Zapowiedź Donalda Tuska, że w obliczu możliwości sprzedania TVN inwestorowi węgierskiemu lub czeskiemu rząd podejmuje decyzję o wpisaniu tej stacji, a także Polsatu, na listę przedsiębiorstw strategicznych, które nie mogą być odsprzedane bez zgody rządu RP, została w Polsce mylnie zinterpretowana. Błąd ten dotyczy szczególnie okołokonfederackich środowisk samookreślających się jako „wolnościowe”.
Na wielu profilach „wolnościowców” czytam, że rząd Donalda Tuska bezprawnie próbuje ograniczyć wolność prywatnego właściciela do dysponowania swoim majątkiem, iż to „komunizm”, „marksizm” i „socjalizm”. Oczywiście jest to diagnoza mylna, świadcząca o ideologiczno-dogmatycznym podejściu do problemu, analizowanego na podstawie dogmatów wolnego rynku. Dodajmy, dogmatów, którymi właściciele wielkich koncernów międzynarodowych, podobnie jak i rządzący politycy, gardzą i uważają za infantylne przeżytki dziewiętnastowiecznego kapitalizmu.
Czy pamiętają Państwo tę wrzawę, gdy PiS przymierzał się do nieprzedłużenia TVN koncesji? Pod wpływem zagranicznego nacisku Jarosław Kaczyński wtedy cofnął się, koncesja została przyznana i w wyniku tej decyzji najprawdopodobniej Kaczyński utracił władzę w wyborach. Czy mógł się nie cofnąć? Myślę, że gdyby się wtedy nie ugiął to amerykańska ambasada i CIA doprowadziłyby rząd PiS do upadku w ciągu 48 godzin. W końcu, jak to rzekł kiedyś Mateusz Morawiecki, „Polska należy do kogoś z zagranicy”. Biorąc to gorzkie – z punktu widzenia polskiej suwerenności – doświadczenie medialne, naprawdę wierzą Państwo, że Donald Tusk ograniczyłby swobodę dysponowania własnością przez amerykańską korporację Warner Bros. Discovery bez zgody właściciela? Wolne żarty. Gdyby Tusk samowolnie ograniczył prawa właścicielskie tak wielkiej amerykańskiej korporacji, to jego rząd upadłby w ciągu 48 godzin! Pod wpływem amerykańskiej ambasady i CIA rząd zostałby dosłownie wyrzucony w powietrze, a Tusk zostałby ogłoszony wrogiem wolności, demokracji, praworządności, a może nawet i ruskim onucem. Słowem, liberalna czy libertariańska interpretacja tego zdarzenia, interpretacja ideologiczna, nie wytrzymuje krytyki w zderzeniu z rzeczywistością polityczną, która z wolnym rynkiem nie ma już od dawna nic wspólnego.
Jak nauczam od wielu lat, istotą rewolucji neoliberalnej – mającej miejsce od lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia – była najpierw emancypacja wielkich korporacji spod kurateli państwa, a następnie wzrośnięcie ich bogactwa i wpływów tak wielce, że zaczęły sobie podporządkowywać państwa, które piszą prawa pod ich interesy, a gdy trzeba, to bezczelnie dotują i dofinansowują ich działalność z kieszeni lokalnych podatników. Opisałem to szeroko w mojej książce „Sojusz ekstremów w epoce globalizacji. Jak neoliberałowie i neomarksiści budują nam nowy świat” (Warszawa 2021), powszechnie znanej na rynku jako „frytki” (z powodu okładki). Donald Tusk jeszcze nam tego nie ogłosił, ale najprawdopodobniej tutaj mieć będziemy podobny przypadek. Proszę bowiem zauważyć kilka okoliczności:
- Wedle interpretacji liberalno-libertariańskiej Tusk miałby położyć swoją bolszewicką łapę na prywatnej własności. Tymczasem ani stacja TVN, ani jej właściciel Warner Bros. Discovery nic a nic nie protestują! TVN nic nie mówi zamachu na „wolne media”, o kradzieży, złodziejstwie i bezprawiu. Wydaje się, że właściciele stacji i jej dziennikarze są z tej zapowiedzi zadowoleni.
- Jeśli Warner Bros. Discovery ma poważne kłopoty finansowe i chce się ratować przed plajtą poprzez sprzedaż TVN, to zakaz sprzedaży tej firmy oznaczałby pozostawienie własnościowego status quo, prowadzącego wprost do bankructwa TVN. Z punktu widzenia ekonomii klasycznej byłoby to zamordowaniem tej firmy przez rząd. I znowu nie protestuje ani jej właściciel, ani jej dziennikarze, ani ambasada USA, a przecież protestować umieją, o czym zaświadcza nieudolna próba pisowska nieprzedłużenia tejże stacji koncesji.
Wniosek z tego jest taki, że protestują przeciwko zapowiedzi Donalda Tuska jedynie jego przeciwnicy polityczni, a nieograniczonej swobody dysponowania własnością bronią tylko ci, których TVN od lat smaga jako homofobów, faszystów, populistów etc.
Sytuacja ta wydaje się być gigantycznym nonsensem, ponieważ, jak się zdaje, opinia publiczna nie poznała szczegółów umowy zawartej przez Donalda Tuska, ambasadę USA i właścicieli TVN. Nie mamy tej umowy, ale jej istnienia nietrudno się domyśleć. Skoro Warner Bros. Discovery chce sprzedać TVN z powodu kłopotów finansowych, to może się zgodzić, aby tego nie czynić tylko pod warunkiem rozwiązania tego problemu. Kto ma ten problem rozwiązać? Na horyzoncie widzę tylko Donalda Tuska. Skąd ma wziąć na to wsparcie publiczne (raczej partyjne) pieniądze? Na horyzoncie widzę tylko polskiego podatnika. Aby cała inicjatywa miała sens, to polski podatnik musi pokryć straty generowane przez koncern w stopniu na tyle dużym, aby przestał chcieć zbyć swoje prawo własności wedle zasady rynkowej.
Dofinansowanie TVN może być dwojakie. W sposób bezpośredni jest to możliwe za pomocą dotacji. Oczywiście prawodawstwo unijne zabrania takiej procedury, ale gdy Komisja Europejska milczała, gdy ratowanie „praworządności” w Rumunii wymagało unieważnienia wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich, to myślą Państwo, że Ursula von der Leyen będzie grzmieć, gdy Tusk z naszych pieniędzy będzie dotował główne źródło ideologii globalizmu w Polsce? Ursula von der Leyen widzi, że Unia Europejska drży w posadach, a władza oligarchii globalistycznej jest bliska tąpnięcia. Mamy czas „demokracji walczącej”, gdy prawo nie istnieje wobec zagrożenia istniejącej globalnej elity władzy. Tusk może zresztą dotować TVN pośrednio, wykupując gigantyczne ilości rządowych reklam w tejże telewizji, reklamujących czy to poszczególne ministerstwa, czy też reżim Tuska jako taki.
Nie, nie grozi nam nacjonalizacja TVN. Grozi nam przymusowe finansowanie TVN, nawet jeśli nie chcemy tej stacji i jej przekazu oglądać.
Adam Wielomski
Zdjęcie: zrzut ekranu YouTube
Tekst ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas!”.
Najnowsze komentarze