Supermocarstwowa pozycja Polski zaczyna przekładać się na konkrety. Właśnie okazało się, że Niemcy, nie mogąc już wytrzymać naporu zorganizowanego na nich przez pana prezydenta Dudę i przez pana premier Morawieckiego – bardzo możliwe że przy udziale wschodzącej gwiazdy naszej dyplomacji w osobie pana ministra Szynkowskiego (vel Sęka) – wreszcie puściły farbę i według – jeszcze nieoficjalnych informacji, które tylko patrzeć, jak przepoczwarzą się w oficjalne – zadeklarowały przekazanie Ukrainie kompanii czołgów marki „Leopard”, czyli 14 maszyn. Skoro tak, to nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania, lepiej…” – no, mniejsza z tym), że ostateczne zwycięstwo Ukrainy mamy już jak w banku, no bo czegóż więcej jeszcze trzeba do ostatecznego zwycięstwa? Przy okazji Polska pod wodzą Naczelnika Państwa i jego pierwszego ministra Mateusza Morawieckiego, właśnie przepoczwarzyła się w supermocarstwo – o czym zapewnił nas emerytowany oficer brytyjskiej piechoty morskiej, pan Kemp. W takiej sytuacji nie ulega wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara niania, lepiej..,.” – już miałem dopisać, że mniejsza z tym, ale przypomniałem sobie, że w papierowym wydaniu „Najwyższego Czasu”, w odróżnieniu od nagrań na Youtube, cenzura nie ma zastosowania, więc dokończę – stara niania twierdziła, że lepiej ciupciać bez miłości, niźli kochać bez ciupciania. Nie wiem, czy ujawniając tę wielką tajemnicę nie dopuszczam się aby jakiejś myślozbrodni, za którą 22 marca będę sądzony przez niezawisły sąd dla dzielnicy Warszawa-Żoliborz, do którego moja Prześladowczymi musiała przeborować sobie nie tylko dostęp, ale i pełne zrozumienia, siostrzane współczucie. Jak sobie przeborowała – tajemnica to wielka, której nie odważam się wyjawiać, bo jeden z wielu procesów mi wystarczy, więc musimy przyjąć do wiadomości, że w oskarżeniach, jakie miotane są pod adresem Polski o niedostatki praworządności, jakieś ziarno prawdy musi tkwić. Mniejsza jednak o te prywatniackie sprawy, bo na pewno niezawisły sąd sprokuruje jakiś wyrok, od którego ja będę apelował – i tak, aż do ostatecznego zwycięstwa, które wydaje się zatwierdzone i to nawet lepiej, niż ostateczne zwycięstwo Ukrainy, które wprawdzie też jest zatwierdzone, ale do odwołania, podczas gdy w przypadku sądowej mafii żadne odwołanie nie pomoże, bo to by zachwiało stabilnością państwa, czyli fundamentem Rzeczypospolitej, którego funkcję pełni sprawiedliwość. Tak w każdym razie zostało lekkomyślnie wyryte na gmachu sądów przy Alei Solidarności, w którym w czasach stalinowskich mieściły się sekcje tajne, ferujące wyroki w tak zwanych „kiblówkach”. Teraz „kiblówki” przeżywają renesans, więc nic dziwnego, że i napisu na gmachu sądów nikt nie zamierza zmieniać. Jak powiadają gitowcy – „wszystko gra i koliduje”.
Wracając tedy de publicis, przy okazji zaoferowanej przez Polskę intencji przekazania kompanii czołgów marki „Leopard” w ilości sztuk czternastu, warto postawić pytanie, jaka właściwie jest wartość polskiej pomocy dla Ukrainy. Niedawno ministressa od życia rodzinnego ujawniła, że sam socjal dla ukraińskich uchodźców przekroczył 3 mld złotych, a przecież to zaledwie kropla w morzu polskiej pomocy dla Ukrainy, dla której nasi Umiłowani Przywódcy oddaliby wszystko – łącznie z uzbrojeniem tubylczych jednostek liniowych – co ujawnił w Davos pan prezydent Duda. Ciekawe, że nic nie było słychać, by nasi mężni generałowie przeciwko temu ogołoceniu polskiej armii zaprotestowali – ale widać takich mamy generałów. Najważniejsze jest dowodzenie, nawet jak nie ma czym dowodzić, czyli mówiąc potocznie – posada, od której liczy się emerytura. W odwadze wojskowej nikt nie potrafi ich wyprzedzić; taki pan generał Polko z panem generałem Skrzypczakiem i jeszcze jakimś trzecim na dokładkę, stanąłby samotrzeć przeciwko całej ruskiej armii – a przynajmniej tak wynika z jego tromtadrackich przemówień w rządowej telewizji. Z odwagą cywilną jest chyba gorzej, bo każdy stara się dotrwać jakoś na w miarę intratnym stanowisku do emerytury, po której, ja wiadomo, zaczyna się prawdziwe życie. Kto by się w takiej sytuacji przejmował rozbrajaniem państwa? Wyjaśnił to już Fraciszek Maria Arouet, pseudonim Voltaire, pisząc, że „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”. Feldkurat Otto Katz z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”, napawał się nadzieją, że „Watykan się nim interesuje”. Teraz zainteresowanie Watykanu nie ma żadnego znaczenia; co innego, jak którymś generałem zainteresuje się Nasz Najważniejszy Sojusznik. Taki ma szansę na stanowisko w organach NATO, gdzie emerytura jest wielokrotnie wyższa, niż na służbie dla naszego bantustanu.
Mniejsza jednak o generałów; dlaczegóż to mieliby być inni, niż za komuny, kiedy to gotowi byli na wszystko, gwoli ocalenie ustroju socjalistycznego? Czym skorupka za młodu nasiąknie… – zresztą mniejsza z tym. Ciekawsze są dwie rzeczy. Po pierwsze – ile właściwie jest warta w liczbach bezwzględnych dotychczasowa pomoc Polski dla Ukrainy – bo tego tubylcza opinia publiczna nie wie, tumaniona przez rządową i nierządną telewizję, że Polska jest supermocarstwem, rozstawiającym po kątach nie tylko całą Europę, ale nawet cały świat. A tymczasem byłoby dobrze, gdybyśmy się dowiedzieli, jaka część podatków, które płacimy i jaka część zadłużenia, które zaciągnął rząd „dobrej zmiany” u lichwiarzy z lichwiarskiej międzynarodówki, poszła na rozkurz na Ukrainie. Tyle chyba od naszych Umiłowanych Przywódców, którzy na nas pasożytują, nam się należy. Osobiście oceniam optymistycznie, że wartość rządowej pomocy, nie licząc zaangażowania samorządów, dochodzi, albo nawet przekracza 50 miliardów złotych – ale przecież mogę patriotycznego zaangażowania naszych Umiłowanych Przywódców dla bezcennej Ukrainy nie doceniać. Druga sprawa, to formuła, według której ta pomoc jest dla Ukrainy świadczona. Czy mianowicie pomoc ta świadczona jest za darmo, czy też rząd „dobrej zmiany” postarał się choćby o jakieś bezwartościowe ukraińskie weksle, jako zabezpieczenie polskiej pożyczki. Myślę, że zamiast urządzać demonstracje przeciwko „ukrainizacji Polski”, albo nawet niezależnie od nich, warto, by Konfederacja złożyła formalną interpelację, zarówno w jednej, jak i w drugiej sprawie – a gdyby okazało się, że rząd dopuścił się malwersacji, transferując do państwa trzeciego pieniądze polskich podatników bez żadnej gwarancji ich odzyskania – żeby postarała się postawić pana prezydenta Dudę i pana premiera Morawieckiego przed Trybunałem Stanu. To wprawdzie nikomu jeszcze nie zaszkodziło, ale trochę skomplikowałoby kampanię wyborczą – w czym może być zainteresowany również obóz zdrady i zaprzaństwa.
Stanisław Michalkiewicz
„Patriotyczna ławka” – jeden z symboli „mocarstwa”. Ośmieszenie i zohydzenie patriotyzmu to największy sukces cepów z PiS-uaru.
Tekst ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas!”. Źródło: michalkiewicz.pl.
Najnowsze komentarze