Każda epoka ma swoje niedomagania i błędy. Jeśli zapytano by mnie, jaki jest największy brak naszej, odpowiedziałbym bez wahania, że jest nim pomieszanie i odwrócenie wartości. Oto uderzający i trochę śmieszny przykład współczesnej mentalności.
W tych dziedzinach, gdzie sukces wymaga skupienia ducha i wysiłku woli, staramy się wprowadzić łatwość, rozrywkę i bierność. Dotyczy to szczególnie studiów. „Ucz się bawiąc”, „nauka przez obraz”, „łacina przez radość”, „greka bez łez”, „angielski bez wysiłku i zakuwania”, „jeśli potrafisz pisać, potrafisz też rysować” itd. – oto tytuły metod nauczania albo slogany reklamowe, które każdego dnia mamy przed oczami. Pod tym względem będziemy niedługo podobni do ludzi opisanych przez Moliera, którzy „wszystko wiedzą, choć nigdy nie nauczyli się niczego”. I odwrotnie, widzimy, jak rozkwita studium, metoda i kalkulacja w tych dziedzinach, w których naturalnie panować powinny swoboda, odprężenie, a niekiedy nawet zwykłe niedostrzeganie.
Mam właśnie przed sobą trzy książeczki, których tytuły wprowadzają mnie w rozmarzenie: Sztuka degustowania wybornych win, Dwadzieścia przepisów na dobry sen, wreszcie Jak zbudować doskonałą harmonię w związku?.
Muszę wyznać mój sceptycyzm wobec tematów poruszanych w tych książkach. Tam, gdzie chodzi o działania naturalne i w znacznej części biologiczne, studium i wysiłek na niewiele się zdadzą, a nawet mogą doprowadzić do zniechęcenia i frustracji.
Nie uczymy się degustowania win tak, jak uczymy się matematyki czy chemii. Trzeba do tego wrodzonych darów, udoskonalonych przez długą praktykę. Przyjemności zmysłowe są nam darmo dane i stają się nudne, gdy próbujemy je sztucznie wywoływać wytworami naszego rozumu albo szczególnym wysiłkiem woli. Pewna młoda kobieta powiedziała mi niedawno, że zanurzając się w morzu odczuwała niesłychaną rozkosz. We mnie zaś każdy kontakt z wodą, niezależnie od tego czy słoną, czy słodką, wywołuje bardzo nieprzyjemne poczucie zimna i obcości, i cokolwiek by powiedziano albo napisano na temat zalet kąpieli, nie zmieni to nigdy tego dyskomfortu w przyjemność.
Po co rozpisywać się na temat takiego biologicznego stanu jak sen? Najlepszym sposobem na to, żeby przez całą noc nie zmrużyć oka, jest ciągłe zastanawianie się, co zrobić, żeby zasnąć, i skupianie swojej uwagi na poszukiwaniu recepty na sen.
Jeśli zaś chodzi o szczęśliwe związki, z całego serca współczułbym zakochanemu chłopakowi, który przed spotkaniem ze swoją umiłowaną szukałby inspiracji w podręczniku seksuologii.
Biorąc pod uwagę rozregulowanie naszych instynktów mające swe źródło w sztucznym i gorączkowym stylu naszego życia, takie prace mogą co najwyżej podać zasady higieny fizycznej i moralnej, które sprzyjać będą swobodnemu korzystaniu z naszych dyspozycji naturalnych. Przypomina to trochę działanie sieci wodociągowej rozprowadzającej wodę ze źródła. Nie dodaje ona nic do ilości i jakości źródlanej wody, sprawia tylko, że dociera ona tam, gdzie trzeba i nie gubi się po drodze.
Wielka różnica między naukami, które wymagają ukierunkowanej i metodycznej aktywności umysłowej, a działaniami życiowymi i intuicyjnymi, które spontanicznie dostosowują się do innych bytów i okoliczności, polega na tym, że w tych pierwszych poznanie teorii – wraz z tym wszystkim, co się z nią wiąże w obszarze refleksji i zastosowania – jest absolutnie konieczne, a w tych drugich – często nieskuteczne. Znam pewną wielce cenioną panią doktor specjalizującą się w rozwiązywaniu konfliktów małżeńskich, która osobiście właśnie jest w trakcie trzeciego rozwodu (co jest dowodem na to, że zupełnie nie potrafi wprowadzić w praktykę tego, co tak dobrze zna w teorii). Tymczasem niezliczone pary, które nigdy nawet nie otworzyły żadnego dzieła z obszaru seksuologii, żyją ze sobą w doskonałej zgodzie. Nie znam jednak żadnego wykładowcy matematyki czy greki, który byłby mniej biegły w swojej nauce czy znajomości języka obcego od studenta pierwszego roku, który właśnie zapisał się na jego zajęcia.
Być może w tym odwróceniu wartości należy widzieć przejaw wszechobecnego w naszych czasach odruchu egalitarnego. Z jednej strony mówi się ignorantowi i leniwemu: to, co inni osiągają za cenę długiego wysiłku, ty będziesz miał bez pracy, z drugiej zaś strony osobom mającym jakieś deficyty życiowe obiecuje się: to, co inni posiadają z natury, ty osiągniesz przez swoją wolę. Są to jednak dwie drogi prowadzące donikąd – jeśli zabłądzimy w pierwszą, stracimy rozumienie znaczenia wysiłku, jeśli zechcemy wspinać się drugą, zmarnujemy siły w bezskutecznych wysiłkach. Porażka czeka nas na końcu obydwu.
Gustave Thibon
Fragment książki „Równowaga i harmonia”, Wydawnictwo Dębogóra, 2024. Zachęcamy do zakupu!
Najnowsze komentarze