu, ale jeśli wola ta wierzga przeciwko ościeniowi rozmaitych „wartości” demokratycznych i prawoczłowieczych, ustalanych naturalnie przez Siły Postępu i Oświecenia, to demokracja jest zagrożona, a lud do niej nie dorósł – w ramach „opancerzania” demokracji wprowadzić prostą regulację ordynacji wyborczej, stanowiącą, iż ugrupowania i kandydaci uznani przez Siły Postępu i Oświecenia za niedemokratyczne nie mogą wygrywać, a głosy na nich oddane, będą uznane za nieważne. Wtedy wybory od razu stałyby się dla „patentowanych” demokratów o wiele przyjemniejsze, a im nie groziłyby traumy z powodu „rozjeżdżania się” woli demosu z „demokratycznymi wartościami”.
Jacek Bartyzel
Grafika: pxhere.com
Źródło: facebook.com
28 grudnia 2024 o 22:01
„Nie walczymy ani o monarchie, ani o republike, tylko o uwolnienie kraju od zydow!” – Julius Streicher