life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Stanisław Michalkiewicz: Od duszenia Polska dostaje duszności

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Gdy wielki wielkiego dusi, my duśmy mniejszych – każdy swego” – nawoływał Klucznik Gerwazy w „Panu Tadeuszu”, gdy Napoleon ruszał na Rosję w roku 1812. Chodziło mu o to, by przy tej okazji załatwić Sędziego Soplicę, z którym miał na pieńku, jako członku rodziny Sopliców, bracie Jacka, co to zastrzelił Stolnika Horeszkę. Stolnik „popierał prawo trzeciego maja”, w związku z czym Targowica hojnie Jacka wynagrodziła, przekazując mu majątek Stolnika, który następnie – jako „fundusz prawie cały”, trafił w posiadanie Sędziego. Ale sprytny Jacek, który w międzyczasie został bernardynem Robakiem i przeszedł na służbę francuską, myślał, jakby tu zdobytą dzięki Targowicy fortunę zachować, nie tracąc przy tym patriotycznej reputacji. W tym celu namawiał Sędziego, by stanął na czele powstańców, którzy powitają wkraczającego na Litwę Napoleona, a wtedy on z pewnością zapyta, pod czyim dowództwem służą. Wtedy powstańcy krzykną: „Sędziego Soplicy! – Ach – puszcza wodze fantazji Ksiądz Robak – któż by potem pisnąć śmiał o Targowicy!

Jak wiadomo choćby z mojej ulubionej teorii spiskowej, w naszym nieszczęśliwym kraju wprawdzie panoszy się agentura, która jednak – podobnie jak to było w wieku XVIII – specjalnie się nie afiszuje wysługiwaniem się obcym potencjom. Przeciwnie – chętnie drapuje się w rozmaite patriotyczne kostiumy, ale cóż z tego, kiedy raz za razem spod płaszcza Konrada pokazują się ubeckie cholewy? Oto w ostatnim roku rządów „dobrej zmiany” została powołana specjalna komisja, która miała spenetrować ruskie i białoruskie wpływy w – pożal się Boże – polityce naszego bantustanu. Ciekawe, że tylko ruskie i białoruskie, a nie na przykład – niemieckie, czy żydowskie, których przecież przeoczyć się nie da, podobnie, jak na przykład – amerykańskich. Wiadomo jednak, że w domu wisielca nie wypada perorować o sznurze – jak to zrobił mecenas Śmiarowski w rozmowie z carskim prokuratorem: – Czy sznur, na którym wieszają skazańca musi być przepisowej grubości? – Chyba tak – odparł prokurator. – Czy używa się tego samego sznura parę razy? – Nie, sznur musi być nowy. – A wiele kosztuje arszyn takiego sznura – dopytywał mecenas Śmiarowski. – Co pan tak ciągle o tym sznurze – zirytował się prokurator. – A o czym ja mam z panem mówić?

Teraz oczywiście jest inaczej; o sznurze nikt nie mówi, za to, odkąd na Ukrainie wybuchła wojna z Rosją, która toczą tam Stany Zjednoczone wraz ze swoimi wasalami do ostatniego Ukraińca, aż się zaroiło u nas od ruskich agentów. Najpierw komisja wytypowała grono działaczy, którzy mogliby być ruskimi agentami. Kto wie, czym by się to skończyło, gdyby nie amerykański prezydent Józio Biden, który w marcu 2023 roku, w nagrodę za dobre sprawowanie, pozwolił Niemcom na urządzanie Europy po swojemu. Niemcom nie trzeba było dwa razy tego powtarzać – ale w tej nowej sytuacji trzeba było zrobić podmiankę na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu. Jak trzeba to trzeba – każdy to rozumie – więc to tu, to tam wyborcy głosowali aż do białego rana, bo skoro demokracja ma zwyciężyć, to nikt przytomny nie będzie zawracał sobie głowy jakimiś przepisami, według których głosowanie powinno skończyć się o godzinie 20. Tedy, jak tylko vaginet Donalda Tuska, którego Volksdeutsche Partei została szczęśliwie zainstalowana na pozycji lidera tubylczej sceny politycznej, został zaprzysiężony 13 grudnia ubiegłego roku, to zaraz komisja do zbadania ruskich i białoruskich wpływów w – pożal się Boże – polityce naszego bantustanu, została rozpędzona, ale nie całkiem, bo vaginet Donalda Tuska zaraz powołał własną komisję – ma się rozumieć – niezależną i samorządną. Ona też ma wskazać ruskich i białoruskich agentów i cały czas pracuje nad ułożeniem prawidłowej listy, bo nie ma chyba potrzeby dodawać, że tamta poprzednia lista, sporządzona przez poprzednią komisję, nie tylko okazała się nic nie warta, ale w ogóle błędna, bo wśród wytypowanych na kandydatów na ruskich agentów znalazły się niewłaściwe osoby. Teraz, to co innego; teraz nowa komisja już tam wytypuje kogo będzie trzeba, a jak już wytypuje, to wszystko zostanie również i nam objawione.

Zanim to jednak nastąpi, żyjemy w okresie przejściowym, kiedy dawni ruscy agenci wprawdzie zostali zrehabilitowani, ale – jak zauważył jeszcze w koszmarnych czasach starożytnych cesarz Klaudiusz – pozostał na nich ślad po rehabilitacji. Listy nowych agentów jeszcze nie ogłoszono, ale na pewno to nastąpi, toteż można odnieść wrażenie, że od ruskich i białoruskich agentów aż się u nas roi do tego stopnia, że wprost nie można splunąć, żeby nie trafić jakiegoś agenta. W tym zamieszaniu nietrudno o nieporozumienie i na przykład Jarosław Kaczyński, który dlaczegoś nie lubi Donalda Tuska, krzyknął do niego w Sejmie na oczach całej Polski: „wiem jedno; jest pan niemieckim agentem!” Jak pamiętamy, premier Donald Tusk ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył – bo przecież na obecnym etapie nie tropimy niemieckich agentów, tylko ruskich, ewentualnie – białoruskich. Gdyby na przykład Donald Trump kazał nam tropić agentów niemieckich – aaa, to wtedy wszyscy ludzie dobrej woli, być może nawet z Judenratem „Gazety Wyborczej” na czele, rzuciliby się demaskować agentów niemieckich. Dopóki jednak taki rozkaz nie padł, to demaskujemy ruskich i białoruskich.

Wprawdzie vaginet Donalda Tuska nie ma żadnego pomysłu na państwo; co z nim zrobić, żeby jako-tako funkcjonowało – ale żeby nie narazić się na zarzut bezczynności, koncentruje się na tak zwanych „rozliczeniach”, to znaczy – próbuje ustalić, ile forsy nakradła ekipa „dobrej zmiany”. W tych próbach vaginetowi sekunduje Judenrat „Gazety Wyborczej”, wychodząc z założenia, przedstawionego mową wiązaną w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”: „Gdy kradniesz gwóźdź lub drutu szpulę, uszczuplasz przez to całą pulę. A pula nie jest do kradzieży! Pula się cała nam należy!” Nam – czyli ekipie, którą zwycięstwo demokracji akurat przysunęło do żerowiska. W przypadku Judenratu cel tej rewolucyjnej czujności może mieć sens jeszcze głębszy. Wprawdzie teraz jest wojna na Ukrainie, więc mamy większe zmartwienia, ale przecież amerykańska ustawa nr 447 cały czas obowiązuje i jak tylko umilkną działa, to i o niej usłyszymy, więc trudno się dziwić, że Judenrat pilnuje interesu. Czyż nie po to został tu ustanowiony w ramach sławnej transformacji ustrojowej?

Premier Donald Tusk tak się zapalił do tych rozliczeń, że chyba nie zauważył, iż znowu może nadziać się na minę, podobnie jak to było w roku 2008. Jak pamiętamy, swój vaginet Donald Tusk utworzył pod koniec roku 2007, ale stare kiejkuty trzymały go na krótkiej smyczce, co mu chyba trochę dolegało. Toteż kiedy wiosną 2008 roku dowiedział się, że w Polsce jest pan Peter Vogel, to zaraz kazał go aresztować pod zarzutem prania brudnych pieniędzy. Ten pan Vogel pochodzi z porządnej, ubeckiej rodziny i tak naprawdę nazywał się Piotr Filipczyński, a pod koniec lat 70-tych został skazany na tzw. „ćwiarę” za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Ale w stanie wojennym na przepustkę z więzienia wyjechał do Szwajcarii, gdzie zmienił nazwisko na Peter Vbogel i został finansistą. Na jakich finansach? Tego, ma się rozumieć, nie wiem, ale podejrzewam, że został strażnikiem Labiryntu, w którym PZPR gromadziła skarby w walutach obcych, kradzione z Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego PEWEX, funkcjonującego od 1972 roku aż do końca pierwszej komuny. Jak tam było, tak tam było; w każdym razie prezydent Kwaśniewski, w ostatnim dniu swego urzędowania pana Petera Vogla ułaskawił. Myśląc, że jest już bezpiecznie, zaczął on do Polski przyjeżdżać i tak trafił do aresztu wydobywczego. Stare kiejkuty sprawę zbagatelizowały i tylko we wszystkich niezależnych mediach głównego nurtu ukazały się publikacje, jak to niebezpiecznie jest w polskich więzieniach, jak to więźniowie, nawet siedzący w celach monitorowanych 24 godziny na dobę, wieszają się na własnych skarpetkach, sami nie wiedząc kiedy. Jednak nie bacząc na te przestrogi pan Vogel chyba zaczął chlapać i dziennik „Dziennik” „dotarł” do jego tajnych zeznań z których wynikało, że pan generał Gromosław Czempiński, były szef UOP, a wcześniej – w SB, stracił ze swego szwajcarskiego konta milion dolarów, które zwędził mu jakiś Turek i podobno nawet niczego nie zauważył. Tak się zaczęła słynna afera hazardowa, która Bóg wie, czym by się dla Donalda Tuska skończyła, gdyby nie Nasza Złota Pani, która w Donaldu Tusku dlaczegoś sobie upodobała, nie załatwiła mu prestiżowej Nagrody im. Karola Wielkiego. To była aluzja, że kto od tej pory podniesie rękę na Donalda Tuska, to będzie miał z nią do czynienia. Stare kiejkuty natychmiast aluzję zrozumiały i okazało się, że żadnej afery hazardowej w ogóle „nie było”. No a teraz Donald Tusk tak się zagalopował z tymi „rozliczeniami”, że zamierza porozliczać związki sportowe – jakby nie wiedział, że od czasów pierwszej komuny swoje tradycyjne żerowiska ma tam bezpieka. Kto wie, czy stare kiejkuty znowu nie będą musiały mu przypomnieć, skąd wyrastają mu nogi, a wtedy żaden pan Adam Bodnar ze swoimi bodnarowcami mu nie pomoże.

A jakby tego było mało, to niedawno ujawnił, że „trafił” na dokument, świadczący o tym, że pan dr Sławomir Cenckiewicz, uczestniczący w poprzedniej komisji do badania ruskich i białoruskich wpływów w – pożal się Boże – polityce naszego bantustanu, molestował rozmaitych generałów i bezpieczniaków, żeby dostarczyli mu jakieś gotowce świadczące o tym, że ruskim wpływom ulegał nie tylko on, ale między innymi również Książę-Małżonek, w którego sprawie stare kiejkuty w latach 90-tych prowadziły sprawę operacyjnego rozpracowania pod kryptonimem „Szpak”. Że Donald Tusk „trafił” na taki dokument akurat teraz, to nic dziwnego. Jak jest społeczne zapotrzebowanie, to zaraz powstają rozmaite dokumenty, na które potem można „trafić”. Jeśli zatem jest w tej deklaracji coś naprawdę godnego uwagi, to to, że do „rozliczeń” została wciągnięta nasza niezwyciężona armia, która – podobnie jak to było wieku XVIII – pogrąża się w coraz to większym rozpolitykowaniu. Gdyby efektem tego rozpolitykowania był jakiś zamach stanu, dzięki któremu nasz nieszczęśliwy kraj stanąłby wreszcie na nogi, to można by temu tylko przyklasnąć. Niestety wydaje się, że nasza niezwyciężona armia nie jest zdolna nawet do tego, więc z tego rozpolitykowania poza pogłębieniem anarchii nic się nie narodzi.

Stanisław Michalkiewicz

Polin_KO

Tekst ukazał się w tygodniku  „Najwyższy Czas!”. Źródło: michalkiewicz.pl.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Podobne wpisy:

  • 27 czerwca 2024 -- Stanisław Michalkiewicz: TW „Alek” znów zadaniowany
    Przy okazji ogólnopolskiego zlotu konfidentów na Placu Zamkowym w Warszawie z okazji kolejnej rocznicy 4 czerwca 1992 roku, kiedy to obalony został rząd premiera Olszewskiego w zwi...
  • 13 września 2024 -- Stanisław Michalkiewicz: Pod czarnym sztandarem anarchii
    Ciąża u człowieka trwa 9 miesięcy, no a potem wiadomo, że urodzi się dziecko, które kiedyś bywało albo dziewczynką, albo chłopczykiem. Wyjątkowa sytuacja miała miejsce tylko przy n...
  • 30 lipca 2024 -- Ignacy Nowopolski: Historia obłędu się powtarza
    W PRLu istniało określenie „beton partyjny”, na najbardziej zatwardziałą ideologicznie część aparatu komunistycznego.  Nawet w samej partii nie stanowił on jednak większości, wśród...
  • 11 marca 2024 -- Krzysztof Baliński: Dziadek w Wehrmachcie, dziadek w UPA
    Niby odszedł, a jest – tak pisali osłupiali komentatorzy. Chodziło o Michała Dworczyka – który 13 października 2022 stracił stanowisko szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a w ...
  • 26 kwietnia 2024 -- Adam Wielomski: Mentalna agentura
    Po ostatnich wyborach do Sejmu zadzwonił do mnie mieszkający w Polsce korespondent jednego z rosyjskich mediów, z pytaniem czy – w mojej ocenie – po zmianie rządu nastąpi jakakolwi...

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*