O niektórych Żydach słyszymy praktycznie codziennie od kilku lat, jak na przykład o senator Lilianie Segre (dożywotnia senator parlamentu włoskiego), która jest bardzo mile widziana na medialnych salonach liberalno-postępowego świata. Są jednak inni, nieznani, na temat których musimy ciężko pracować, aby znaleźć ich historię. Żyd, o którym dziś mówimy, nazywał się Benjamin Freedman i wkrótce stanie się dla czytelnika jasne, dlaczego media i historiografia liberalna nigdy nie wspominają o jego życiu i jego ścieżce.
Nie robią tego, ponieważ ani pierwsze, ani drugie nie pasuje do oficjalnej narracji systemu, która od zbyt dawna proponuje fałszywe zrównanie judaizmu z syjonizmem. Benjamin Freedman, wraz z innymi podobnymi mu Żydami, był żywym dowodem na to, że równanie to jest fałszywe.
Freedman urodził się w Nowym Jorku w 1890 roku, w mieście, które jest jednym z bastionów świata żydowskiego. Nie bez powodu Nowy Jork jest uważany za siedzibę żydowskiej władzy finansowej, biorąc pod uwagę dużą liczbę potężnych instytucji bankowych w rękach finansistów pochodzenia aszkenazyjskiego, takich jak Goldman Sachs, JP Morgan, Morgan Stanley i Bank of America, nie wspominając o równie niesławnych agencjach ratingowych, które wydają raporty na temat stabilności długu publicznego danego kraju, w zależności od tego, czy odzwierciedla on interesy owego świata.
Nowy Jork to świat wielkiej finansjery, a jeśli wolimy użyć bardziej biblijnego wyrażenia, miasto to można uznać za coś w rodzaju współczesnego Babilonu, jeśli weźmiemy pod uwagę jego ogromne znaczenie w hierarchii mocy globalistycznych. Benjamin Freedman urodził się w świecie nowojorskich finansów i biznesu, w którym Żydzi zawsze odgrywali bardzo ważną rolę.
Jeśli chodzi o prezydenta USA z czasów I wojny światowej, był on również jednym z finansistów jego kampanii wyborczej. Wilson był prezydentem, który po zakończeniu konfliktu dał początek temu, co przez wiele dziesięcioleci uważano za architraw amerykańskiej polityki zagranicznej opartej na 14 punktach i coraz bardziej marginalnej roli państw narodowych w porównaniu z rosnącą rolą organizacji międzynarodowych, które w XX wieku, zwłaszcza po 1945 roku, stały się prawdziwymi bohaterami światowej sceny. Wilson był z pewnością prezydentem lojalnym wobec świata, który reprezentował Freedman i nie odważył się w żaden sposób odejść od dyrektyw pochodzących z tych kręgów, jak zobaczymy wkrótce.
Freedman porzuca judaizm i przechodzi na katolicyzm
W roku 1945 coś jednak dzieje się w umyśle, a przede wszystkim, można powiedzieć, w duszy działacza syjonistycznego. Po zakończeniu II wojny światowej Freedman postanowił skończyć z żydowskim i syjonistycznym lobby i zaczął otwarcie potępiać te kręgi, które nie miały innych intencji niż rządzenie Stanami Zjednoczonymi i podporządkowanie ich swoim celom.
Naszym zdaniem w przypadku tego człowieka nie można mówić jedynie w kategoriach politycznych. Ścieżka Benjamina Freedmana miała również charakter duchowy, ponieważ doprowadziła go do porzucenia judaizmu i przejścia nie tylko na chrześcijaństwo, ale także na rzymski katolicyzm, tak znienawidzony, jak wielokrotnie widzieliśmy, przez sam syjonizm i różne globalistyczne instytucje, takie jak Davos i Klub Rzymski.
Od tamtej pory syjonistyczne lobby pracowało nad unicestwieniem żydowskiego przedsiębiorcy, który stał się katolikiem, ponieważ stał się on niebezpiecznym zagrożeniem.
Freedman znajdował się w samym sercu światowego syjonizmu. Dokładnie znał jego machinacje, ponieważ sam brał w nich udział i wiedział, że owo potężne lobby doprowadzi Stany Zjednoczone i Europę do ruiny i zniszczy chrześcijańską tożsamość całego Zachodu, aby osiągnąć swoje cele dominacji nad światem. Począwszy od 1945 r. amerykański biznesmen zaczął wydawać znaczną sumę 2,5 miliona dolarów, aby informować Amerykanów o zagrożeniu, jakie stanowi syjonizm.
O ile najpierw Freedman wykorzystał swoje fundusze do realizacji planów tej niebezpiecznej ideologii, to od końca II wojny światowej poświęcił je na ujawnianie jej tyrańskich celów. I to właśnie zrobi w książce noszącej tytuł “Ukryta tyrania”, w której potępia sposób, w jaki syjonistyczny świat kontroluje politykę zagraniczną USA od początku XX wieku.
Naród ten, wbrew sobie, okazał się potężną i niezastąpioną siłą napędową stojącą za ustanowieniem państwa Izrael i interesami syjonistów. W tym krótkim tekście, który powinien zostać przetłumaczony i przestudiowany w przyszłości w każdej szkole, miejmy nadzieję wreszcie wolnej od bagażu kłamstw, które zdeponował tam liberalny progresywizm, nie ma nic poza prawdą o tych siłach, które napisały historię Ameryki i Europy w ubiegłym wieku.
Prezydent Wilson poddany szantażowi oraz fałszerstwo zatopienia SS Sussex
Kiedy Freedman zatrzymuje się, by skomentować pierwszego z siedmiu prezydentów w latach 1915-1970, którzy służyli sprawie syjonistycznej, a mianowicie Woodrowa Wilsona, robi to cytując anegdotę, która oczywiście nigdy nie została opisana w podręcznikach szkolnych.
Otóż podręczniki szkolne mówią, że USA przystąpiły do I wojny światowej przeciwko Niemcom, ponieważ w roku 1916 marynarka niemiecka zatopiła brytyjski statek SS Sussex, w wyniku czego życie straciło co najmniej 50 amerykańskich obywateli.
Szkopuł w tym, że jest to kłamstwo powtarzane od co najmniej 100 lat w oficjalnej historiografii.
Jednym z pierwszych, którzy zdemaskowali to kłamstwo, był brytyjski poseł Francis Neilson, który napisał książkę “Twórcy wojny”, w której donosił, że w tym epizodzie nie zginęło żadne amerykańskie życie i że nie doszło do zatonięcia statku, o którym mowa.
W kolejnych latach, SS Sussex można było zobaczyć w brytyjskich portach i każdy, kto chciał, mógł go zwiedzić. Nic, co opowiada historiografia liberalna, nie jest prawdą w tym względzie i niestety nie jest to jedyne kłamstwo, jakie widzimy w wykonaniu tych ludzi.
Lista jest tak długa, że trudno jest wybierać między niekończącymi się kłamstwami i możemy wziąć w tym względzie przypadek fikcyjnej broni masowego rażenia Saddama Husajna lub historię 9/11, w której usiłowano sprawić, by amerykańska i światowa opinia publiczna uwierzyła, że czterem terrorystom uzbrojonym w scyzoryki udało się porwać samoloty, którymi nawet nie wiedzieli, jak latać i wykonać manewry, których nawet znacznie bardziej doświadczeni piloci nigdy nie zdołali przeprowadzić.
U podstaw logiki takiego kłamstwa leży szantaż, jaki owe kręgi stosują wobec rządzących tym światem, co ściśle wiąże się z przytoczoną wcześniej anegdotą. Benjamin Freedman wspomina, że początkowo Woodrow Wilson nie wydawał się być zainteresowany przystąpieniem do pierwszej wojny światowej. Wilson był jednak od kilku lat szantażowany przez syjonistyczny świat w Nowym Jorku, gdy niedługo po swojej pierwszej inauguracji w Białym Domu, w 1913 roku, odwiedził go nowojorski prawnik żydowskiego pochodzenia, niejaki Samuel Untermyer.
Untermyer przyniosł ze sobą korespondencję między Wilsonem a byłą żoną pewnego profesora z Princeton – z czasów, gdy amerykański prezydent wykładał na tymże prestiżowym uniwersytecie. W korespondencji tej Wilson zobowiązywał się, że poślubi wspomnianą kobietę po jej rozwodzie, co w ówczesnych Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w wiktoriańskiej Anglii, było zobowiązaniem mającym moc prawną. Wilson nie dotrzymał obietnicy małżeństwa, a Untermyer przybywał teraz, aby przedstawić prezydentowi tę oto propozycję: albo zapłaci 40 000 dolarów adoptowanemu synowi kobiety, albo narazi się na proces sądowy i upokorzenie wynikające z publicznego skandalu, który najprawdopodobniej oznaczałby dla demokratycznego polityka utratę możliwości reelekcji. Wilson nie dysponował taką sumą, więc Untermyer zaproponował, że wyłoży ją z własnej kieszeni, jeśli w zamian prezydent mianuje na stanowisko sędziego Sądu Najwyższego osobę wskazaną bezpośrednio przez niego. Prezydent zgodził się na wymianę i w roku 1916 sędzia żydowskiego pochodzenia, Louis Brandeis, został najpotężniejszym sędzią w Stanach Zjednoczonych. Szantaż nie zakończył się jednak wraz z tą nominacją. Trwał on nadal. Kiedy Wilson wypowiedział wojnę Niemcom, zrobił to, ponieważ wciąż ciążyła na nim presja poradzenia sobie z konsekwencjami skandalu związanego z jego relacją pozamałżeńską.
Wilson potrzebował jedynie pretekstu, by przystąpić do konfliktu i oto pojawiła się afera z wykorzystaniem SS Sussex. W owym momencie losy I wojny światowej wydawały się przesądzone. Wielka Brytania poważnie przegrywała i była o krok od przyjęcia niemieckiej oferty pokojowej. Jednak światowy ruch syjonistyczny założony przez Theodora Herzla w 1897 roku miał również potężny wpływ na rząd brytyjski i naciskał na ówczesnego premiera Lloyda George’a, aby nie przyjmował oferty Berlina w zamian za przystąpienie USA do wojny.
Po fałszywym zatopieniu SS Sussex, Stany Zjednoczone były w stanie wypowiedzieć wojnę Niemcom i losy I wojny światowej odwróciły się. Niemcy przegrały konflikt, a Imperium Osmańskie zostało rozbite, przekazując Wielkiej Brytanii mandat Palestyny, która została wybrana przez samego Herzla i rodzinę Rothschildów na siedzibę przyszłego państwa żydowskiego.
Freedman wyraźnie potępia wszystkie te machinacje – potępia sposób, w jaki ten bardzo potężny, nienawidzący narodu amerykańskiego, krąg wykorzystał USA i wiele innych krajów do osiągnięcia swoich celów. Nie zmieniło się to również w przypadku prezydentów, którzy przyszli po Wilsonie.
Roosevelt wciąga USA w II wojnę światową
Kiedy Franklin Delano Roosevelt zasiadał w Białym Domu, dochodzi do powtórki tego, co wydarzyło się w roku 1916. Amerykańska opinia publiczna nie chciała przystąpić do wojny. Ludzie tacy jak słynny lotnik Charles Lindbergh publicznie potępiali machinacje syjonistycznych Żydów mające na celu wciągnięcie USA w II wojnę światową.
Potrzebne było wydarzenie katalizatorowe, aby poruszyć amerykańską opinię publiczną, a Roosevelt ciężko pracował, aby stworzyć warunki niezbędne do wciągnięcia USA do wojny, gdy Japonia zaatakowała bazę morską Pearl Harbor w grudniu 1941 roku. Historycy przemilczają jednak fakt, że na kilka tygodni przed atakiem Roosevelt mocno sprowokował Japonię, wprowadzając wobec niej embargo na ropę naftową, co uniemożliwiło temu krajowi kontynuowanie wojny z Chinami.
Kiedy nastąpił atak na Pearl Harbor, Roosevelt wszedł w posiadanie casus belli, którego potrzebował, aby przystąpić do II wojny światowej i po raz kolejny spełnić wolę świata syjonistycznego, który chciał państwa Izrael za wszelką cenę i który pomógł Hitlerowi, ponieważ poprzez swoje prześladowania Żydów zapewnił idealny teren do argumentowania, że Żydzi potrzebują własnego państwa.
W rzeczywistości, w pierwszej połowie XX wieku Żydów nie pociągała perspektywa emigracji do Palestyny, ponieważ dobrze im się powodziło w krajach europejskich, w których żyli od wieków i nie mieli najmniejszego zamiaru tworzenia państwa żydowskiego.
Hitler był tym, który siłą wypędził wielu Żydów z Niemiec poprzez niesławny pakt z 1933 roku między nazistowskimi Niemcami a światowym ruchem syjonistycznym zwanym Haavara, w wyniku którego dziesiątki tysięcy niemieckich Żydów zostało przesiedlonych do Palestyny.
Żydów, którzy, nawiasem mówiąc, nie mieli żadnego związku z tymi ziemiami, ponieważ byli to wyłącznie chazarscy Żydzi z Europy Wschodniej – zupełnie inna grupa etniczna niż bliskowschodni Żydzi z czasów Chrystusa – którzy przeszli na judaizm w czasach króla Bulana w VIII wieku naszej ery.
Freedman chciał ostrzec Amerykanów i cały świat przed spiskami, które miały doprowadzić świat do stanu permanentnego konfliktu. Zrobił to również z Johnem Kennedym, który na początku swojej politycznej przygody w roku 1946, kiedy został wybrany do Kongresu, wcale nie wydawał się być wrogo nastawiony do Izraela, który powstał dwa lata później – szybko uznany przez prezydenta Trumana.
Także gdy został prezydentem, Kennedy początkowo nie przejawiał wrogości wobec państwa żydowskiego, dopóki nie zaczął rozmawiać z Benjaminem Freedmanem, który uświadomił mu, czego tak naprawdę chce syjonizm i jakie zagrożenie stanowi dla Stanów Zjednoczonych i świata.
Kennedy nie zdążył wdrożyć swojej polityki stopniowego wycofywania się Ameryki z wojen, w które wciągnęło ją syjonistyczne lobby i waszyngtońskie głębokie państwo. Prezydent został publicznie stracony w Dallas 23 listopada 1963 roku.
Historia Benjamina Freedmana nie została opowiedziana z tych właśnie powodów. Nie jest opowiadana, ponieważ ujawnia prawdziwe moce, które rządzą Ameryką i światem od tak dawna.
Nie opowiada się jej, ponieważ opinia publiczna nie chce wiedzieć, że istnieją Żydzi, którzy potępili syjonizm i weszli na szczerą ścieżkę odkupienia, aby stać się chrześcijanami – katolikami.
Jednak ta historia powinna być znana wszystkim, ponieważ jest żywym dowodem na to, że oskarżenie o antysemityzm wobec tych, którzy potępiają te moce, jest niczym innym jak kłamstwem, ponieważ byli i nadal są Żydzi, którzy mieli siłę i odwagę, by potępić zło, które uosabiają owe kręgi.
Cesare Sacchetti
Źródło: https://babylonianempire.wordpress.com
Najnowsze komentarze