Ostatniego dnia 2023 roku jeden z kapłanów z klasztoru kapucynów w Morgon we Francji wygłosił kazanie na temat niedawno wydanego watykańskiego dokumentu Fiducia Supplicans („Błagająca ufność”), który wywołał zgorszenie wśród dusz na całym świecie. Kazanie to jest godnym uwagi podsumowaniem przyczyn, dla których dokument ten wywołał takie zgorszenie. Zostało ono z kolei streszczone poniżej, do mniej niż połowy jego oryginalnej długości.
W opisie Ofiarowania Dzieciątka Jezus w Ewangelii św. Łukasza (Łk 2, 34) czytamy, jak starzec Symeon przepowiedział, że nowo narodzone Dziecię, które Maryja właśnie złożyła w jego ramionach, będzie znakiem sprzeciwu dla całego świata. Wszyscy ludzie będą musieli przyjąć albo odrzucić Chrystusa, ponieważ nie mogą pozostać neutralni. Klasycznym przykładem tej konieczności dokonania wyboru są katolickie prawa małżeńskie. Jeśli w praktyce katolicy łamią te prawa ze słabości, jest to już poważne, ale jeśli zaprzeczają tym prawom z zasady, jest to grzech natury duchowej, o wiele poważniejszy.
Z tego punktu widzenia niedawne zatwierdzenie przez Franciszka deklaracji Fiducia Supplicans wyrządzi Kościołowi niewyobrażalną szkodę, ponieważ upoważni wszelkiego rodzaju pary żyjące obecnie w grzechu do „błagania z ufnością” o błogosławieństwo od dowolnego katolickiego księdza, a tym samym do myślenia, że nie żyją już w grzechu. To z kolei będzie stanowić zagrożenie dla ich wiecznego zbawienia. Czy bowiem Jan Chrzciciel i Tomasz More byli zwykłymi głupcami, oddając życie w obronie Bożego prawa małżeńskiego? To prawda, że nasz Pan nie potępił kobiety przyłapanej na cudzołóstwie (J 8, 3-11), ale też nigdy jej nie pobłogosławił, a raczej nakazał, by więcej nie grzeszyła (wers 11). Błogosławienie grzeszników, bez pouczenia lub nagany za ich grzech, może jedynie zachęcić ich do dalszego trwania w grzechu.
Rozpoczynając nowy rok, musimy modlić się za wszystkich, którzy mogą stać się ofiarami tego strasznego dokumentu. Po pierwsze, za katolickich kapłanów, aby mieli odwagę Jana Chrzciciela i Tomasza More’a, by przeciwstawić się wspólnej presji współczesnych złych władz kościelnych i państwowych, które pragną zmusić kapłanów do pójścia z prądem dzisiejszego bezbożnego świata, aby porzucili Boga, łamiąc Jego jasne i rygorystyczne prawa dotyczące małżeństwa. Po drugie, musimy modlić się za katolickie rodziny, które wbrew wszelkim przeciwnościom starają się przestrzegać Bożych praw małżeńskich, zwłaszcza za opuszczonych małżonków, którzy widzą, jak Franciszek wspiera nie tych, którzy przestrzegają, ale którzy łamią Boże prawo. Po trzecie, musimy modlić się za dusze na całym świecie, urażone takim skandalem ze strony Franciszka.
Każdy skandal jest bowiem tym większy, im wyższy jest autorytet, który go wywołuje, im bardziej oczywista jest niemoralność, którą promuje, i im większą liczbę dusz dotyka. Pod każdym z tych trzech względów skandal związany z Fiducia Supplicans jest niezmierzony. Jeśli chodzi o autorytet, który wywołuje skandal, nie ma na ziemi wyższego autorytetu moralnego niż (przynajmniej pozorny) wikariusz Chrystusa, papież. Jeśli chodzi o promowaną niemoralność, cóż jest bardziej podstawowego dla ludzkiego społeczeństwa niż naturalne prawa dotyczące małżeństwa, które Chrystus wzmocnił, ale które nawet poganie wyraźnie rozumieją, brzydząc się cudzołóstwem i homoseksualnością? A jeśli chodzi o liczbę zgorszonych dusz, to które społeczeństwo ludzkie nie zostało zachwiane w kształtowaniu swoich cegiełek, swoich rodzin, przez Franciszka używającego całej swojej władzy na ziemi, aby nakazać Chrystusowym kapłanom błogosławienie grzesznych dusz, które żyją wbrew naturalnym prawom Bożym dotyczącym małżeństwa?
Można się domyślać, że w całej liczącej 2000 lat historii Kościoła nigdy nie doszło do tak wielkiego skandalu. Musimy modlić się nawet za papieża Bergoglio, aby ocalił swoją duszę – w tej chwili jest ona w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
I w końcu musimy modlić się do naszego Boskiego Zbawiciela, aby podziękować Mu za to, że zechciał wziąć na siebie trud ratowania nas od spustoszenia, jakie grzech czyni wokół nas, zwłaszcza przez grzesznych hierarchów. Tylko On zapłacił za nas dług za nasze grzechy, który w przeciwnym razie byłby nie do spłacenia wobec Jego Ojca. Tylko On otwiera dla nas bramy Nieba, które w przeciwnym razie byłyby zamknięte. Tylko On sprawia, że możemy dziś śpiewać na koniec Mszy nie „Miserere”, ale „Te Deum Laudamus” – wysławiamy Cię, Boże, za Twoją mądrość, która pozwoliła, by grzech i śmierć zostały pokonane przez Twoje własne cierpienie. Błagamy Cię jedynie o łaskę wytrwania do końca.
Kyrie eleison.
bp Richard Williamson
Źródło: https://fsspxr.wordpress.com
Najnowsze komentarze