Pozostało jeszcze około miesiąca rządów administracji Bidena i jeśli nie uda mu się doprowadzić do konfliktu nuklearnego, rozpocznie się epoka Trumpa.
Prawie od zarania III RP, ekipy zarządzające Polską cechowały się skrajnym serwilizmem i dyspozycyjnością w stosunkach z ZIK (zachodnim imperium kłamstwa). Jedynie „droga służbowa” Warszawy ulegała zmianom. Początkowo, wiodła ona przez Berlin i Brukselę do Waszyngtonu i dopiero gdy ten ostatni podjął ostateczną decyzję (2014 rok) o rozpoczęciu agresji proxy (zastępczej) przeciw Rosji przy pomocy ukrainy, III RP została wzięta na „ręczne sterowanie”.
Jako najbliższy sąsiad ukrainy, III RP odgrywała kluczową rolę w przygotowywanej wojnie, jako zaplecze banderowskie, logistyczne, szkoleniowe i zaopatrzeniowe.
Bardzo istotnym elementem, była też nieustanna propaganda antyrosyjska i prowojenna („zielone ludziki” i tym podobne brednie), obliczona na skonsolidowanie Polaków w przygotowaniu do „nieuchronnej” rosyjskiej agresji na III RP, czyli ewentualnego wsparcia wojny na ukrainie swym „mięsem armatnim”.
Były to złote lata prezesa Kaczyńskiego i jego „patriotycznego ugrupowania PiS”. W owym okresie mógł on sobie pozwolić nawet na „prztyczki” pod adresem Berlina, bez obawy jakichkolwiek konsekwencji ze strony IV rzeszy niemieckiej.
Czasy PiSu minęły bezpowrotnie, a jego miejsce u steru zajęła germańska agentura gauleitera tuska. Ta zamiana nastąpiła celowo, w krytycznym momencie, kiedy wiadome już było, że ZIK rozpada się na naszych oczach.
Siłą bezwładności, Waszyngton będzie jeszcze kontynuował agresje we wszystkich możliwych kierunkach, jak zwykle uzyskując zamiast zwycięstwa; chaos, zniszczenia i śmierć milionów niewinnych, złapanych w tryby tego, lub innego konfliktu, nieodmiennie zwanego „walką o demokrację”, tak jakby „demokracja” była jedenastym Przykazaniem Boskim, do którego wszyscy mają się dostosować pod groźbą anihilacji.
Jeszcze nie skończyła się tragedia ludności na ukrainie, a już rozpoczął się nowy etap konfliktu syryjskiego, z potencjałem do rozprzestrzenienia się na cały Bliski Wschód.
Teraz ślepia szatańskiej waszyngtońskiej bestii zwracają się w stronę Tajwanu z niewiadomymi jak na razie reperkusjami.
Tak czy inaczej, chaos będzie się szerzył i rozszerzał, a Trump niewiele będzie mógł na to poradzić i to przy założeniu, grubo „na wyrost”, że będzie on tego autentycznie chciał.
W porównaniu z obłąkanymi żydowskimi demonami z Waszyngtonu, które de facto kierują ZIK za plecami nieboszczyka Bidena, Trump przynajmniej zasługuje na miano człowieka. Handlarz nieruchomości i sutener, któremu udało się zbić miliardy w taki czy inny sposób i zmieniać jak rękawiczki swe słowiańskie żony, jest przynajmniej poczytalny.
Sama jednak poczytalność to grubo za mało w przypadku rozsypującego się w gruzy ZIK, po czterech latach sabotażu kliki Bidena.
Zresztą proces „zwijania” ZIK zaczął się wiele dziesięcioleci temu i był świadomą decyzją apostołów szatana, czyli globalnej oligarchii finansowej.
Retoryka Trumpa i innych o tym, że „Chińczycy ukradli technologie ze Stanów”, jest jak wszystko co płynie z propagandowych ust ZIK, totalnym kłamstwem.
Osobiście, przez z górą 30 lat, pracując w największym amerykańskich korporacjach, ze względu na stanowisko i pełnioną funkcję, uczestniczyłem w procesie demontażu technologii i przenoszeniu jej do Chin, a następnie zamykaniu opustoszałych oddziałów produkcyjnych. Wszystko to działo się na bezpośrednie polecenie oligarchów, którzy wyrzucali amerykańskich robotników na bruk, woląc płacić grosze chińskim niewolnikom!
Idee MAG Trumpa są niczym innym niż jego urojeniami wynikającymi z ignorancji. W odróżnieniu do handlu nieruchomościami, odbudowa przemysłu wymaga znacznie więcej niż przelew środków z jednego konta na drugie.
Aby przenieść produkcję z Chin do USA trzeba mieć przede wszystkim „know how”, które Amerykanie zatracili, wyrzucając swych fachowców na bruk i rozpędzając na cztery wiatry całe załogi stanowiące de facto precyzyjny organizm produkcyjny. Transfer przemysłu z USA do Chin zajął kilkadziesiąt lat i to pomimo ciągłej asysty amerykańskich inżynierów na delegacjach w ChRL.
To, że Chińczycy nie przekażą niczego USA, jest pewne, zwłaszcza gdy przed ich nosem „Wuj Sam” wymachuje bomba atomową i ich poniża, jak zresztą wszystkich nie należących do grona „exceptional peoples”.
Cła, sankcje gospodarcze i groźby militarne, na nic się ZIK nie zdadzą. Blok rosyjsko-chiński dysponuje całą technologią, wszystkimi surowcami i ogromną przewagą militarną, nad pyszałkowatym Zachodem!
Trump może oczywiście złagodzić nieco globalna sytuację poprzez wyciszenie konfliktów, zaprzestanie gróźb i wojen gospodarczych, ale Ameryka, tak czy inaczej stoczy się do poziomu kraju III Świata, określenia które sam Trump użył niedawno w odniesieniu do państwa pod administracją Bidena.
W najlepszym więc przypadku USA zajmą się syzyfową pracą sanacji swego państwa, pozostawiając resztę świata samemu sobie.
Walka o pozycję międzynarodową, a nawet o przetrwanie zacznie się z niczym nie skrępowaną dynamiką.
To, że Chiny, Indie, Brazylia i inne ludne, dynamiczne państwa, posiadające bazę produkcyjną i odpowiadającą jej siłę zbrojną, będą przodować, nie ulega żadnej wątpliwości.
To, że małe i słabe, takie jak Rumunia, Węgry, Słowacja, Bułgaria, itd. po nieuniknionym rozpadzie UE, zawiążą grupy kooperacyjne, też jest bardzo prawdopodobne.
Jaki los spotka Polskę, a właściwie tzw. III RP, kolonię IV rzeszy niemieckiej, administrowanej przez reżim tuska, można tylko spekulować. Ponieważ, ani agenturalni jej władcy, ani otumanione, wyzbyte tożsamości narodowej społeczeństwo, nie są zainteresowani Jej pomyślnością, należy przypuszczać, że przyjdzie nań smutny koniec!
Obym się mylił w tych prognozach.
Ignacy Nowopolski
Zdjęcie: pexels.com
Źródło: https://substack.com/@drignacynowopolski
Najnowsze komentarze