Jeśli chodzi o Kościół katolicki, nic nie jest bardziej normalne, w pewnym sensie, niż walki o wybór przyszłych biskupów, ponieważ od Kościoła zależy przyszłość ludzkości, a od biskupów zależy przyszłość Kościoła, i to z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, biskupi są administracyjnym łącznikiem Kościoła, poprzez swoje diecezje, pomiędzy papieżem a jego owczarnią na całym świecie. Papież jest wicekrólem Chrystusa Króla, ale każdy biskup diecezjalny jest – czy też powinien być – księciem nad swoją częścią tejże owczarni. Po drugie, kardynałowie zazwyczaj są mianowani spośród biskupów, a papież jest wybierany spośród kardynałów, tak więc zdecydowana większość kościelnych przywódców pochodzi spośród biskupów. Mówiąc po ludzku, w którą stronę pójdą biskupi, w normalnych warunkach pójdzie również Kościół.
Jest więc zupełnie oczywiste, że w 1988 roku, kiedy to oficjalne rządy sprawowali kościelni dostojnicy całkowicie pogrążeni w śmiertelnej herezji modernizmu, Arcybiskup Lefebvre stwierdził, że musi wyświęcić własnych biskupów nawet bez zgody Rzymu, ponieważ jego Bractwo Kapłańskie św. Piusa X nie będzie w stanie przetrwać mając do dyspozycji tylko tych biskupów, których zapewniłby modernistyczny Neo-Kościół. Podczas Kapituły Generalnej FSSPX w 2012 roku było już czymś oczywistym, że śmierć ich wiernego Założyciela i kolejne 24 lata koegzystencji z coraz bardziej śmiercionośnymi modernistami w Rzymie mogły stępić świadomość FSSPX o niebezpieczeństwie ze strony Rzymu. W 2023 roku równie oczywiste jest, że Neo-Bractwo ma kłopoty ze znalezieniem, wspólnie z przebiegłymi Rzymianami, kandydatów na biskupów, na których obie strony mogą się zgodzić. Zważywszy na grzech pierworodny, Rzymianie mają duże szanse na wygranie tej walki.
Z pozoru ta walka rozgrywa się wciąż i wciąż wokół szczegółów, relacjonowanych to tu, to tam, z większą lub mniejszą wiarygodnością. Na przykład wydaje się teraz, że nigdy nie było mowy o tym, by Bractwo „widziało wyraźniej” w sposób proponowany na łamach niniejszych Komentarzy, a jedynie miotało się i obracało na haczyku własnego autorstwa – jeśli będę nalegał na szanowanie złoczyńców, to sam stanę się ofiarą złoczyńców. Nie mogę zadawać się z diabłem bez długiego kija. Z drugiej strony wydaje się, że Rzym oferuje sakrę biskupią byłemu Ekonomowi Generalnemu FSSPX, który jednak kilka lat temu pokłócił się z Przełożonym Generalnym, a następnie schronił się u swojego przyjaciela w Rzymie, samego papieża Bergoglio. Jakże Bractwo mogłoby narzekać, gdyby taki osobisty przyjaciel Bergoglio zostałby oddany do ich dyspozycji? Prawdę mówiąc, FSSPX wplątało się w pojedynek bokserski tam, gdzie w ogóle nie powinno zadawać się z tymi modernistami. Czy między 1988 a 1991 rokiem, kiedy zmarł, nie było ostatnią wielką lekcją Arcybiskupa dla księży jego ukochanego Bractwa to, by nie mieć już nic wspólnego z modernistami, dopóki ci nie powrócą do Wiary?
Jednak to nie powierzchowne szczegóły sprawiają, że pod nimi toczy się walka. Ta walka jest tym, co najważniejsze i nie ma w niej nic, co byłoby tylko plotką lub niepewnością. Dobry Bóg stworzył nasz wszechświat dla ludzkich dusz jako trampolinę, na której możemy się odbijać przez krótki czas naszego ziemskiego życia, aż do momentu, gdy odbijemy się do Nieba, z lub bez pobytu w czyśćcu, w zależności od tego, jak wybraliśmy drogę do spędzenia tego życia. Ale On chciał dać nam tylko niebo naprawdę pierwszorzędne, a to oznaczało konieczność dopuszczenia dla nas kilku pierwszorzędnych przeciwników na drodze do nieba, a mianowicie świata, ciała i diabła. Ich zła, ilekroć chodziłoby o zło, On nigdy nie mógłby sam bezpośrednio spowodować, ale musiałby je dopuścić. Dlatego stworzył rzesze aniołów, chociaż wiedział, że szatan i jego zwolennicy odejdą od Niego, chociaż wiedział, że skuszą do upadku większość ludzi, których potem stworzy. A Jego Sprawiedliwość stworzyła piekło potrzebne do ukarania upadających aniołów i ludzi.
Stąd prawdziwa walka o wybór katolickich biskupów toczy się pomiędzy Panem Bogiem pragnącym zaludnić niebo, a diabłem pragnącym zaludnić piekło. A prawdziwymi bojownikami po stronie Bożej w tej wielkiej wszechświatowej walce nie są ci, którzy uciekają się do czołgów, rakiet czy łodzi podwodnych, ale ci, którzy uciekają się do nadprzyrodzonej modlitwy i ofiary, na przykład z pięćdziesięciokulowym kieszonkowym karabinem maszynowym, który naprawdę zatrzymuje diabła w miejscu.
Niech Pan Bóg błogosławi każdego z Was, a zwłaszcza tych, którzy używają go trzy razy dziennie. Czeka Was wielka nagroda.
Kyrie eleison.
bp Richard Williamson
Źródło: https://fsspxr.wordpress.com
21 maja 2023 o 11:47
Liberalizm niszczy Kościół. Dobrze-ze są Biskupi dla których ważna jest Prawda i Tradycja.