Masońska Republika „Francuska”, kontrolowana przez lobby żydowskie i jego lokajów, zdaje sobie sprawę, że bez totalitarnej kontroli ten zdegenerowany System skazany jest na upadek. Stąd też kolejne delegalizacje organizacji nacjonalistycznych, identytarystycznych, a od niedawna także katolickich. Dla przeciętnego obserwatora może wydawać się dziwne, że potężne państwo dysponujące aparatem przymusu i masowej inwigilacji obawia się niewielkich, często stricte kadrowych środowisk. Jednak demoliberalni totalitaryści zdają sobie sprawę, że postęp technologiczny wykorzystuje także druga strona i chcą mieć pewność, że antysystemowy ruch oporu zostanie zduszony w zarodku.
Minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin, nomad i mieszaniec, ogłosił w grudniu 2023 roku chęć delegalizacji ruchu Academia Christiana, któremu zarzucił “nawoływanie do nienawiści i dyskryminacji”. Zdaniem MSW „pod pretekstem rzekomego zagrożenia dla Francuzów grupa ta regularnie legitymizuje przemoc fizyczną i użycie broni”. Zapewne panu ministrowi chodziło o reportaż telewizji France2 z lutego 2022 r., który pokazał księdza na jednym ze spotkań Academia Christiana mówiącego o konieczności obrony przed zagrożeniami cywilizacyjnymi. „Moim celem jest zachęcenie mężczyzn i kobiet do tego, aby nauczyli się bronić. W szlachetny sposób” – mówił ksiądz. Następnie był wykład o przepisach dotyczących posiadania broni. „Chcąc nas rozwiązać, rząd po raz kolejny atakuje katolików, których uważa za obywateli drugiej kategorii” – napisano na stronie internetowej organizacji, która oskarżyła rząd o dążenie do „zakazania wszelkich myśli i refleksji poza świeckimi i konsumpcyjnymi ideologiami”. „W czasie, gdy nieustannie dochodzi do ataków nożowników, priorytetem Republiki jest rozwiązanie instytutu, którego członkowie są uczciwymi ojcami i matkami” – dodano.
Metapolityka i formacyjna walka środowiska Academia Christiana, o której pisaliśmy TUTAJ, a także wcześniejsze doświadczenia Bastion Social i rozmach powstałych po jego delegalizacji lokalnych organizacji o charakterze narodowo-rewolucyjnym, były swoistym przełomem po kilkunastu latach marazmu. To dlatego funkcjonariusze Systemu rozpoczęli kolejną falę represji i medialnych nagonek. Tu nie mamy do czynienia z efemerycznymi grupkami, których „antysystemowość” sprowadza się do piątkowo-sobotnich konsumpcji alkoholu, sesji fotograficznych w ruderach i paradowaniu w „kumatych” szmatkach raz do roku w stolicy. Ludzie związani z Academia Christiana głoszą i praktykują oddolną rewolucję w imię Wartości. Profesjonalne wydawnictwa, uniwersytet letni, weekendowe sesje wykładowe, budowa lokalnych wspólnot poprzez zakup nieruchomości w tej samej okolicy, nauka przydatnych umiejętności, tworzenie firm – w skrócie sieciowanie, które jest realnym zagrożeniem dla Systemu. Jeśli do tego dodamy otwartość na bardziej radykalne środowiska (NR, Nowa Prawica) – tego brakuje wykastrowanym „narodowcom” i koncesjonowanym „tradycjonalistom” w Polsce – to otrzymamy jedną z najlepszych inicjatyw tego typu w Europie w XXI wieku. Uczmy się od najlepszych, wykorzeniajmy nasze własne błędy.
Victor Aubert, jeden z twórców i obecny lider Academia Christiana, pięknie powiedział:
Staramy się żyć jak zakorzenieni katolicy. Oznacza to pewną bezkompromisowość wobec lansowanego przez współczesne społeczeństwo indywidualistycznego hedonizmu, ale także odrzucenie relatywizmu. Mówiąc konkretnie, chcemy zaprosić naszych uczestników, aby poznali swoją przeszłość i pokochali ją, aby prowadzili życie duchowe, zakładali duże rodziny, wykonywali ważne zawody, angażowali się w walkę kulturową i polityczną oraz uczynili całe swoje życie świadectwem dla tego ideału.
Niestety zauważyłem, że w kręgach konserwatywnych jest wielu zgorzkniałych ludzi, ponieważ ich niepohamowany pesymizm pozostawił ich posiniaczonych. Patrząc codziennie na upadek naszego świata, popadliśmy w szaleństwo. Kiedy krytyka staje się obsesyjna, często prowadzi do wzajemnego ostracyzmu, ponieważ krytyka sąsiada nie idzie wystarczająco daleko i we właściwym kierunku. Co więcej, pozycja krytyczna jest bardzo wygodna, pozwala bowiem uniknąć angażowania się. To wszystko jest bardzo żałosne. Błogi optymizm też mi oczywiście nie odpowiada, ale gdy przyłożysz rękę do kierownicy, od razu inaczej spojrzysz na świat. Najmniejsze zwycięstwa dają sens i nadzieję w codziennym życiu. Dawne urazy nie są już potrzebne, gdy można wspólnie zbudować to, na co wszyscy tak długo czekali. Narzekacze i malkontenci zawsze się znajdą, ale należy ich jak najbardziej ignorować, a na gruzach nowoczesności śpiewając należy budować nowy świat.
12 lutego 2024 o 18:20
Uczmy się od Francji.