Musimy przyznać, że postawa antyburżuazyjna jako taka ma prawo bytu. Nie mam na myśli burżuazji jako klasy ekonomicznej, a raczej jej odzwierciedlenie: sferę intelektualną, sztukę, zwyczaje i ogólne spojrzenie na życie, które, formując się w poprzednim wieku równolegle z rewolucją stanu trzeciego, okazuje się być puste, dekadenckie i zepsute. Stanowcze przezwyciężenie tego wszystkiego jest jednym z warunków potrzebnych do rozprawienia się z obecnym kryzysem naszej cywilizacji.
Zatem próby przeciwdziałania najbardziej skrajnym aspektom światowego przewrotu są naprawdę niebezpieczne wtedy, gdy ograniczają się do obrony poglądów, zwyczajów oraz instytucji ery burżuazji. To sprowadza się do dostarczania wrogowi amunicji. Mentalność i duch burżuazji z jego konformizmem, psychologicznymi i romantycznymi dodatkami, moralizmem, upodobaniem małej bezpiecznej egzystencji, której fundamentalny materializm znajduje rekompensatę w sentymentalizmie i retoryce wzniosłych humanitarnych i demokratycznych sloganów – wszystko to ma tylko sztuczny, uboczny i niepewny żywot, bez względu na to jak uporczywie trwa dzięki bezwładowi szerokich warstw społecznych w wielu państwach „wolnego świata”. Twierdzę zatem, że działanie w imieniu autorytetów, stylu życia i przeciętnych wartości świata burżuazji, jak to czyni znaczna większość współczesnych zwolenników „prawa i porządku”, oznacza, że bitwa jest z góry przegrana.
Niemniej jednak, tak jak burżuazja w poprzedniej cywilizacji była społecznie klasą średnią, usytuowaną pomiędzy wojownikami i polityczną arystokracją a prostym „ludem” – podobnie istnieje dwojaka możliwość (jedna pozytywna, druga negatywna) przezwyciężenia burżuazji jako takiej – zdecydowanego zaprzeczenia burżuazyjnemu typowi, burżuazyjnej cywilizacji, jej duchowi i wartościom.
Pierwsza możliwość odpowiada kierunkowi, który prowadzi jeszcze niżej, ku skolektywizowanej materialistycznej pod-ludzkości, pod sztandarami marksistowskiego realizmu, ku socjalnym i proletariackim wartościom wrogim „burżuazyjnej dekadencji”. To rzeczywiście możliwe, by wyobrazić sobie likwidację wszystkiego, co przynależy do konwencjonalnego, subiektywistycznego i „nierealistycznego” świata, generalnie burżuazyjnego, prowadzącą nie wyżej – a niżej niż to, co właściwe dla normalnego ideału osobowości. To następuje, gdy ostatecznym skutkiem jest jednostka umasowiona, „kolektyw” sowieckiej ideologii w zmechanizowanym i bezdusznym klimacie, który temu towarzyszy. W tym przypadku skutek likwidacji burżuazyjnego świata może sprowadzać się do dalszej regresji: zmierzamy ku temu, co jest poniżej człowieka, niżeli temu, co jest powyżej niego. To przeciwieństwo tego, co zdarzyło się w wielkich „obiektywnych” cywilizacjach (używając wyrażenia Goethego), które pielęgnowały anonimowość i pogardę dla indywidualności, choć na tle wyższych, heroicznych i transcendentnych wartości.
Podobnie, o ile dążenia w kierunku nowego realizmu są słuszne, możemy zobaczyć pomyłkę tych, którzy biorą niższe stopnie rzeczywistości za prawdziwe. Tak jest, gdy realizm zostaje oparty głównie na pojęciach ekonomicznych (tak jak w komunizmie). To samo dotyczy niektórych tendencji, które pojawiły się w sztuce czy na obrzeżach filozofii, a które stanęły po stronie ruchów lewicowych, przyjmując nonkonformistyczną postawę wobec istniejącego społeczeństwa. Jedna z tych tendencji określa się mianem „neorealizmu”, podczas gdy inna to radykalny egzystencjalizm inspirowany Sartrem i jego kliką. W tej filozofii egzystencja jest identyfikowana z najbardziej podstawowymi formami życia; ten rodzaj egzystencji jest oddzielony od wyższych zasad, uznany za absolutny, pogrążony w umiłowaniu swej udręczonej, ciemnej teraźniejszości. Ten rodzaj egzystencjalizmu ma swój odpowiednik w psychoanalizie, doktrynie, która nazywa nieprawdziwymi świadome i suwerenne wartości człowieka, w zamian uważając za prawdziwe nieracjonalne, nieświadome, kolektywne, nocne wymiary ludzkiego bytu. Na podstawie tego każda wyższa zdolność jest widziana jako pochodna i zależna. To występuje również na płaszczyźnie społecznej i kulturowej, gdzie marksizm usiłuje przedstawić jako zwykłą „nadbudowę” wszystko to, co nie może być zaliczane do procesów społecznych i ekonomicznych. Oczywiście ten sam tok myślenia występuje, gdy egzystencjalizm proklamuje wyższość „egzystencji” nad „bytem”, zamiast uznania, że egzystencja nabywa znaczenia tylko wtedy, gdy jest inspirowana czymś poza sobą samą. Zatem można dostrzec wyraźne podobieństwo pomiędzy nurtami intelektualnymi a rewolucyjnymi ruchami społeczno-politycznymi, ponieważ to, z czym się mierzymy, jest manifestacją w zakresie indywidualnym tego, co w wymiarze społecznym i historycznym okazuje się być wywrotowym przesunięciem siły ku masie, zamianą silniejszego na słabszego i usunięciem wszystkich zasad suwerenności, które nie pochodzą „od dołu”. Egzystencjalny i psychoanalityczny „realizm” razem z podobnymi trendami podkreślają ludzki wizerunek, który odbija takie związki w jednostce; taki wizerunek ukazuje się jako okaleczony, wypaczony i wywrotowy. Możemy więc uznać to za rezultat pewnego pokrewieństwa, gdy wielu intelektualistów o podobnych skłonnościach sympatyzuje z lewicowym nurtem socjalnym, nawet jeżeli polityczni liderzy tych nurtów nie żywią takich samych uczuć.
Wszakże jest jeszcze druga możliwość – można wykoncypować realistyczny pogląd i walkę przeciw burżuazyjnemu duchowi, indywidualizmowi i fałszywemu idealizmowi, walkę, która jest bardziej radykalna niż walka toczona przeciwko nim przez lewicę, która jeszcze jest skierowana wzwyż, nie w dół. […] ta inna możliwość jest zależna od odrodzenia heroicznych i arystokratycznych wartości przyjmowanych w sposób naturalny i klarowny, bez retoryki i zadęcia: patrząc wstecz, uosabiały je typowe aspekty świata rzymskiego i germańsko-romańskiego. Jest możliwe, by utrzymać dystans od wszystkiego, co ma tylko ludzki a w szczególności subiektywny charakter, by czuć wzgardę dla burżuazyjnego konformizmu i jego małostkowego samolubstwa i moralizmu, by ucieleśnić styl bezosobowej działalności, by preferować to, co najważniejsze i prawdziwe w wyższym znaczeniu, wolne od sideł sentymentalizmu i od pseudo-intelektualnych nadbudów – a jednak wszystko to musimy czynić zachowując prawość, czując w życiu obecność tego, co prowadzi poza życie, wyprowadzając z tego jasne normy zachowania i działalności.
Wszystko, co jest antyburżuazyjne w tym sensie, nie ciąży do komunistycznego świata, przeciwnie – to przesłanka dla narodzin nowych ludzi i przywódców zdolnych do wznoszenia rzeczywistych barier przeciwko globalnemu przewrotowi, w połączeniu z ustanowieniem nowego klimatu; tych, którzy będą obdarzeni własnymi, unikalnymi sposobami wyrazu nawet w sensie kultury i cywilizacji.
Dlatego najważniejszym jest, by wyraźnie rozpoznać opozycję pomiędzy dwoma wyżej wspomnianymi możliwościami czy kierunkami postawy antyburżuazyjnej. Jest to szczególnie prawdziwe we Włoszech. W przeszłości, faszyzm przybrał antyburżuazyjne stanowisko jako część odnowy, która miała zapewnić oczekiwane nadejście nowego człowieka zrywającego z burżuazyjnym stylem myślenia, odczuwania i zachowania. Niestety, to była jedna z tych spraw, w których faszyzm nie wykroczył poza puste slogany; te elementy faszyzmu, które mimo wszystko pozostały burżuazyjne lub burżuazyjnymi stały się poprzez zakażenie, stanowią jedną z jego słabości. Gdy bierzemy pod uwagę teraźniejszość, przeciętny włoski komunista, z małymi wyjątkami, nie jest nikim innym jak burżujem, który wychodzi na ulicę (sam Lenin powiadał iż proletariat, pozostawiony sam sobie, staje się burżuazją), dokładnie tak jak fałszywy chrześcijanin i członek Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej reprezentuje burżuazję w świątyni. Nawet ci, którzy nazywają siebie samych monarchistami, mogą sobie wyobrazić jedynie burżuazyjnego króla. Najgorszym złem dla Włoch jest burżuazja: burżuj-ksiądz, burżuj-robotnik, burżuj-„arystokrata”, burżuj-intelektualista. Ten typ jest wewnętrznie sprzeczny, to substancja bez formy, w której nie ma nic „powyżej” ani „poniżej”. Bojowym zawołaniem powinno być „Puść w niepamięć!”. Tylko podążając za tym hasłem, zmiany dążące w złym kierunku będą mogły być odwrócone.
Julius Evola
Źródło: Xportal.press
4 lutego 2024 o 11:03
Sylwetka Juliusa Evoli:
https://www.nacjonalista.pl/2012/07/24/prof-jacek-bartyzel-julius-evola/
https://www.nacjonalista.pl/2012/11/27/bogdan-koziel-droga-ideowa-juliusa-evoli/