Świadomość rewolucyjna
Nie ma nic mniej spontanicznego od świadomości rewolucyjnej. Rewolucjonista musi być całkowicie świadomy walki toczonej przez nacjonalizm – nośnik twórczych i duchowych wartości Zachodu – przeciwko materializmowi, zarówno w formie liberalnej jak i marksistowskiej. Jest wolny od uprzedzeń, fałszywych założeń i odruchów warunkowych poprzez które System próbuje się bronić. Edukacja polityczna pozwalająca na uwolnienie się od nich może oczywiście zostać zdobyta przez osobiste doświadczenia, lecz szczególnie istotne są dla niej wnioski wyciągnięte z badań. Bez tej edukacji najodważniejszy i najbardziej śmiały człowiek jest jedynie marionetką w rękach Systemu. Zależnie od okoliczności System pociąga za odpowiednie sznurki regulujące zachowania: patriotyzm, ślepy antykomunzim, zagrożenie faszystowskie, legalizm, jedność armii itd. Poprzez nieustanną jednostronną propagandę której każdy poddawany jest od dzieciństwa, System na wiele sposobów otumanił Francuzów. Dotyczy to zresztą wszystkich narodów znajdujących się pod rządami demokratycznymi. Każdy krytyczny umysł, każda samodzielna myśl jest niszczona. Wystarczy, że użyte zostaną odpowiednie słowa by wywołać wyuczoną reakcję i usunąć wszelki namysł.
Spontaniczność umożliwia przetrwanie wyuczonych odruchów. Prowadzi do buntów które niezwykle łatwo wygasić lub skierować w inną stronę poprzez rzucenie kilku obietnic bez pokrycia, paru ochłapów albo niewielką zmianę dekoracji. Zastosowanie tego widzieliśmy wielokrotnie wobec algierskich Francuzów, armii i „narodowców.”
W obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa możliwe jest utworzenie frontu obronnego. Przykładem mogą być tu Ruch Oporu pod koniec wojny czy OAS. Zagadnienie walki było kwestią życia lub śmierci: fizyczna walka przeciw fizycznym siłom widocznego wroga może być totalna, pozbawiona litości. Zakładając, że bunt odniesie sukces, kiedy tylko niebezpieczeństwo zostanie zażegnane cały front rozpada się na liczne kliki a masa bojowników nie mająca już powodu by walczyć demobilizuje się, powraca do dawnych zadań i powierza odzyskane miasto tym, którzy najpierw je stracili.
Aby przetrwać, Francja i Europa muszą dokonać narodowej rewolucji. Kosmetyczne zmiany nie wyeliminują zła. Nic się nie zmieni dopóki ostatnie zarodki Systemu nie zostaną usunięte co do ostatniego. Do tego potrzebne jest zniszczenie jego organizacji politycznej, rozbicie jego fetyszy i dogmatów, eliminacja oficjalnych i pozostających w cieniu władców, ukazanie ludziom do jakiego stopnia byli oszukiwani, wykorzystywani, plugawieni. A potem – odbudowa. Oparta nie na papierowych konstrukcjach lecz na młodej, rewolucyjnej elicie posiadającej nową koncepcję świata. Czy przejście do działań prowadzących do takiej rewolucji jest możliwe bez nadającej kierunek rewolucyjnej doktryny? Z pewnością nie. Jak można stawić opór przeciwnikowi dysponującemu sprawdzony ideologiczny arsenał, bogate doświadczenie i potężną organizację bez ideologii, bez metody?
Nie ma rewolucji bez doktryny rewolucyjnej!
Nawet w wypadku przyjęcia formy zbrojnej, walka rewolucyjna jest przede wszystkim walką psychologiczną. Jak można ją prowadzić, jak przyciągać i inspirować nowych bojowników bez wyraźnego określenia nowej ideologii, bez doktryny? Doktryny rozumianej nie jako zbiór abstrakcji, ale jak drogowskazu dla działań i myśli.
Utrzymywanie bojowników w stanie moralnej ofensywy i przedstawianie swoich przekonań wahającym się, są dwoma warunkami niezbędnymi dla rozwoju nacjonalizmu. Udowodniono to podczas działań i więzieniach, w obliczu grożącej demoralizacji, gdy wróg wydawał się triumfować, to wyedukowani bojownicy, u których spójna myśl wspiera wiarę dysponują wielkimi możliwościami oporu.
Rozwój nowej doktryny jest jedyną odpowiedzią na niekończące się podziały wśród aktywistów. Jest to oczywiste. Ale by unifikacja ta była trwała i użyteczna potrzebne jest rozwinięcie słusznej doktryny. Redaktor France-Observateur [lewicowy tygodnik, obecnie Le Nouvel Observateur – Red.], członek Oddziału Francuskiego Międzynarodówki Robotniczej i komunista mają wspólną ideologię: marksizm. Ponieważ posługują się odniesieniami do jednej doktryny, ich koncepcje są podobne. Słowa których używają mają zbliżone znaczenie. Należą oni do jednej rodziny. Mimo różnic dotyczących działań reprezentują tą samą ideologię. Inaczej wygląda to u narodowej opozycji. Aktywiści nie uznają wspólnych przodków. Jedni są faszystami, inni maurrasistami albo integrystami a każda z tych kategorii dzieli się na pomniejsze warianty. Łączy ich tylko negacja: antygaullizm, antykomunizm. Nie rozumieją siebie nawzajem. Słowa którymi się posługują – rewolucja, kontrrewolucja, nacjonalizm, Europa itd., mają różne, nierzadko przeciwstawne znaczenia. Jak mogą więc nie być przeciwko sobie? Jak mogą dzielić wspólną ideologię? Rewolucyjna jedność jest niemożliwa bez jedności doktrynalnej.
Dzieła Marksa są długie, mętne i trudne w odbiorze. Potrzeba było Lenina, by wyciągnąć z nich czystą doktrynę i przemienić ten potężny bełkot w efektywny oręż walki politycznej. Nacjonalizm ma swojego kolektywnego Marksa, równie mętnego i nieprzystosowanego do obecnej sytuacji jak dzieła współpracownika Engelsa w Rosji w 1903 r. Konieczne jest więc pojawienie się kolektywnego Lenina.
Nacjonalizm jest dziedzicem nieskończenie bogatej myśli, ale jest ona zbyt zróżnicowana, niekompletna i przepełniona archaicznością. Nadszedł czas na dokonanie syntezy i uzupełnienie jej elementami będącymi odpowiedzią na nowe problemy. Przykładowo, prace poświęcone wielkiej finansjerze, czy doktrynom nacjonalistycznym stanowiłyby znakomity przyczynek do tego dzieła.
Warunki panujące w XIX w. kiedy rodził się nacjonalizm (rozumiany jako ideologia polityczna, a nie jako element budzenia się świadomości narodowej) znacznie się od tamtych czasów zmieniły. Nacjonalizm zrodził się z krytyki liberalnego dziewiętnastowiecznego społeczeństwa. Później przeciwstawił się marksizmowi – nieprawemu dziecku liberalizmu.
Działający po konserwatystach, po pozytywistach, po Taine’m i Renanie (których część nauk pozostaje elementem nacjonalizmu) Drumont i Barres nakreślili stałe cechy tej ideologii, do których Charles Maurras, José Antonio Primo de Rivera, Robert Brasillach, Alexis Carrel i wielu innych w Europie dołożyli własny geniusz. Oparty na heroicznej koncepcji życia nacjonalizm, jest powrotem do źródeł społeczności ludowej na bazie której dąży do zbudowania nowych struktur społecznych i ładu politycznego opartego na wartości i zasługach. Odarty z wąskich uwarunkowań nakładanych przez epoki nacjonalizm stał się nową filozofią polityczną. Europejski w swoich koncepcjach i perspektywach daje jednocześnie uniwersalne odpowiedzi na wyzwania rzucane ludzkości przez rewolucję technologiczną.
Nacjonalistyczne perspektywy
Bierność opinii publicznej i tchórzostwo tradycyjnych elit w obliczu wydarzeń w Algierii otwarły oczy wszystkim zdolnym do refleksji. Często za cenę bolesnych rozliczeń i zerwania z dawnymi przekonaniami skupili się wokół nowej definicji nacjonalizmu. Nie miejsce tu na próbę sprawdzania doktryny. Konieczne będą badania i konfrontacje. Tym niemniej możliwe jest nakreślenie fundamentalnych propozycji.
Krytyka liberalizmu i marksizmu
Liberalizm może być kuszący – do czasu – dzięki obietnicom dobrobytu. Rzeczywistość jednak rewiduje te marzenia. Ta martwa idea jest dziś jedynie kamuflażem dla dyktatury międzynarodowego kapitalizmu rozciągającej się nad wszystkimi zachodnimi demokracjami.
Kapitalistyczna oligarchia powstała pod koniec XVIII w. Rozprzestrzeniające się wtedy we Francji idee liberalne używane były do uzasadniania dążeń bogaczy i arystokratów skierowanych przeciwko władzy centralnej która przez dłuższy czas trzymała ich w szachu. Tę walkę między interesami możnych a władzy (w tym wypadku monarchii francuskiej) odnaleźć możemy w różnych miejscach i epokach. W zorganizowanym społeczeństwie, kiedy usunięte zostaną nadające mu formę władze monarchii czy republiki wyróżnić można dwa rodzaje władzy. Pierwszy opiera się na ludzie i dąży do ograniczania wielkich interesów feudalnych lub finansowych. W drugim władza znajduje się w rękach wielkich interesów celem wykorzystywania ludu. Pierwszy rodzaj władzy identyfikuje się ze wspólnotą ludową i służy jej interesom. W drugim wspólnota ludowa całkowicie podporządkowana jest dążeniom władzy.
Współczesne demokracje, które należą do drugiego z przedstawionych powyżej wariantów, ewoluowały razem z kapitalizmem będąc jego polityczną emanacją. Kapitalizm utracił swój osobowy i narodowy charakter, stał się finansowy i bezosobowy. Demokracje znalazły się pod kontrolą międzynarodowej finansjery. Nieliczne różnice między jej poszczególnymi grupami znikają gdy tylko pojawia się zagrożenie ludowym przebudzeniem. Jeśli kłamstwa i podstępy w których są mistrzami okazują się niewystarczające, w ruch idą środki bardziej zabójcze i skuteczniejsze środki ochrony własnych interesów. Nie cofali się nigdy przed stosowaniem ludobójstwa, bomb atomowych, obozów koncentracyjnych, tortur i gwałtu na psychice.
Kapitalistyczna oligarchia jest obojętna na los wspólnot narodowych. Jej celem jest zaspokojenie dążenia do władzy poprzez gospodarcze zdominowanie świata. Ludzkość i cywilizacje składane są w ofierze w imię materialistycznych projektów równoległych względem projektów marksistowskich. Zarówno dla technokratów jak i dla komunistów, człowiek jest jedynie zwierzęciem ekonomicznym mającym dwie funkcje: produkcję i konsumpcję. Wszystko czego nie można zmierzyć jest klasyfikowane jako zbędne. To co zbędne musi ustąpić przed istotnym: wielkością produkcji. Tendencje indywidualistyczne zawadzające przy realizacji planów muszą zniknąć. W społeczeństwie materialistycznym jest miejsce dla doskonale obojętnej, homogenicznej, zestandaryzowanej masy.
Ci którzy nie akceptują umysłowej tresury i kastracji mas, będą opatrywani etykietką „faszystów.” Wątpienie w szczerość panów opinii publicznej w demokracji albo podważanie wewnętrznie sprzecznej „linii” rządu komunistycznego, niezgoda na porównywanie kultury Zachodu do prehistorycznego murzyńskiego zawodzenia czy chorobliwej dekompozycji sztuki nowoczesnej, pogarda dla „uniwersalnego sumienia”, słuchanie o prawie narodów do samostanowienia z drwiącym uśmieszkiem stają się dowodami na posiadanie buntowniczego i wywrotowego ducha. W ustroju komunistycznym bunt prowadzi do eliminacji fizycznej, w demokracji – do eliminacji społecznej. W ten sposób, jeden i drugi system niszczą indywidualizm i ludowe korzenie będące istotą społeczności i całej ludzkości. Spychają ludzkość w ślepy zaułek, w najgorszą regresję.
Historia rodzaju ludzkiego jest historią wysiłku na rzecz wyzwolenia się od praw materii. Religia, sztuka, nauka i zasady etyczne to zwycięstwa ducha i ludzkiej woli. Ich trwałość dała życie cywilizacjom. Dzieła wrażliwości, inteligencji i energii ludów i cywilizacji rozwijają się i dojrzewają dopóki dysponujemy siłą twórczą. Ludy odpowiedzialne za ich powstanie traciły siły w walce z zewnętrznymi wrogami gdy wyczerpały się ich początkowe cnoty i energia, później ich cywilizacje upadały lub pogrążały się w dekadencji.
Takie są logiczne rezultaty wykorzystywania ludzkości przez kastę technokratów czy „nowe klasy przewodnie.” Obie te siły opierają się na takich samych założeniach.
Liberalizm i marksizm poszły innymi ścieżkami przez co weszły ze sobą w konflikt. Obydwa prowadzą jednak do tego samego: poddaństwa ludów które dały się zwieść demokratycznym mitom. Demokracja jest nowym opium dla mas.
Dominique Venner
Fragment z „Ku krytyce pozytywnej”.
Zdjęcie: institut-iliade.com
Źródło: Xportal.press
17 lutego 2024 o 14:50
Dominique Venner (ur. 16 kwietnia 1935, zm. 21 maja 2013), autor kilkudziesięciu książek eseistycznych i historycznych, był jednym z najświetniejszych intelektualistów francuskich naszej epoki. Za swoją Historię Armii Czerwonej otrzymał w 1981 roku nagrodę Akademii Francuskiej. Całe jego życie i jako l’homme de lettres i l’homme d’action było spełnianiem Maurrasowskiego wezwania: „musimy być intelektualni i gwałtowni” i… Leninowskiego „co robić?”, odczytanego jako tekst założycielski dla rewolucyjnej prawicy – nacjonalistycznej, walecznej, monolitycznej, hierarchicznej i zdyscyplinowanej. Bojownik Młodego Narodu (Jeune Nation), który swój „chrzest bojowy” odbywał, manifestując 7 XI 1956 przed siedzibą partii komunistycznej w proteście przeciwko rozstrzelaniu Budapesztu, ochotnik – spadochroniarz w Algierii Francuskiej, współzałożyciel (z Pierre’em Sidosem) Partii Nacjonalistycznej, a następnie Ruchu Ludowego 13 Maja generała Chassina. Po zdradzeniu przez de Gaulle’a sprawy algierskiej bojownik OAS, po aresztowaniu więziony przez 18 miesięcy w La Santé. Od 1963 roku określał się już jako „nacjonalista europejski”, zakładając ruch oraz czasopismo „Europe-Action” oraz wydawnictwo Saint-Just, nie wahając się korzystać z analiz Marksa, Gramsciego i teoretyków wojen antykolonialnych, aby bronić niepodległości narodów Europy. Pod pseudonimem Julien Lebel był współzałożycielem (1968) Nowo-Prawicowej GRECE, w 1970 (wraz z Thierrym Maulnierem) Instytutu Studiów Zachodnich i przeglądu „Cité-Liberté”. Współpracownik katolickiego Radia Courtoisie, osobiście jednak daleki był od chrześcijaństwa, reprezentując raczej pogański etos heroizmu i elityzmu. W jednej ze swoich ostatnich i najważniejszych książek Historia i tradycja Europejczyków (2002) przedstawił koncepcję nowego „tradycjonizmu” (traditionisme), czyli tradycji rozumianej nie jako monolit wspólny dla wszystkich narodów, lecz obrona specyfiki i wyjątkowości każdego z nich.
(Jacek Bartyzel)