Dla myślicieli liberalnych wartość najwyższą stanowi ludzka „jednostka” i jej wola. Ich ideałem jest człowiek, który dokonuje autokreacji swej osobowości drogą wolnych wyborów. Sam wyznacza sobie cele i realizuje je. Jedynym czynnikiem kształtującym jego tożsamość powinny być jego własne decyzje; co za tym idzie, wszelkie czynniki zewnętrzne, które mogą kierunkować jego wybory niezależnie od jego woli postrzegane są przez liberałów jako zagrożenie dla wolności indywidualnej. Zadanie państwa – i powód jego istnienia – ogranicza się do umożliwienia swobodnym „jednostkom” samorealizacji. Ma ono chronić „jednostkę” przed narzuceniem jej wolności barier przez obyczaje i przesądy, przez tradycję i niedobrowolne wspólnoty, a także bronić ją przed przymusem wywieranym przez innych ludzi – poszczególne „jednostki” bądź całe ich grupy. Ta pozornie spójna i logiczna konstrukcja implikuje wszelako szereg problemów. Pozostaje wysoce wątpliwe, czy liberalna wizja państwa, stanowiąca pochodną liberalnej koncepcji „jednostki”, rzeczywiście pozwala owej „jednostce” swobodnie kształtować własną tożsamość.
I
Liberalne państwo ma obowiązek zapewnić „jednostkom” możliwość nieskrępowanej realizacji obranych przez nie same celów i wartości. Doktryna liberalizmu za stan normalny uznaje pluralizm celów w społeczeństwie: poszczególne osoby wyznają różnorodne, często sprzeczne ze sobą wartości, zatem model państwa lansowany przez liberałów ma przede wszystkim pilnować, aby ludzie nie narzucali swoich wartości innym, którzy ich nie podzielają. Dotyczy to w szczególności sfery publicznej, złożonej z tego, co wspólne dla ogółu obywateli, niezależnie od dzielących ich różnic poglądów. W sferze publicznej nie powinny się realizować cele wyznaczone przez żaden z występujących w społeczeństwie systemów norm (traktowanych jako partykularne), gdyż ograniczałoby to wolność wyznawców pozostałych systemów norm. Państwo ma być „neutralne światopoglądowo”: nie wolno mu realizować żadnej koncepcji dobra, czyli nakazów płynących z konkretnej religii, tradycji, porządku metafizycznego etc. – ponieważ wywierałoby w ten sposób nacisk na „jednostki”, ograniczając im pole do samorealizacji. Wybrane przez siebie cele i koncepcje dobra mogą one natomiast bez przeszkód realizować w sferze prywatnej – i tylko tam.
Skoro tak, państwo i liberalna koncepcja „jednostki” popadają w sprzeczność. Zgodnie z tą ostatnią każdy ma prawo obrać którąś z mocnych koncepcji dobra – religijną czy metafizyczną. Każda taka koncepcja ma charakter holistyczny, tzn. zakłada, że dobro musi się realizować całościowo, a zatem również (albo: przede wszystkim) w sferze publicznej, na co nie pozwala „neutralność światopoglądowa” państwa. Każdy człowiek, który w liberalnym państwie wybiera – własną wolną decyzją – całościową koncepcję dobra, z góry ma pewność, iż nie wolno mu jej zrealizować. Model państwa oparty na liberalnym ideale „jednostki” daje ludziom swobodę wyboru celów, lecz zarazem przeczy jej, gdyż co najmniej zniechęca ich do wybierania całościowych koncepcji dobra. Realizację wszelkich celów ogranicza bowiem do sfery prywatnej, na co nigdy żaden wyznawca całościowej koncepcji dobra się nie zgodzi. De facto państwo takie musi odnosić się wrogo do wszystkich mocnych tożsamości ludzkich, zakorzenionych w owych koncepcjach.
II
Liberalne państwo ma gwarantować „jednostce” prawa, będące m.in. narzędziem jej samorealizacji. Prawa te są równe dla wszystkich. Aby doprowadzić do sytuacji równości, państwo musi znieść przywileje, tzn. prawa o charakterze ekskluzywnym, przysługujące tylko niektórym, a innym nie. Musi zlikwidować źródła tych niepowszechnych praw – jakimi na ogół są zinstytucjonalizowane wspólnoty pochodzące z czasów, gdy monopol państwa na stanowienie prawa nie istniał. Liberalne państwo znosi przywileje i swobody poszczególnych prowincji, zastępując je ujednoliconą, biurokratyczną strukturą administracyjną. Znosi tradycyjne prawa stanów i korporacji, pierwsze likwidując, drugie degradując do pozycji zwykłych stowarzyszeń. Znosi wreszcie przywileje przysługujące wspólnotom wyznaniowym na czele z Kościołem. W miejsce tych starych, opartych na nierówności praw ustanawia własny monopol na stanowienie porządku prawnego (tzw. rządy prawa, praworządność etc.).
Konsekwencje tej rewolucji – mającej sprawić, że prawo stanie się równe dla wszystkich – dają się łatwo zidentyfikować. Po pierwsze, przynależność do wymienionych wspólnot stanowi podstawę tożsamości każdego ich członka. Spychając je do sfery prywatnej i odbierając im prestiż, liberalne państwo wbrew własnym założeniom przypuszcza atak na jednostkową tożsamość. Po drugie, prawa tych wspólnot wytyczały granice aktywności władzy państwowej. Człowiek mógł w nich w razie potrzeby szukać obrony przed państwem. Ale gdy państwo zlikwidowało wszystkie ciała pośredniczące, „jednostka” staje naprzeciw niego pozbawiona tego oparcia. Ustanowienie reżimu liberalnego ma wyzwolić „jednostkę” z dawnych więzów, lecz wzmacnia pozycję państwa względem niej i uzależnia ją od siebie. Zwracali na ów fakt uwagę liczni myśliciele konserwatywni XIX wieku.
III
Stykając się z państwem w reżimie liberalnym, „jednostka” nieustannie bombardowana jest napomnieniami, iż należy respektować wszelkie przekonania i dlatego w sferze publicznej przekonań własnych ujawniać nie wolno etc. Czy podkreślanie bez przerwy, że wszystkie wartości i cele są równouprawnione oraz że dla państwa nie mają znaczenia ich różnice nie wywiera wpływu na świadomość „jednostki”? Każda tożsamość, o ile wybrana w wolny sposób, jest równie dobra, co jakakolwiek inna – czy więc tożsamość zachowuje w ogóle dla ludzi jakieś znaczenie? Czy liberalne państwo, w imię pozostawienia „jednostce” swobody kształtowania własnej tożsamości, nie promuje kompletnego relatywizmu i nie przyczynia się do ogólnego zacierania jednostkowych tożsamości? Odpowiedź wydaje się twierdząca.
Adam Danek
Źródło: legitymizm.org
13 lipca 2024 o 17:19
Ciekawy artykuł.Teraz to wszędzie się promuję liberalizm.Szkoda