Historia Rosji, jej wzloty i upadki stanowią bez wątpienia pasjonującą opowieść o kraju, w którym zawsze dochodziło do przerostu formy nad treścią. Kraju, w którym kłamstwa i propaganda zwykle górowały nad prawdą i rzetelnym przekazem. Kraju pełnym kompleksów wobec Polski i ogólnie pojętego Zachodu, w którym racjonalne myślenie i luzowanie terroru pojawiało się tylko po wielkich porażkach i kompromitacjach. Zdrowy rozsądek kazał wówczas reformować kraj, lecz błyskawicznie znikał, gdy tylko udało się odbudować potencjał i uzyskać gotowość do dalszej ekspansji.
Ta specyficzna cykliczność w rosyjskiej historii jest wręcz uderzająca. Rosja, zarówno carska, sowiecka, jak i putinowska, zawsze cechowała się typowo turańskim kultem siły militarnej i despotycznej władzy centralnej. Tam nigdy nie liczył się zwykły człowiek, który był traktowany jako trybik w wielkiej machinie państwowej, nastawionej na realizację celów ideologicznych oraz prywatnych ambicji poszczególnych władców. Ambicje te rosły wprost proporcjonalnie do posiadanego przez kraj terytorium, dlatego tak wielkim wstrząsem dla rosyjskiego społeczeństwa były klęski na frontach I wojny światowej czy załamanie się Związku Sowieckiego.
Wojna ukraińska, rozpoczęta przez Rosję 24 lutego 2022 roku, pod wieloma względami przypomina awanturę krymską z lat 1853-1856 oraz inwazję na Finlandię z 1940 roku. Nieudolnie prowadzone operacje militarne, które w założeniu miały potwierdzić blask rosyjskiej, imperialnej potęgi, odsłoniły słabości jej generalicji, wywiadu i sprzętu wojskowego. Zdemaskowaniu uległo zatem to, co w turańskim świecie zawsze było dopieszczone i traktowane priorytetowo. Skoro tak, kryzys Rosji był znacznie głębszy i nie obejmował jedynie dziedziny wojskowej. Faktycznie, od lat trawił większość sfer życia społecznego oraz gospodarkę. Pod pewnymi względami przypominało to czasy powolnego upadku Imperium Osmańskiego w XIX wieku.
Wiele wskazywało na to, że inwazja na Ukrainę miała na celu pozorowanie siły wobec własnej ludności. Ludność ta wprawdzie żyła w biedzie, ale w swej mentalności uwielbiała ekscytować się potęgą militarną i podbojami. Na początku grudnia 2022 roku wydawało się, że znowu nie wyszło. Co więcej, znaczna część Rosjan zaczęła zauważać, że to nie jest ich wojna, ale wojna potrzebna elitom, by mogły utrzymać się na kremlowskich stołkach. Czy postępujący kryzys i klęski na froncie doprowadzą do przeprowadzenia w Rosji reform w celu wzmocnienia się i ponownego zaatakowania przeciwnika? Czy ujrzymy nową odsłonę „państwowej zemsty”? A może dojdzie do wojny domowej, upadku i rozczłonkowania kraju, jak wieszczą niektórzy zachodni analitycy? Czas pokaże.
Radosław Patlewicz
Fragment książki „Niezwyciężona Rosja”. Szczegóły wydawnictwa TUTAJ.
Zdjęcie: Marc Veraart / Flickr (CC BY-ND 2.0)
14 grudnia 2022 o 11:41
R.Patlewicz Waszą wizytówką?
15 grudnia 2022 o 21:11
Co ujrzymy, to raczej podmianę przewodniczącego Jednej Rosji i może przejęcie władzy przez innych oligarchów.
18 grudnia 2022 o 03:30
Stereotypowy bełkot patlewicza nie mający nic wspólnego z rzeczywistoscią rosyjską i polityczną w Rosji.USA jest uczestnikiem największej ilości wojen w ciagu ostatnich 30 lat czy patlewicz napisze ,że USA to prymitywna zmilitaryzowana cywilizacja turańska?
18 grudnia 2022 o 13:09
A jeśli anglosaska cywilizacja z żydowską zmieszana jest JEDNAK cywilizacją turańską?
12 stycznia 2023 o 22:03
O „antyfaszyście” Patlewiczu:
pawel-zabicki.blogspot.com/2022/12/rozga-dla-patlewicza.html?m=1
22 lutego 2023 o 21:49
Z profilu Radosława Patlewicza na Twitterze zniknęło już określenie „antyyfaszysta”. Każdy musi zrozumieć swój błąd, każdy zasługuje na drugą szansę