Ponieważ symptomy gwałtownego upadku Zachodu, pod egidą Stanów Zjednoczonych, stają się coraz bardziej oczywiste dla wnikliwych obserwatorów, pojawia się coraz więcej opracowań tego tematu dotyczących. Przy czym ze względu na specyfikę USA, nawet zachodnim komentatorom nie udaje się dokonać poprawnej oceny sytuacji w Stanach, którą trzeba poznać „od podszewki”. Trzeba tam po prostu żyć i funkcjonować.
Miliony polskich emigrantów, którzy dostali się tam, z nadzieją że „złapią Pana Boga za pięty”, po niewczasie zrozumiało że „złapało szatana za kopyto” i nie będą dzielić się z rodakami swoim rozczarowaniem, tak jak miliony Polaków realizujących swoją „unijną karierę” nie będzie się chwalić swymi osiągnięciami.
Z powyższych powodów zdecydowałem się nakreślić realistyczny obraz USA. Ich niewątpliwym pozytywem jest otwartość amerykańskiego społeczeństw na emigrantów, dzięki czemu przynajmniej najdynamiczniejsi mogą realizować swoje ambicje zawodowe, oczywiści do pułapu tak zwanego „szklanego sufitu”, powyżej którego awansują tylko ”wybrańcy”, czyli najgorsi, najgłupsi, pozbawiani skrupułów i zdrowego rozsądku psychopaci, których wizerunki można na co dzień oglądać w parlamentach, radach nadzorczych wielkich korporacji, itd. Stanowią oni obrazowy dowód rozmiarów degeneracji Zachodu.
Najczęściej stosowanym sposobem porównywania stopy życiowej i dynamiki gospodarczej jest tzw. PKB (produkt krajowy brutto). I z tego punktu widzenia, obraz USA rysuje się dość zachęcająco. Jednakowoż jest to obraz dalece wypaczony, z następujących przyczyn:
- Około 70% amerykańskiego PKB pochodzi z sektora finansowego, czyli wyrażając się kolokwialnie, z lichwy. Sam fakt transferu środków finansowych do kieszeni nielicznej grupy globalistycznych oligarchów, nie tworzy jednak żadnego „produktu”.
- Pozostałe 30% realnego PKB nie jest równomiernie dystrybuowane. Nie licząc jednego promila wspomnianych powyżej oligarchów, około 2/3 ze wspomnianych 30% należy do względnie zamożnej „upper middle class”, czyli porównywalnej do osób klasy średniej, żyjących w najzamożniejszych zachodnioeuropejskich państwach, takich jak Niemcy, Holandia, Francja. Natomiast gros amerykańskiego społeczeństwa, szacunkowo 70%, żyje w ubóstwie.
Stąd też ekonomiczna droga do upadku jest w USA krótsza niż w Unii Europejskiej. A to oznacza, że Stany zawalą się, jeśli nie wcześniej, to przynajmniej w tym samym czasie co unijny moloch. Łomot będzie potężny, a kto na czas nie usunie się z walących się zachodnich struktur, ryzykuje przysłowiowe uderzenie cegłą w głowę.
Ignacy Nowopolski
Zdjęcie: Robert Couse-Baker, pxhere.com
Źródło: https://www.salon24.pl/u/ignacynowopolskiblog/
4 grudnia 2023 o 19:54
Szkoda mi czasem Ameryki