O Giorgii Meloni i problemie europejskiej prawicy
22 października 2022 nastąpiło zaprzysiężenie Giorgii Meloni na premiera Włoch. Jednym ze sztandarowych postulatów jej kampanii było powstrzymanie nielegalnej imigracji z Azji i Afryki. Ponad rok później, 30 grudnia 2023 roku agencja ANSA podała, że liczba nielegalnych imigrantów, którzy dotarli do wybrzeży Włoch przez Morze Śródziemne wzrosła o 50 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. W jaki sposób w takim razie spełniła swoją główną obietnicę wyborczą? Meloni była nadzieją europejskiej prawicy na zmianę toru włoskiej polityki, przywrócenie dominacji zdrowych wartości i zatrzymanie fali przybyszy z Trzeciego Świata. Okazało się, że jest zdrajczynią swoich wyborców i całej tradycji politycznej, którą uzurpowała sobie reprezentować.
Europa wymiera demograficznie i mierzy się z największą katastrofą cywilizacyjną od schyłku starożytności. Boryka się z najazdem z Trzeciego Świata, horrendalnym zadłużeniem, ogromnym opodatkowaniem pracowników i przedsiębiorstw, wyprzedażą przemysłu i przenoszeniem miejsc pracy do Azji. Co więcej, na każdym kroku jest zatruwana przez marksistowsko-lewicową ideologię, która niszczy europejskie społeczeństwa. Jednym słowem: Europa znajduje się w trakcie największego kryzysu w swojej historii. W tym momencie historycznym, bardziej niż kiedykolwiek, potrzeba nam przywódców ze stali, którzy będą w stanie przeciwstawić się egzystencjalnym wyzwaniom. Jeżeli Cywilizacja Zachodnia ma przetrwać, konieczne jest zwiększenie wymagań moralnych wobec tych, którzy jej przewodzą. Z tej perspektywy przyjrzymy się dokonaniom premier Włoch – Giorgii Meloni. Ktoś może zarzucić nam skrajne podejście i powiedzieć: przecież Meloni jest o wiele lepsza niż poprzednie rządy włoskich technokratów, lepsza niż większość lewicowych przywódców europejskich państw. Nie. Sytuacja w Europie jest na tyle krytyczna, że nie można sobie pozwolić na humanitarnosentymentalne pobłażanie dla liderów politycznych. Nawet tych, którzy określają samych siebie mianem „prawicy”. Jeżeli tak się nazywają to niech dorosną do poziomu prawicowych wartości. W ostatnich dziesięcioleciach w Europie i Stanach Zjednoczonych mieliśmy do czynienia z przywódcami politycznymi, którzy mienili się „prawicą”, a tak naprawdę reprezentowali idee lewicowe lub liberalne w najgorszej postaci krwiożerczego kapitalizmu depczącego wartości i tradycje: George W. Bush, Angela Merkel, David Cameron, Nicolas Sarkozy, politycy Partii Konserwatywnej w Wielkiej Brytanii, czy Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej w Niemczech – wszyscy oni mają tyle wspólnego z konserwatyzmem, prawicą i chrześcijaństwem, co centrum handlowe z islamskim trybunałem religijnym.
Meloni wywodzi się z młodzieżówki MSI (Movimento Sociale Italiano), najważniejszej partii opozycyjnej powojennych Włoch. To z nią związane było legendarne Ordine Nuovo, organizacja powołana do życia jako klub dyskusyjny, która z czasem przekształciła się w ugrupowanie o charakterze zbrojnym, czynnie walczące przeciwko ustrojowi demokratycznemu. Przywódcy MSI tacy jak Giorgio Almirante i Pino Rauti inspirowali się myślą filozoficzną jednego z najwybitniejszych, prawicowych filozofów XX-wieku: Juliusa Evoli, z którym utrzymywali kontakt i współpracowali w kwestiach ideowych. Evola był bezkompromisowym zwolennikiem monarchii i systemu hierarchiczno-kastowego oraz nieprzejednanym wrogiem demokracji, społeczeństwa masowego i zdegenerowanej idei równości. Giorgio Almirante powiedział o nim: „Nasz Marcuse, tylko lepszy”. Swoją aktualną działalnością polityczną, która charakteryzuje się brakiem ideowości, konformizmem i płaszczeniem się przed siłami niszczącymi Włochy i Europę, Giorgia Meloni kala dziedzictwo z którego się wywodzi.
Podczas kampanii wyborczej w roku 2022 z jej ust nie schodziły slogany na temat potrzeby ochrony naturalnej rodziny, opozycji wobec lobby LGBT, sprzeciwu wobec ideologii gender, walki z islamskim terroryzmem i bezpiecznych granicach. Obiecywała powstrzymać inwazję z Trzeciego Świata za pomocą morskiej blokady. Kiedy za tę propozycję była krytykowana przez przeciwników politycznych, stanowczo broniła swojej koncepcji. Powstrzymanie inwazji na Europę to kwestia zasad, honoru i konieczności, godna prawicowego polityka. Co po dojściu do władzy zrobiła w tej sprawie? W jakim stopniu spełniła swoje wyborcze obietnice? Gdzie jest obiecywana morska blokada?
Jednym z pierwszych posunięć jej rządu było usunięcie certyfikatu zaszczepienia przeciwko COVID, co należy zaliczyć jej na plus, podobnie jak zmianę prawa, które wymusiło na włoskich urzędach uwzględnianie wyłącznie biologicznych rodziców w aktach urodzenia. W tej chwili rząd Meloni prowadzi pracę nad kryminalizacją korzystania z surogacji i doprowadził do wystąpienia Włoch z chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku, która jest niczym innym niż wymierzonym w Zachód planem ekonomicznego podporządkowania sobie państw trzecich. Nie należy zapominać, że Chiny są państwem totalitarno-komunistycznym a współpraca z nimi doprowadziła do zniszczenia zachodniego przemysłu oraz masowej utraty miejsc pracy w Europie i Stanach Zjednoczonych, co przyczynia się do wyludniania prowincji i pogłębiania katastrofy demograficznej. Totalitarne Chiny są jednym z głównych wrogów Cywilizacji Zachodniej. Zaprzestanie współpracy z tym państwem na jakimkolwiek polu i zerwanie chorej więzi polegającej na dostarczaniu na Zachód masowo produkowanych dóbr kosztem europejskich i amerykańskich miejsc pracy jest słuszne i konieczne dla naszego przetrwania. Niestety, na tym kończy się lista pozytywnych dokonań Meloni i jej rządu. Ta samozwańcza obrończyni naturalnej rodziny pozostawiła przyjęte w 2016 roku prawo i nie zdelegalizowała homoseksualnych „związków partnerskich”. Pozuje na obrońcę chrześcijaństwa, tego typu frazesy nie schodzą z jej ust, a tak naprawdę przez wiele lat żyła w nieformalnym związku ze swoim „partnerem” Andreą Giambruno, z którym ma nieślubne dziecko i publicznie oświadczała, że nie ma zamiaru wychodzić za mąż. Czy nie jest to propagowanie „wolnych związków”, które zawsze były jednym z głównych postulatów marksistowskiej lewicy mającym na celu destrukcję europejskich rodzin? Katastrofalne skutki implementacji „wolności seksualnej” na Zachodzie obserwujemy wszędzie wokół nas. Pod koniec 2023 roku w wyniku ujawnienia nagrań z kontrowersyjnymi wypowiedziami Andrei Giambruno, zakończyła długoletni związek. Pytanie, czy niszczenie rodziny i pozbawianie małego dziecka normalnego domu jest moralnie zasadne, jeżeli powodem mają być nawet najbardziej kontrowersyjne wypowiedzi? Wydaje się, że Meloni obawiała się przede wszystkim konsekwencji politycznych, jakie niosły ze sobą wypowiedzi „partnera”, co mogło negatywnie wpłynąć na jej popularność. Widzimy jasno, jak bardzo „kobiece” ma priorytety. W czasie kampanii wyborczej buńczucznie używała hasła „jestem kobietą, matką, chrześcijanką”. Meloni jest matką, ale tylko jednego dziecka ponieważ nie ma wątpliwości, że kariera polityczna jest dla niej ważniejsza niż rodzina. Chrześcijanką? Nieślubny związek i porzucenie ojca swojego dziecka w momencie, gdy stał się niewygodny medialnie i politycznie, to naprawdę bardzo chrześcijańskie postępowanie.
Po zaprzysiężeniu na stanowisko premiera, Giorgia Meloni udała się do Tunezji, gdzie negocjowała umowę z prezydentem Kaisem Saiedem, który w zamian za pieniądze, miał powstrzymać inwazję z Trzeciego Świata na Włochy i kontynent europejski. Tylko naiwna istota może wierzyć, że układy i przekupywanie państw trzecich pomogą w starciu ze zjawiskiem nielegalnej imigracji. Trzeba być równie bezmyślnym by uwierzyć, że kraje arabskie takie jak Tunezja dotrzymają słowa i w zamian za pieniądze, powstrzymają masy z Bliskiego Wschodu i Afryki przed szturmowaniem europejskich granic. Tunezja przyjęła środki finansowe z rąk naiwnych przywódców Europy, zapewne dobrze je wykorzystała dla własnego interesu, po czym jak dowiadujemy się z doniesień medialnych, władze tego kraju kontynuują podstawianie autobusów, którymi dowożą nielegalnych imigrantów do portów z których ci wyruszają w kierunku Europy. Tunezja ma problem z głowy a pieniądze europejskich podatników w kieszeniach. Podobnie skandaliczną politykę prowadzi skrajnie lewicowy premier Hiszpanii Pedro Sánchez. W ciągu pierwszych sześciu tygodni 2024 roku ilość nielegalnej imigracji z Afryki do Hiszpanii zwiększyła się o 500 procent. Sánchez wybrał się do Maroko by „podjąć dialog”, między innymi na ten temat. Jaki był efekt? Na konferencji prasowej ogłosił plan inwestycji 45 miliardów euro (pochodzących z kieszeni hiszpańskich podatników), by do 2050 roku ulepszyć infrastrukturę i ekonomię Maroka. To już nie tylko akt bezczelności, co zwykłej zdrady. Przywódca państwa nie ma moralnego prawa dysponować pieniędzmi swoich obywateli w ten sposób. Dba o interes narodu, który reprezentuje albo troszczy się o obcych. Meloni postępuje podobnie – Sánchez przynajmniej nie ukrywa, że jest przedstawicielem politycznej lewicy.
W listopadzie 2023 roku Meloni ogłosiła kolejną propagandową wydmuszkę, która tylko z pozoru ma pomóc w walce z inwazją nielegalnych imigrantów. Podpisała umowę z Albanią na mocy której Włochy wybudują w tym kraju centra pobytu dla 36 000 osób rocznie. Histeryczna lewica uznaje to za próbę stworzenia „włoskiego Guantanamo”. Faktycznie, taki plan w jakimś stopniu może odciążyć same Włochy, ale nie zmienia faktu, że niechciani intruzi nadal będą przebywać na terenie Europy. Rozwiązaniem jest koncepcja „Forteca Europa”, całkowite zamknięcie granic i prawna likwidacja marksistowskich pojęć „azylu” i „azylanta”, a nie przerzucanie nielegalnych imigrantów z jednego kraju do drugiego. Jej działanie jest kolejnym przykładem zakłamywania rzeczywistości i półśrodków, które niewiele zmieniają dla poprawy katastrofalnej sytuacji w Europie.
Dokonania Giorgii Meloni w kwestii inwazji z Azji i Afryki są kompromitacją. Matteo Salvini będąc ministrem spraw wewnętrznych zrobił o wiele więcej by powstrzymać nielegalne przekraczanie Morza Śródziemnego. Przypomnijmy, że 10 czerwca 2018 roku ogłosił zamknięcie włoskich portów i odmówił wpływania statkom, które przewoziły intruzów. Dotyczyło to między innymi statku „Aquarius”, który został zmuszony do płynięcia do Hiszpanii. 12 czerwca 2019 statek „Sea Watch 3” zabrał na swój pokład nielegalnych imigrantów i próbował zacumować w jednym z włoskich portów. Nie wyrażono na to zgody, a gdy kapitan Carola Rackete złamała zakaz, została aresztowana i oskarżona przez Salviniego o próbę zatopienia łodzi straży przybrzeżnej, która próbowała ją powstrzymać. Salvini musiał zapłacić za swoją słuszną politykę ponieważ marksistowskie i demoliberalne siły nie pozwolą na zdroworozsądkowe działania mające na celu ochronę Europy. W lutym 2020 roku włoski Senat wyraził zgodę na wytoczenie mu procesu sądowego, w którym został oskarżony o „porwanie” statku „Gregoretii” należącego do włoskiej straży przybrzeżnej, na pokładzie którego znajdowali się nielegalni imigranci. Salvini nikogo nie „porwał”, kapitanowi odmówiono po prostu wpłynięcia do portu położonego na terytorium Włoch. Sprawa została oddalona przez sąd, nie zmienia to jednak faktu, że tak bezczelne oskarżenia są splunięciem w twarz każdemu włoskiemu obywatelowi i jawnym wspomaganiem inwazji na Europę i Cywilizację Zachodnią, a więc aktem największej możliwej zdrady. Nie oznaczało to końca kłopotów Salviniego. W lipcu 2020 roku oskarżono go o kolejne „porwanie”. Tym razem sprawa dotyczyła pełnego nielegalnych imigrantów statku organizacji „Open Arms”. Należy podkreślić, że bohaterskie działania ze strony Salviniego, podejmowane w opozycji do demoliberalnego establishmentu i systemu prawnego, są przeciwieństwem bezideowej i fałszywej polityki Giorgii Meloni, która ma usta pełne frazesów o powstrzymaniu nielegalnej imigracji a robi w tej sprawie niewiele, utrzymując grę pozorów.
Podczas jej rządów miał miejsce jeden z najgłośniejszych incydentów związanych z inwazją na Włochy i Europę. W okolicach 15 września 2023 w ciągu zaledwie dwóch dób, na liczącą sześć tysięcy mieszkańców włoską wyspę Lampedusę, przybyło na łodziach siedem tysięcy nielegalnych imigrantów, głównie z centralnej Afryki. Co zrobiła Meloni? Jak zwykle zaczęła dużo obiecywać, po czym odwiedziła Lampedusę w towarzystwie przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. Znów usłyszeliśmy z jej ust wiele politycznych „poematów” na temat konieczności powstrzymania nielegalnej imigracji. Nic z nich nie wynika. Znamienne jest jednak, że Meloni w obliczu kryzysu pojawia się na miejscu z przewodniczącą Komisji Europejskiej. Wskazuje to na problem, który dotyczy nie tylko jej, ale i innych przywódców państw europejskich: dla każdego z nich, prawo Unii Europejskiej jest nadrzędne wobec krajowego, a więc tak naprawdę Meloni przyjechała na wyspę w towarzystwie swojego „przełożonego”. Każdy, kto zdaje sobie sprawę z obecnego układu sił w Europie wie, że poszczególne państwa narodowe utraciły suwerenność i stały się częścią składową marksistowskiego pseudoimperium o nazwie Unia Europejska. Docieramy w tym miejscu do sedna problemu i wskazania kto jest odpowiedzialny za inwazję na Europę, kto na nią przyzwala, kto nią steruje: marksistowsko-lewicowe, demoliberalne, pseudo-elity z Brukseli. Obowiązkiem Meloni jako przywódcy jest przeciwstawienie się tym, którzy działają na szkodę jej państwa i obywateli, a nie płaszczenie się i zapraszanie na kurtuazyjne „spacerki po porcie” w blasku fleszy.
Jaki jest kolejny genialny pomysł Meloni na powstrzymanie inwazji z Trzeciego Świata? Premier podjęła decyzję o zainwestowaniu pieniędzy włoskich podatników w rozwój ekonomiczny państw afrykańskich. Plan nosi nazwę „planu Mattei” od nazwiska biznesmena, który propaguje ideę ekonomicznego rozwoju Afryki. Założeniem jest ofiarowanie grantów i kredytów państwom afrykańskim. Tego typu pomysły to przekroczenie wszelkich granic ze strony klasy politycznej głównego nurtu. Włochy wymierają demograficznie, są niewydolne ekonomicznie, borykają się z problemem ogromnego bezrobocia, ich społeczeństwo jest przemocą zmuszane do utrzymywania wymysłu politycznej lewicy jakim są „azylanci”, a Meloni chce rozdawać pieniądze tym, którzy zalewają jej kraj. Poziom absurdu osiągnął szczyty. Głupota europejskich przywódców nie zna granic jeśli wierzą, że są w stanie rozwinąć gospodarkę Afryki tak bardzo, że jej mieszkańcy przestaną emigrować do Europy. Meloni przedstawiła swój plan podczas Szczytu Włosko-Afrykańskiego na którym obecni byli przedstawiciele ONZ, Banku Światowego oraz przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen – zbieranina globalistów i marksistów, którzy nie są zainteresowani losem Włoch i Europy ponieważ stoją na straży interesów wielkiego biznesu, którego jedynym celem jest maksymalizacja zysku i pozyskiwanie taniej siły roboczej. Meloni pokazała swoją prawdziwą twarz: jej „prawicowość” jest tylko propagandą – w rzeczywistości jest marionetką politycznej lewicy i globalizmu.
Jednym z bardziej kontrowersyjnych aspektów jej działalności politycznej jest reforma ustrojowa Włoch. Forsowana przez rząd, zmusi partie i startujące w wyborach koalicje do przedstawienia kandydatów na premiera, którzy w przypadku wygranej obejmą urząd. Co więcej, formacja, która zwycięży otrzyma 55 procent miejsc w parlamencie. W sytuacji gdyby zwycięska partia zdobyła jedynie 20 procent ogólnej puli głosów i tak otrzyma większość w parlamencie umożliwiającą samodzielne rządzenie. Jeżeli premier ustąpi ze stanowiska, albo zostanie usunięty za pomocą wotum nieufności, projekt reformy Meloni zakłada dwie możliwości: wybranie innej osoby z tej samej partii, albo przyśpieszone wybory. To da premierowi ogromną władzę, przekraczającą uprawnienia głów państw w systemach prezydenckich. Reforma proponowana przez Meloni może zabetonować scenę polityczną i zapewnić długoletnie przywództwo jednemu liderowi. Projekt jest kontrowersyjny, przypomina reformy przeprowadzone przez Mussoliniego, posiada pozytywne, jak i negatywne aspekty. Wszystko oscyluje wokół kwestii: kim będzie osoba zajmująca stanowisko premiera? Czy będzie to polityczna wydmuszka z brukselskiego nadania, czy prawdziwy lider, który przeciwstawi się demoliberalnemu totalitaryzmowi i globalizmowi – naczelnym ideologiom współczesnych pseudo-elit rządzących Zachodem? Jeżeli spełni się pierwsza możliwość, reforma przypieczętuje polityczną katastrofę Włoch.
Giorgia Meloni dokonała zdrady wyborców, którzy oczekiwali żelaznej polityki, przede wszystkim w kwestii ochrony granic. Zachowuje się jak propagandzistka demoliberalizmu i globalnych instytucji, które działają na szkodę Włoch, Europy i Cywilizacji Zachodniej. Powinna odejść w hańbie i nie wracać do polityki. Nie łudźmy się, że cokolwiek się zmieni w trakcie trwania jej kadencji, która już dawno zamieniła się w pseudo-prawicową farsę. Demoliberalizm na masową skalę produkuje polityków jej pokroju, którzy zdominowali rządy i instytucje świata zachodniego. Nie potrzebujemy więcej takich, jak ona. Polityczna prawica nie jest po to, by produkować przywódców jej pokroju. W obliczu upadku Zachodu potrzeba nam mężów stanu dla których morskie blokady będą punktem wyjścia w walce z atakiem na Cywilizację Zachodnią. Meloni jest zdecydowanie zbyt słaba, zbyt poddana woli marksistowskich, globalistycznych pseudo-elit, gotowa grać narzuconymi przez nich zasadami zabójczego sentymentalizmu i humanitaryzmu. Miejmy nadzieję, że jej przywództwo jest krokiem w dobrym kierunku, a władzę wkrótce przejmie ktoś pokroju Salviniego, kto powróci do bezkompromisowej polityki ochrony granic. Propaganda medialna nazywa Meloni „żelazną damą z Garbatelli” (Garbatella to dzielnica Rzymu w której się wychowywała). Meloni jest tak „żelazna”, jak „żelazna” była Margaret Thatcher, którą media przedstawiały, jako herolda politycznej prawicy – Thatcher „żelazna” była jedynie w swojej uległości wobec globalizmu i wielkiego biznesu, kosztem interesu Wielkiej Brytanii i jej mieszkańców. Świat zachodni potrzebuje przywódców ze stali a nie kolejnych politycznych marionetek w medialnym przebraniu „skrajnej prawicy”.
Mariusz Skrobała
Przedruk wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji Nacjonalista.pl.
Koszerna Meloni – zdjęcie governo.it (licence CC-BY-NC-SA 3.0 IT)
10 kwietnia 2024 o 06:58
Meloni była nadzieją.Szkoda,kolejne rozczzarowanie.Niestety lewacka ideologia przyciąga ludzi.Którzy wierzą w jej wolność.A to nie prawda
11 kwietnia 2024 o 20:46
Typowe atlantyckie głupoty o „cywilizacji zachodniej”, „braterstwie Ameryki i Europy”, zabrakło jeszcze o onucach i ruskiej agenturze. Jak autora boli, że produkcję firmy poprzenosiły do Chin, to niech ma najpierw pretensje do Kissingera i właścicieli wielkich firm – przecież Mao z Zhou Enlaiem nie przykładali im pistoletów do głów i nie kazali tego robić. Poza tym zatrzymanie imigracji to nie jest rozwiązanie problemu przy takiej ilości najeźdźców jaka już się gromadzi w Europie.
11 kwietnia 2024 o 22:03
Szanowny Panie, 1) Cywilizacja Zachodnia jest faktem, pytanie co przez to rozumiem nieustannie używając tego pojęcia? Jestem tradycjonalistą więc dla mnie to cywilizacja średniowiecza, monarchiczna i kastowo-hierarchiczna, która zginęła na szafotach Rewolucji Francuskiej. To Europa katolicka i jej przedłużenia w koloniach na świecie: Argentynie, Stanach Zjednoczonych. Jej obecna forma to totalitarno-demokratyczna degeneracja, prawdopodobnie ostatni etap istnienia. 2) Nie piszę o „braterstwie Ameryki i Europy”. Niemniej Ameryka to etniczna, europejska populacja. Nie wzięła się z kosmosu. Poza tym są dwie Ameryki. Ameryka rządu federalnego, wielkich miast, Partii Demokratycznej, to patologia szerząca upadek i zdegenerowanie (to ona przemocą narzuca demokrację liberalną na świecie). „Middle America”, religijna, konfederacka na południu – to coś bardzo wartościowego, nawet dzisiaj. 3) Ma Pan rację z Kissingerem, ale to nie tylko jego wina. Ogólnie demo-liberalne elity rządzące Zachodem, przyzwalające i promujące „globalizację” to zdrajcy własnych narodów. Usunięcie przemysłu pociąga za sobą katastrofę demograficzną. Widać to nie tylko w USA. Dlaczego pół Polski przeniosło się dzisiaj do Warszawy (w uproszczeniu)? Bo w ich małych miejscowościach i na prowincji nie ma miejsc pracy – polityczni bandyci wysłali je do Azji. 4) „Zatrzymanie imigracji” to część rozwiązania. Druga nazywa się „deportacja”, którą Martin Sellner z Ruchu Identitarian nazwał w swojej właśnie wydanej książce „remigracją”.