Od czasu Soboru Watykańskiego II (1962-1965), kiedy to najwyższa władza w Kościele katolickim, jego biskupi zgromadzeni na soborze ekumenicznym pod przewodnictwem Jana XXIII i Pawła VI zerwali z katolicką Tradycją i katolicką Prawdą, narzucając Kościołowi powszechnemu nową, humanistyczną wersję katolicyzmu, rzekomo „zaktualizowaną”, aby lepiej odpowiadała potrzebom współczesnego świata, katolicy starający się pozostać wiernymi Naszemu Panu musieli być mniej lub bardziej schizofrenikami. Albo trzymali się Autorytetu i przynajmniej częściowo porzucali Prawdę; albo trzymali się Prawdy i przynajmniej częściowo „nie byli posłuszni” hierarchom; albo wybierali jedną z wielu niełatwych kombinacji pomiędzy.
W 1970 roku Arcybiskup Lefebvre założył w Szwajcarii seminarium duchowne i zgromadzenie, które miało wychowywać nowe pokolenie kapłanów, aby chronić Kościół przed konsekwencjami Soboru Watykańskiego II, który, jak przewidział, zagrażał dalszemu funkcjonowaniu Kościoła. Rzymskie władze, wciąż zorientowane na Sobór, zwlekały z reakcją, ale gdy zobaczyły, że seminarium w Econe dobrze prosperuje i nie zanosi się na jego likwidację, zaczęły wykorzystywać wszelkie dostępne im środki, by zamknąć Econe. Arcybiskup nie chciał ustąpić, dlatego też przez 13 lat trwał konflikt między Rzymem a Econe, ponieważ Arcybiskup odmówił podporządkowania się rzymskim władzom, działając niezależnie od standardowych struktur kościelnych. Jeśli chodzi o oficjalny Rzym, nie mógł on ani go połknąć, ponieważ uznanie Tradycji oznaczałoby zagładę ich fałszywej religii, ani nie mógł on go wypluć, ponieważ potępienie Tradycji groziło zdemaskowaniem ich błędnych nowinek.
Dlatego Arcybiskup patronował rozwijającemu się z sukcesem Bractwu, robiąc wszystko, co w jego mocy, by nie łamać normalnych zasad, podczas gdy Rzym czekał na moment, w którym będzie mógł wreszcie rozbić jego dzieło na kawałki. Ten moment nadszedł, gdy Arcybiskup, zbliżając się do śmierci, wiedział, że będzie musiał konsekrować własnych biskupów, aby zapewnić przetrwanie swojego Bractwa po śmierci, jako że nie można było liczyć na to, że biskupi „posłuszni” Rzymowi, co w praktyce oznaczało wszystkich innych biskupów na świecie, przeciwstawią się władzom soborowym. I tak w czerwcu 1988 roku przystąpił do konsekracji czterech własnych księży na biskupów. Była to swego rodzaju kreacja całego „ruchu tradycjonalistycznego” w Kościele, obejmującego wielu katolików na całym świecie, którzy zrozumieli, że choć należy szanować władze na tyle, na ile to możliwe, to jednak na pierwszym miejscu należy stawiać Prawdę.
W listopadzie ubiegłego roku nadeszła – rzekomo z nieba – wiadomość przekazana przez siostrę zakonną pewnemu tradycyjnemu księdzu we Francji, który był zaniepokojony tym, że podąża za Katolicką Prawdą wbrew pozorom Katolickiego Autorytetu. Przesłanie, niebiańskie czy nie, przedstawia godny podziwu opis poszanowania Autorytetu przy jednoczesnej ochronie Prawdy, ale niech Czytelnicy niniejszych „Komentarzy” osądzą sami i odpowiednio do tego postępują.
Święty Katolicki i Apostolski Kościół przechodzi obecnie przez głęboki i bolesny kryzys, a Ty, Ojcze, jesteś jedną z jego ofiar. Abp Thuc rozumiał załamanie się wewnątrz Kościoła i jako biskup przyjął osobiste stanowisko, które nie było zgodne z zasadami, ponieważ wyświęcał kapłanów i biskupów bez inkardynacji, stawiając ich wszystkich w nieregularnej sytuacji, nawet jeśli są gorliwi i chcą pełnić posługę zgodnie z nauczaniem Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Bp Williamson, który znalazł się w podobnej sytuacji po tym, jak został wyrzucony z Bractwa św. Piusa X bez ważnego powodu przez ówczesnego przełożonego, będzie potrafił zrozumieć Twoją sytuację, jako że on również konsekrował biskupów i wyświęcał kapłanów. Podobnie jak Tobie, im również im również brakuje inkardynacji. Obecna sytuacja w Świętym Kościele Katolickim jest tak zła, że Pan jest uradowany, gdy Jego słudzy wiernie dla Niego pracują, niezależnie od tego, czy są inkardynowani, czy nie.
To jest odpowiedź Pana Boga na Twoje wątpliwości. Gdy tylko Kościół Święty odzyska w sobie siłę Prawdy, kapłani ciągle dryfujący będą mogli zostać oficjalnie uznani, choć nigdy go nie opuścili. Pan ci błogosławi, bądź spokojny i wierny.
Kyrie eleison.
bp Richard Williamson
Źródło: https://fsspxr.wordpress.com
Najnowsze komentarze