life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Stanisław Michalkiewicz: Koncepcja panny filozofówny

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Już od dawna twierdzę, że w naszym nieszczęśliwym kraju, ma miejsce mechanizm dziedziczenia pozycji społecznej. Dzieci aktorów zostają aktorami, dzieci piosenkarzy – piosenkarzami, nawet jeśli mają tylko pierwszy stopień muzykalności, to znaczy – rozróżniają, kiedy grają, a kiedy nie – dzieci konfidentów zostają konfidentami, a dzieci filozofów – filozofami. Jednym z przykładów takiego dziedziczenia pozycji społecznej jest doktor nauk filozoficznych, czy może doktorka tych nauk, pani Katarzyna Kasia. Mówię o dziedziczeniu pozycji społecznej, bo jej ojcem był doktor habilitowany Andrzej Kasia, oczywiście filozof. Przyjaźnił się z nim Jan Himilsbach, który nawet czasami zachodził doń o poranku po „nieprzespanej nocy znojnej”, z przygodnymi kompanami, co to jeszcze niezupełnie wyszli z nirwany, pokazywał im doktora Kasię i mówił: wiesz żłobie, kto to jest? To jest pan profesor filozofii i on zaraz pójdzie uczyć studentów. Podobno w przygodnych kompanach wzbudzało to cześć nabożną – bo profesorowie, a już zwłaszcza – filozofowie – wzbudzają w maluczkich cześć nabożną, jako ci, co wspięli się na szczyty wszechnauk. Tymczasem nic podobnego. Filozofia była nauką w starożytności, kiedy to stanowiła syntezę całej ówczesnej wiedzy. Później było to już coraz mniej możliwe i w rezultacie filozofowie tak naprawdę opowiadają nam o sobie, o swoich urojeniach, lękach, sympatiach i antypatiach. Nie ma w tym niczego specjalnie złego, ale nie jest to żadna nauka. Nieporozumienie polega na tym, że siłą inercji filozofia nadal pozostaje dyscypliną akademicką, więc filozofowie kolekcjonują tytuły naukowe i powierza się im nauczanie studentów, którzy naiwnie myślą, że to wszystko naprawdę. Chociaż nie wszyscy, bo pamiętam kolegę Kaliksta H, który zbuntował się przeciwko nauczaniu filozofii, mówiąc z goryczą: co to za nauka? Jeden p…doli o Duchu, drugi o Idei – i ja mam sobie takimi głupstwami zaśmiecać pamięć? Ale nec Hercules contra plures, więc filozofia nadal uchodzi za naukę, a jej adepci zaśmiecają biblioteki makulaturą, zwodząc maluczkich na manowce. Nawiasem mówiąc, nieżyjący już prof. Bogusław Wolniewicz, sam zresztą filozof, zauważył, że współczesna filozofia jest całkowicie bezpłodna, tylko ukrywa to za parawanem „organizacyjnej krzątaniny”, która ma nadawać jej pozory życia.

Wracając do pani Katarzyny Kasi, to obecnie znalazła ona przytulisko w rządowej telewizji, no bo jużci; z czegoś żyć trzeba, a coraz mniej jest chętnych do płacenia za zbawienne prawdy, że „Byt jest, a Odbytu nie ma”. No a tam – jak to w telewizji – trzeba z jednej strony piętnować, a z drugiej – lansować. Akurat wszyscy tak robią, zarówno w telewizji rządowej, jak i w tych nierządnych. Różnica sprowadza się do tego, kogo się piętnuje, a kogo lansuje – ale o tym nie decydują szeregowi funkcjonariusze Propaganda Abteilung, tylko zaufani szefowie, a niekiedy nawet – oficerowie prowadzący. Na tym właśnie polega niezależne dziennikarstwo w niezależnych mediach głównego nurtu. Więc tak się składa, że pani dr Katarzyna Kasia nie tylko sama piętnuje i lansuje, ale i jest lansowana. Mam na myśli niedawną publikację pani Katarzyny, puszczoną przez Judenraat „Gazety Wyborczej”. Podzieliła się tam z mikrocefalami, stanowiącymi środowisko tej gazety uwagą, że „wkurza ją”, iż prawa dla kobiet ustalają faceci z wąsami. Na pierwszy rzut oka można byłoby sobie pomyśleć, że przyczyną irytacji mogą być te wąsy. Rzeczywiście, niektóre panie wąsów nie lubią, zwłaszcza tych krótko przystrzyżonych, bo podczas bliskich spotkań III stopnia kłują je one w tak zwane „okolice bikini” – ale jestem pewien, że pani dr Katarzynie Kasi nie o wąsy chodzi, tylko o to, że prawa dla kobiet ustanawiają faceci, wszystko jedno; z wąsami, czy bez. Wypływa z tego morał w tym sposobie, że najlepiej by było, gdyby prawa dla kobiet ustanawiały kobiety, a dla facetów – faceci. Wymagałoby to jednak bardzo głębokiej reformy parlamentaryzmu, znacznie głębszej od postulowanej przez Fryderyka von Hayek’a „demarchii” – bo przewidywała ona wprawdzie dwie izby parlamentu, ale zróżnicowane cenzusem wieku, ale nie płci. Tymczasem spełnienie postulatu pani doktor Kasi musiałoby doprowadzić do demokracji płciowej, w której funkcjonowałyby dwa parlamenty; jeden damski a drugi męski – podobnie jak obecnie toalety. Inna sprawa, że wobec osiągnięć tak zwanej przez Józefa Stalina „nauki przodującej”, ta koncepcja może być już nieaktualna, bo liczba płci rośnie w postępie geometrycznym, a poza tym – na co zwrócił uwagę Tadeusz Boy-Żeleński – nawet w obrębie jednej płci mamy do czynienia z płynnością sytuacji. Jakże bowiem inaczej rozumieć fragment: „za co stwór podeszły wiekiem, co kobietą być już przestał, a nigdy nie był człowiekiem, windujemy na piedestał?” Czy trzeba nam lepszego dowodu, potwierdzającego, że kobietą się nie jest, kobietą się bywa? W takim razie komu tak naprawdę powierzyć stanowienie praw dla kobiet, skoro faceci z wąsami panią doktor Kasię „wkurzają”?

W tej sytuacji trudno dopatrzyć się jakichś zalet „koncepcji” pani dr Katarzyny Kasi – ale paradoksalnie to właśnie może być powód, dla którego Judenrat „Gazety Wyborczej” udzielił jej łamów swojego pisma. Jak wiadomo, nasz tubylczy Judenrat, podobnie jak Judenraty w innych nieszczęśliwych krajach, tradycyjnie lokują się w pierwszych szeregach nieubłaganego postępu, czyli mówiąc konkretnie – rewolucji komunistycznej. Komunizm jest bowiem najlepszym sposobem uchwycenia i utrzymania władzy mniejszości nad większością, ponieważ z chwilą likwidacji własności prywatnej poddaje wszystkich ludzi dyktaturze władzy politycznej, która w dodatku dzisiaj – w związku z planami likwidacji pieniądza gotówkowego, mogłaby każdego podejrzanego o wrogie intencje, zwyczajnie i dosłownie wyłączyć. Oczywiście o tym nie wolno głośno mówić, to znaczy – na razie jeszcze wolno, ale jak podkręceni przez Judenrat bodnarowcy zaczną korzystać ze stworzonego właśnie narzędzia terroru w postaci penalizacji „mowy nienawiści”, to każdego nienawistnika będzie można wtrącić do lochu, nawet – do dołu z wapnem. Zanim to jednak nastąpi, lepiej nie płoszyć przedwcześnie potencjalnych ofiar, więc wypada lansować rozmaite „koncepcje” – ot chociażby takie, jaką właśnie przedstawiła nasza panna filozofówna – bo nuż natrafi ona na jakiegoś amatora, którzy będzie próbował wprowadzić ją w życie – co doprowadzi do jeszcze większego chaosu, niż ten wytworzony przy okazji operacji „przywracania praworządności”. A o to właśnie chodzi, bo pierwszym krokiem do zwycięstwa rewolucji komunistycznej jest doprowadzenie do destrukcji wszystkich organicznych więzi społecznych i zastąpienie ich doktrynerskimi dyrektywami. A ponieważ cadykowie z Judenratu uznali, że koncepcja panny filozofówny może być podyktowana doktrynerskimi motywami, to udzielili jej swoich łamów.

Stanisław Michalkiewicz

Zdjęcie – zrzut ekranu YouTube

katarzyna_kasia

Tekst ukazał się w tygodniku  „Najwyższy Czas!”. Źródło: michalkiewicz.pl.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: 

Podobne wpisy:

  • 27 stycznia 2019 -- Theodore Kaczynski: Społeczeństwo zadowolonych niewolników
    Nie każdy w społeczeństwie przemysłowo-technologicznym cierpi na problemy psychologiczne. Niektórzy ludzie przyznają nawet, że są całkiem usatysfakcjonowani przez społeczeństwo tak...
  • 14 maja 2022 -- Stanisław Michalkiewicz: Wokół Studni Mądrości
    W pewnym francuskim wesołym miasteczku pomysłowy przedsiębiorca urządził „Studnię Mądrości”. Za odpowiednią opłatą każdy, kto pragnął zaczerpnąć mądrości, mógł tam sobie zajrzeć. J...
  • 17 sierpnia 2018 -- Theodore Kaczynski: Lewactwo, czyli szaleństwo naszego świata
    Prawie każdy zgodzi się ze stwierdzeniem, iż żyjemy w społeczeństwie nękanym przez liczne problemy. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych manifestacji szaleństwa naszego świata je...
  • 7 listopada 2020 -- Małgorzata Todd: Brońmy normalności
    Ktoś zarzucił mi pesymizm i do pewnego stopnia musiałam się z nim zgodzić, cho­ciaż zazwyczaj pesymiści, jak i optymiści uważają się po prostu za realistów. Upatrywanie czyhających...
  • 24 kwietnia 2024 -- Stanisław Michalkiewicz: W mocy wariatów
    Biurokratyczny gang pod nazwą Światowej Organizacji Zdrowia, co to w drodze głosowania ustalił, że sodomia i gomoria, a także inne dewiacje nie są dolegliwościami, tylko szlachetny...

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*