Ostatnio pojawiła się fala pism o postaci, która pomimo swej niezwykłości, przemknęła prawie niezauważona w zgiełku po pierwszej wojnie światowej: baronie Romanie Mikołaju Maksymilianie von Ungern-Sternberg.
Ferdynand Ossendowski napisał o nim jako pierwszy, uciekając się do wielkich efektów dramatycznych w swojej słynnej i dość kontrowersyjnej książce Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów. Następne były fabularyzowane biografie barona autorstwa Władymira Poznera p.t. Krwawy Baron: Historia Ungern-Sternberga, i Berndta Krauthoffa Rozkazuję: Walka i tragedia Barona Ungern-Sternberg.
Te książki wydają się jednak dawać niewystarczający obraz barona Ungern-Sternberg, którego postać, życie i działalność były skomplikowane, zagadkowe i pozostawiające duże pole dla wyobraźni. René Guénon, słynny pisarz tradycjonalista, przyczynił się do lepszego poznania barona publikując fragmenty listów pisanych w 1924 r. przez majora Aleksandrowicza, który dowodził artylerią mongolską w 1918 i 1919 służąc bezpośrednio pod Ungern-Sternbergiem. Ich niezaprzeczalna autentyczność pozwala sądzić, że autorzy fabularyzowanych biografii często bazowali na niedokładnych informacjach, nawet pisząc o końcu barona.
Pochodzącego ze starej bałtyckiej rodziny Ungern-Sternberga można uznać za ostatniego nieubłaganego nieprzyjaciela rewolucji bolszewickiej, przeciw której walczył z nieustającą i nie dającą się ugasić nienawiścią. Jego walka toczyła się w atmosferze przesyconej magią i nadprzyrodzonym, w sercu Azji dalajlamów.
Wrogowie nazywali go „krwawym baronem”, podwładni „surowym ojczulkiem”. Tybetańczycy i Mongołowie widzieli w nim wcielenie niezwyciężonej siły boga wojny, tego samego, który miał wcielić się w Czyngis-chana, wielkiego mongolskiego zdobywcy. Nie wierzą oni w śmierć barona, wydaje się, że w licznych świątyniach nadal przechowywane są symboliczne obrazy jego obecności.
Kiedy wybuchła rewolucja, Ungern-Sternberg, oficer rosyjski, który zebrał małą armię na Wschodzie, Azjatycką Dywizję Konną, był ostatnim dowódcą wojsk rosyjskich po klęskach Wrangla i Kołczaka słynącym z niemal legendarnych wyczynów. Na czele żołnierzy wyzwolił Mongolię zajętą przez armię chińską wspieraną przez Moskwę, zorganizował odbicie Dalajlamy [Bogdo Chana – red.] który ogłosił go regentem Mongolii i nadał mu godność kapłańską.
Ungern-Sternberg nawiązał kontakt nie tylko z Dalajlamą [Tybetu – red.], ale także z przedstawicielami islamu w Azji i osobistościami z Chin i Japonii. Wydaje się, że kierował się ideą utworzenia wielkiego azjatyckiego imperium, opartego na ideach Tradycji i transcendencji, które walczyłoby nie tylko z bolszewizmem, ale również, a właściwie przede wszystkim, przeciwko nowoczesnej, materialistycznej cywilizacji, której bolszewizm był ostateczna konsekwencją. Wszystko to pozwala sądzić, że Ungern-Sternberg nie działał tylko z własnej inicjatywy, lecz raczej był kierowany przez kogoś pozostającego w cieniu.
Pogarda barona dla śmierci przekraczała wszelkie granice, dlatego legendy przypisały mu niewrażliwość na ciosy. Przywódca, wojownik i strateg, „Krwawy Baron” posiadał jednocześnie bystry umysł i wysoką kulturę jak również dar jasnowidzenia. Miał na przykład nieomylnie oceniać każdego na kogo spojrzał i na pierwszy rzut oka rozpoznawać szpiegów, zdrajców lub ludzi nadających się na dane stanowisko i funkcję.
Jeśli chodzi o jego charakter, jego towarzysz broni Aleksandrowicz pisze: „Był tak brutalny i bezlitosny, jak może być tylko asceta. Jego niewrażliwość przekraczała wszystko co można sobie wyobrazić i wydaje się być możliwa jedynie u istoty niematerialnej, z sercem zimnym jak lód, nie znającym bólu, litości, radości anni smutku.” Wydaje się absurdalne by – jak czyni to Krauthoff – wiązać te cechy z tragiczną śmiercią kobiety, którą Ungern miał kochać. To zawsze ta sama historia: nowocześni biografowie uznają za obowiązkowe wprowadzenie wątków miłości i kobiet, nawet tam gdzie są one najmniej uzasadnione.
Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że buddyzm Ungerna był elementem rodzinnej tradycji (jeden z jego przodków przyjął buddyzm podczas pobytu na Wschodzie) prowadzi to do wniosku, że opisane przez Aleksandrowicza cechy odnoszą się do prawdziwej wyższości i przejawiają się one we wszystkich pozostających w kontakcie z prawdziwie transcendentną, ponadludzką płaszczyzną egzystencji gdzie zwykłe normy – potoczne rozumienie dobra i zła, ograniczenia wynikające z uczuć – nie mają już zastosowania, lecz gdzie rządzi prawo absolutnego i nieubłaganego czynu. Baron Ungern, gdyby sprzyjały mu okoliczności, mógł stać się „człowiekiem przeznaczenia”. Stało się jednak inaczej, dlatego jego życie było tragiczne i krótkie jak błysk meteoru.
Po wyzwoleniu Mongolii Ungern pomaszerował na Syberię by zaatakować wojska „Czerwonego Napoleona” – bolszewickiego generała Blüchera. Budził strach w bolszewikach, z którymi walczył bez litości, nawet gdy wiedział już, że jest skazany na klęskę. Odniósł wiele sukcesów, udało mu się zająć kilka miast. Wreszcie w Wierczawdiusku zaatakowany przez ponad dziesięciokrotnie większe siły bolszewickie został zmuszony do odwrotu i ucieczki.
Od tego momentu nie wiadomo o nim nic pewnego. Według autorów fabularyzowanych biografii Poznera i Krauthoffa, zdradziła go zdemoralizowana część jego własnej armii, która wydała go bolszewikom którzy go rozstrzelali. Krauthoff wymyślił nawet dramatyczną rozmowę między Ungernem a Blücherem, w której baron odrzuca możliwość ocalenia życia w zamian za przejście na służbę sowiecką. W świetle wspomnianych informacji podawanych przez Guénona jest to całkowita fikcja. Najprawdopodobniej Ungern-Sternberg nie został wzięty do niewoli, lecz zmarł z przyczyn naturalnych w pobliżu granic Tybetu.
Wszystkie źródła zgadzają się co do jednej rzeczy: baron z wyprzedzeniem znał dokładną datę swojej śmierci. Co więcej, jeden z lamów przewidział, że zostanie on ranny, co nastąpiło podczas ataku Czerwonych na posterunek Dauria. Nie tylko to czyni postać barona tak sugestywną. Istnieją ciekawe świadectwa o efektach jakie niekiedy wywierało jego spojrzenie gdy uważnie wpatrywał się w innych: „Czuło się wtedy nieznane, niewytłumaczalne uczucie grozy. Z piersi dobywał się dźwięk jakby zaciskała się wokół niej żelazna obręcz.” Jest faktem, że dla jego bliskich współpracowników jego prestiż i niezwykły charakter nadawały mu nadprzyrodzonego charakteru co odróżniało go od zwyczajnych dowódców wojskowych.
Jeszcze jeden ciekawy fakt: według informacji podanych przez Guénona w zamku rodziny Ungern-Sternbergów miały niedawno miejsce zagadkowe wydarzenia natury „psychicznej”, jakby siłą nienawiści do Czerwonych jaką żywił ten, którego Tybetańczycy uznali za wcielenie boga wojny, przetrwała jego śmierć w formie niespokojnego ducha tej tragicznej postaci, która w więcej niż jednym aspekcie posiada cechy symbolu.
Julius Evola
Źródło: Xportal.press
Najnowsze komentarze