W Polsce doby międzywojennej ustrój panujący we Włoszech od 1922 r. oraz jego ideowe podstawy stanowiły popularny przedmiot refleksji. Właśnie przed wojną powstały najciekawsze i najbardziej wartościowe prace, jakie kiedykolwiek poświęcono u nas tej problematyce (przede wszystkim dlatego, że z uwagi na odmienny kontekst historyczny nie były napakowane uprzedzeniami i nachalnym kaznodziejstwem, charakterystycznymi dla tekstów pisanych w „erze po holokauście”). Poniżej przypomnimy dwie interesujące ze współczesnej perspektywy ścieżki interpretacyjne, jakimi podążali pisarze niepodległej Polski zajmujący się faszyzmem.
Pierwsza z nich kojarzy się z takimi szkołami myśli jak eurazjanizm i tradycjonalizm integralny. Dziś są one dobrze znane badaczom idei, a także entuzjastom prawicowej metapolityki. Natomiast w przedwojennym Państwie Polskim ich znajomość na dobrą sprawę równała się zeru, wyjąwszy kilka przedruków pojedynczych artykułów i marginalnych wzmianek w niskonakładowych periodykach. Mimo to niektórzy polscy interpretatorzy faszyzmu wypowiadali w odniesieniu do niego poglądy paralelne wobec owych szkół. Za istotną cechę faszyzmu uznawali oni rewitalizację przez ten ruch pojmowania świata właściwego kulturom pogańskim i orientalnym, jak również swoistą sakralizację władzy politycznej. Do autorów tych zaliczał się prof. Feliks Młynarski, ekonomista i finansista związanych w różnych okresach z endecją, chadecją i sikorszczyzną z Frontu Morges (niesłusznie oskarżany o kolaborację z III Rzeszą, ponieważ pod hitlerowską okupacją pełnił funkcję prezesa utworzonego przez okupanta Banku Emisyjnego). W książce „Człowiek w dziejach. Jednostka – Państwo – Naród” pisał o włoskim państwie totalnym: „W perspektywie dziejowej koncepcja ustrojowa totalizmu przedstawia się jako synteza antycznej formy pojmowania państwa i stepowej, wielkomongolskiej idei wodza”. Na znaczenie zasady wodza zwrócił uwagę również Zdzisław Stahl (1891-1981) – radykalny nacjonalista czynny kolejno w Obozie Wielkiej Polski, Związku Młodych Narodowców, Obozie Narodowo-Państwowym i Obozie Zjednoczenia Narodowego. Pozaracjonalny charakter owej zasady uznał za element łączący faszyzm z istotą monarchii. Pogląd ten wyłożył w pracy „Wstęp do polityki” (1934) w następujących słowach: „Prastare ustroje monarchiczne tajemnicę ową już posiadły. Ruch polityczny, mający wiele do zdziałania, posiadający charakter realizatorski i czynny, musi w duszach swych wyznawców mobilizować duże zasoby siły moralnej, ofiarności, gotowości do poświęceń i bohaterstwa. I w tej dziedzinie leży główny sens instytucji ‘wodza’. Jest to rzeczą wiadomą, że idea dopiero uosobiona staje się dla nas zrozumiała, a przede wszystkim staje się przedmiotem stosunku uczuciowego. W osobie wodza kochają oni ideę oraz wierzą w nią – staje się on żywym symbolem, uosobieniem mitu, który ich porusza. Wodza tego więc muszą wciąż widzieć na swoim czele, muszą widzieć i czuć, że naraża się z nimi i walczy, muszą wierzyć w niego i czuć dotykalnie swój związek z jego osobą. Słowem ‘Wódz’, aby był nim naprawdę, stać musi na świeczniku, walczyć wystawiony na niebezpieczeństwo, musi być kochany i nienawidzony, musi mieć sam piętno bohaterstwa, aby ofiarę i odwagę w podwładnych mógł stwarzać”. Z drugiej strony, autorzy związani z polskim ruchem monarchistycznym nierzadko negowali – jak Leszek Gembarzewski (1899-1944) – jakiekolwiek podobieństwo między faszyzmem a monarchizmem. W interpretacji Stahla pobrzmiewa też wyraźnie nowoczesna koncepcja mitu wyartykułowana przez Jerzego Sorela (1847-1922) – mitu pojętego nie jako prawdziwa i święta historia świata, lecz jako funkcja i narzędzie polityki.
Druga ścieżka interpretacyjna kieruje nas w krąg niemieckiej Rewolucji Konserwatywnej. Rodzimi badacze faszyzmu posługiwali się czasem kategoriami bardzo zbliżonymi do jej aparatu pojęciowego. Dobrze pokazuje to przykład krakowskiego historyka prof. Kazimierza Zakrzewskiego (1900-1941), syndykalisty i lewicowego piłsudczyka (naprawiacza). Za rdzeń faszyzmu uważał on „rewolucję antyliberalną”. We Włoszech po I wojnie światowej starły się według niego dwie rewolucje antyliberalne – faszyzm oraz sterowany przez Sowiety komunizm. „Obie dążyły do obalenia rządów liberalnych: pierwsza pod hasłem ‘waloryzacji zwycięstwa’ i usunięcia nieprawidłowości, druga w imię przewrotu społecznego”. Pojawienie się na horyzoncie cienia komunizmu zrodziło świadomość, iż na arenę dziejów musi wstąpić siła wychodząca z przeciwnej niż komunizm strony, zdolna złamać go w bezpośrednim starciu, a zarazem zmieść słabeuszowski ustrój liberalny, który nie umie sobie poradzić z tym pierwszym, i obronić podstawy porządku społecznego. „Żywioły konserwatywne, zagrożone przez rewolucję komunistyczną, odstąpiły bez poważnego oporu władzę ruchowi syndykalistyczno-kombatanckiemu o niezupełnie jeszcze skonkretyzowanym obliczu (…)”. Ów nowy ruch zaczął wokół siebie skupiać wszystkie kierunki o nastawieniu patriotycznym, bez względu na ich wzajemne różnice poglądów. W rezultacie „We Włoszech rewolucja faszystowska, syndykalistyczna i patriotyczna (…) zderzyła się z rewolucją sowiecką, która ze wszystkich krajów zachodnich największy oddźwięk zaznaczyła we Włoszech”. Jeżeli więc komunizm przypuścił na liberalizm radykalny atak z lewa, to faszyzm odpowiedział podobnie radykalnym atakiem z naprzeciwka. Rozważania Zakrzewskiego automatycznie nasuwają skojarzenie z „rewolucją z prawa”, wieszczoną podówczas w Niemczech przez rewolucyjnego konserwatystę Jana Freyera (1887-1969). Dorzućmy, że rzymski korespondent „Robotnika”, głównego organu prasowego Polskiej Partii Socjalistycznej, już w 1922 r., u zarania ich ery, określił faszystów na podstawie swoich obserwacji jako „prawicowych bolszewików” – co przywodzi z kolei na myśl niemiecki narodowy bolszewizm i jego głównego teoretyka Ernesta Niekischa (1889-1967), mimo oczywistych kontrowersji zaliczanego na ogół do czołowych przedstawicieli Rewolucji Konserwatywnej.
Adam Danek
Źródło: legitymizm.org
Najnowsze komentarze