Z uwagą wysłuchujemy różnych głosów na temat relacji z naszymi sąsiadami: Rosją, Białorusią i Ukrainą. Polecamy świetny wywiad z dr hab. Lechem Mażewskim zatytułowany „Jesteśmy w karcie dań. Lekcje z powstania styczniowego i wojny na Ukrainie”, który ukazał się na stronie Instytutu Spraw Obywatelskich. Zgadzamy się z przedstawionymi w nim celami polityki Polski na Wschodzie:
Moim zdaniem powinna ona być oparta na trzech przesłankach:
(1) Polska prowadzi wobec wszystkich wschodnich podmiotów politykę opartą na dobrych stosunkach w zakresie polityki kulturalnej, gospodarczej, handlowej, bez mieszania się w to, jaki kto ma ustrój (to sprawa wyłącznie tych państw, dlatego też sami nie pozwalamy sobie na mieszanie się do naszej własnej polityki wewnętrznej);
(2) Polska dba o własne mniejszości obecne na wschodzie, m.in. na Wileńszczyźnie, Białorusi, Ukrainie;
(3) Polska dba o pamiątki własnej przeszłości, o materialne dowody obecności na tych terenach, czyli pałace, kościoły, dwory szlacheckie, cmentarze.
Dzisiejsza polska polityka nie ma nic wspólnego z tym, o czym powiedziałem. „Imperium zła”, jakieś „imperium dobra” – to nie są kategorie z zakresu polityki, a już na pewno nie polityki międzynarodowej.
Amerykanie nam w niczym nie pomogą. Mówią bardzo wyraźnie, że gdyby chcieli ją rzeczywiście „przycisnąć”, to Ukraińcy już dawno otrzymaliby sprzęt wystarczający przynajmniej do znaczącego osłabienia Rosji, nie mówiąc już o jej zniszczeniu. Amerykanie wcale tego nie chcą – chcieliby doprowadzić do tego, żeby przeciągnąć Rosję na swoją stronę albo przynajmniej uczynić ją neutralną w tym naprawdę istotnym dla nich konflikcie, który toczą na Dalekim Wschodzie z Chinami.
W takiej perspektywie rola Polski czy Ukrainy, a nawet w pewnym sensie Rosji, przed czym ona broni się jak może, sprowadzona została do roli pozycji w menu leżącym na stole, gdzie uprawia się prawdziwą politykę. Ukraina czy Polska pełnią rolę pionków w grze, którą prowadzi Ameryka. Polityka amerykańska sprowadza się do czegoś innego niż popieranie Polski i jest polityką realnego podmiotu polityki międzynarodowej. Trudno się temu dziwić, tak się po prostu uprawia politykę: szuka się gońców, którzy wykonują różne zadania i nawet nie pytają o nagrodę. Wystarczy ich poklepać po plecach i powiedzieć, że „jesteście dumą demokracji”, „świat was podziwia” i tym podobne.
Na podstawie: nacjonalista.pl/instytutsprawobywatelskich.pl
Wojna imperializmów – narodowi radykałowie wobec konfliktu na Ukrainie
Suwerenne Międzymorze czy jankeskie Nędzymorze?
Cień stepu w Polsce: Wczoraj Kacapia, dziś Ukropolin
Turańska dzicz niszczy groby polskich żołnierzy na Białorusi
TV Biełsat – demoliberalny misjonizm za pieniądze Polaków
Dr Leszek Sykulski: Polska jako zderzak strategiczny USA
Dr hab. Piotr Kimla: Wojna amerykańsko-rosyjska na Ukrainie
18 stycznia 2023 o 20:46
Czyli przede wszystkim zerwać z Giedroyciem i jego antypolskim zboczeniem.
19 stycznia 2023 o 12:02
Samo podejście Giedroycia do wschodu było inne niż przypisują mu media III RP i inne klakiery okrągłostołowe. Prawdą jest, że chciał on państw niezależnych, ale na pewno nie wrogich Polsce tak jak Litwa, Ukraina czy obecnie nawet Białoruś. Przez wypaczenie jego idei, zamiast realizować suwerenną politykę opartą o polski interes, realizowana była polityka USA i UE, która ni jak się miała to naszych potrzeb i oczekiwań.
19 stycznia 2023 o 21:12
Argument o wypaczeniu jego idei nie bardzo robi wrażenie. Równie dobrze można powiedzieć, że Marksa wypaczano, bo nigdzie w swoich pracach nie nawoływał do zakładania obozów pracy czy do mordowania jakichkolwiek przeciwników jego wymysłów, a jak było z realizacją jego filozofii to chyba wszyscy wiemy.
To prawda, że nasze władze nie realizują w 100% jego pomysłów, bo przecież nigdzie nie nawoływał do takiej zwierzęcej antyrosyjskości jaką serwują nam obecne „elity”. Jednak duża część jego ogromnie szkodliwych myśli jest realizowana jak np. „należy zapomnieć” dotyczące zbrodni UPA, „nacjonalizm to największe zagrożenie dla Polski”, „nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy” czy też wskazywanie jakoby to antysemityzm Polaków był główną przyczyną tego, że w UB roiło się od Żydów.
Uważam, że państwa Bałtyckie, Białoruś i Ukraina mają prawo do niepodległości i nie widzę nic złego we wspieraniu ich dążeń. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że to tym krajom powinno bardziej zależeć na dobrych stosunkach z nami i to my powinniśmy rozmawiać z nimi z wyższej pozycji. Tamte kraje są o wiele biedniejsze od nas i nie mają poza siłą roboczą nam wiele do zaoferowania, dlatego powinniśmy prowadzić wobec nich asertywną i stanowczą politykę. Natomiast obecne działania jak np. rozbrajanie naszej armii na rzecz Ukrainy, traktowanie obcych obywateli w Polsce jak równorzędnych, a czasami nawet lepszych bo w szpitalach często są przyjmowani bez kolejki, ignorowanie sytuacji Polaków na Wileńszczyźnie czy też nabieranie ust nt. kwestii Wołyńskiej („bo to nie ta pora”) to szkodliwa uległość, która ma swoje podłoże właśnie w myślach Giedroycia.