life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Ronald Lasecki: Wizje oderwane od rzeczywistości

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Praca prof. Gerharda L. Weinberga (ur. 1928) poświęcona jest przedstawieniu wizji świata powojennego i wojennych celów przywódców sześciu państw uwikłanych w II wojnę światową: Adolfa Hitlera, Benito Mussoliniego, Tojo Hidekiego, Czang Kaj-szeka, Józefa Stalina, Winstona Churchila, Charlesa de Gaulle’a i Franklina D. Roosevelta. Analizie poglądów żywionych przez każdego z mężów stanu poświęcony jest odrębny rozdział, pracę ramifikują zaś wstęp, wprowadzenie i zakończenie. Tekstowi towarzyszy siedem szkicowych map, obszerne przypisy i bibliografia.

Sam prof. G. L. Weinberg jest Żydem niemieckiego pochodzenia, którego rodzina zbiegła z rządzonych przez narodowych socjalistów Niemiec najpierw do UK a następnie do USA. W młodości służył na jankeskich siłach okupacyjnych w Japonii, by następnie rozpocząć karierę akademicką. Z doboru przytaczanych w bibliografii materiałów wynika, że posługuje się przynajmniej językami niemieckim i angielskim. W pracy naukowej specjalizował się w polityce zagranicznej Niemiec pod rządami narodowych socjalistów i w historii II wojny światowej, którym to zagadnieniom poświęcił monumentalne opracowania. Jego tezy i interpretacje historyczne wydają się sytuować go w „reżymowym” nurcie zachodniej historiografii.

W omawianej pracy uderza brak objętościowej i merytorycznej równowagi poszczególnych rozdziałów, z których najobszerniejsze i najbardziej szczegółowe poświęcono F. D. Rooseveltowi, W. Churchilowi i J. Stalinowi, podczas gdy opisy koncepcji pozostałych przywódców są wyraźnie bardziej ogólnikowe.

Wątpliwości budzi już zresztą poświecenie rozdziału Tojo Hidekiemu, gdyż literatura przedmiotu stoi raczej na stanowisku o kolektywnym kierownictwie polityczno-wojskowym Japonii okresu militaryzmu, w którym Tojo był tylko jednym z szerszego grona. Potwierdza to poniekąd sam wywód prof. G. L. Weinberga, w którym podstawą analizy jest przygotowany w grudniu 1941 r. przez zespół ekspertów kierowanego przez Tojo japońskiego Ministerstwa Wojny dokument pn. „Plan urządzenia Ziem w strefie wspólnego dobrobytu Wielkiej Azji Wschodniej”. Jak przyznaje prof. G. L. Weinberg, brak jest w zasadzie innych miarodajnych pisanych źródeł dla rekonstrukcji poglądów Tojo. Wybór Tojo Hidekiego na „reprezentanta” kierownictwa Japonii wydaje się zatem nieco na wyrost.

Ciekawostką, mogącą zainteresować czytelnika, są natomiast twierdzenia o planach Japończyków włączenia do nowego ładu Azji Wschodniej również krajów Morza Karaibskiego jak Kuba, Wenezuela czy Haiti. Nieco szerzej znany jest za to chyba fakt, że dyplomacja japońska usilnie naciskała w czasie wojny Niemcy, by te zawarły separatystyczny pokój z ZSRR i skoncentrowały się na wojnie z mocarstwami anglosaskimi.

Jak twierdzi autor omawianej pracy, zabiegi takie wynikały jednak z ignorancji kierownictwa japońskiego co do faktycznych celów wojennych A. Hitlera. Te ostatnie warto tu przypomnieć, bowiem podważają one snute w Polsce, szczególnie w ostatnich latach, wizje antyradzieckiego sojuszu niemiecko-polskiego. Takim podstawowym celem narodowosocjalistycznych Niemiec było zaś zastąpienie rodzimych populacji wschodniej Europy przez kolonów niemieckich. Autor spekuluje, że Niemcy mogły posłużyć się dla osiągnięcia tego celu wynikami prowadzonych w obozach koncentracyjnych eksperymentów ze sterylizacją, by doprowadzić do wymarcia etnosów polskiego i ludów ruskich po upływie pokolenia, przyznaje jednak, że na poparcie tych spekulacji brak jest dowodów.

Profesorowi G. L. Weinbergowi można natomiast zarzucić, że posługuje się hiperbolą o antyslawizmie niemieckich narodowych socjalistów, przemilczając równocześnie ich poparcie dla słowiańskich Słowaków i Chorwatów oraz względnie bezkrwawą dominację nad słowiańskimi Czechami i Morawami oraz Bułgarią. Argument ten można jednak odeprzeć przywołując przykład Żydów, których emigrację do Palestyny reżim hitlerowski popierał, równocześnie obiecując antyżydowskiemu Wielkiemu Muftiemu Jerozolimy zabicie wszystkich Żydów na Bliskim Wschodzie gdy już ten zostanie opanowany przez państwa Osi. Nie inaczej wyglądały zresztą relacje niemieckiego okupanta z orientującymi się na niego kolaborantami i nacjonalistami z Ukrainy i krajów bałtyckich.

Poglądy A. Hitlera na świat po zwycięstwie narodowosocjalistycznych Niemiec uderzają zresztą prymitywizmem. Oto bowiem projektowane rozgraniczenie z Japonią na gruzach ZSRR planowano przeprowadzić po prostu po linii 70º długości geograficznej wschodniej (fakt, że propozycja ta wyszła od Japończyków). Bardziej geopolitycznie ugruntowane jawi się tu stanowisko generalnego dowództwa Wehrmachtu, proponującego oprzeć przyszłą granicę na Jeniseju, górach Tien-Szan i Hindukusz, tak by po stronie niemieckiej znalazło się kuźnieckie zagłębie węglowe.

Również jednak wywód prof. G. L. Weiberga jest tu wyraźnie zbyt ogólnikowy, rojąc się od sformułowań w rodzaju „skrawki terytorium utracone na rzecz Belgii” (s. 31), „skrawka północno-zachodnich Włoch” (s.195), czy „niektóre części Grecji”(s. 32), co tym bardziej rozczarowujące, że chodzi przecież o fakty powszechnie znane. Nazbyt duża ogólnikowość powtarza się też jednak w innych miejscach – tam gdzie podanie szczegółów wyraźnie wzbogacało by naszą wiedzę – gdy na przykład mowa jest o „terytoriach scedowanych (przez Indochiny Francuskie) na rzecz Tajlandii” (s. 193), czy „południowej części włoskiej kolonii w Libii” (s. 194), które de Gaulle chciał włączyć do posiadłości francuskich; skoro już w książce o takich terytoriach mowa, warto by wymienić ich nazwy i podać choćby skromną charakterystykę.

Autor wykazuje się zaś zaskakującą jak na anglosaskiego badacza znajomością spraw polskich, poprawnie przywołując różne warianty przeprowadzenia polskiej granicy wschodniej i zachodniej. Ta znajomość problematyki polskiej pozwala mu identyfikować właściwe związki przyczynowo-skutkowe poszczególnych wydarzeń – o ile historiografia anglosaska powiela często niemiecką propagandę o „wypędzeniach” Niemców ze wschodniej Europy, prof. G. L. Weinberg słusznie zauważa, że logikę „dopasowywania” mapy demograficznej do mapy politycznej najpierw zastosowali sami Niemcy, a jedynie wobec przegranej wojny logika ta obróciła się przeciw nim samym.

Interesujący dla polskiego czytelnika może być też wątek zamiaru przekazania Polsce przez USA i UK miasta Lwowa, nawet wraz z borysławsko-drohobyckim zagłębiem naftowym, co udaremnił jednak J. Stalin, dążący do zjednoczenia wszystkich Ukraińców pod władzą Moskwy. Prof. G. L. Weinberg pisze zresztą o Lwowie jako o „polskim mieście”, co wprawiłoby chyba w zakłopotanie samego prezydenta Andrzeja Dudę, snującego ostatnio w odniesieniu do przedwojennej Galicji wywody o „Polakach zamieszkujących zachodnią Ukrainę”. Od siebie dodać tu możemy, że zabranie Polsce Lwowa, jak zauważył Juliusz Mieroszewski, było największym błędem J. Stalina, umożliwiło bowiem antyrosyjski sojusz polsko-ukraiński i dało ukraińskiemu nacjonalizmowi „odskocznię” do (obecnej już) derusyfikacji całej Ukrainy.

Polski czytelnik zwrócić też powinien na pewno uwagę na analizę koncepcji przekazania Polsce po zakończeniu wojny Prus Wschodnich: ostatecznie, zamiast nich otrzymaliśmy Szczecin na lewym brzegu Odry, Rosja zaś wzięła północną część Prus, by szachować republiki bałtyckie, których aneksji nie uznały państwa anglosaskie (i które, ostatecznie, jako pierwsze na terenie dawnego ZSRR, wyłamały się spod dominacji Moskwy).Warto też odnotować, że w koncepcjach anglosaskich, polski rząd emigracyjny miał zostać zainstalowany w Warszawie w zamian za uznanie terytorialnego „przesunięcia” Polski na zachód. Nawet jeśli nie uratowałoby to kraju przed sowietyzacją (Czechosłowacji nie uratowało), jest toi asumpt do zastanowienia się nad realizmem nieprzejednanej postawy rządu emigracyjnego wobec zaboru przez Moskwę polskich Kresów Wschodnich.

W recenzji pisanej z polskiej perspektywy przypomnieć warto jeszcze jeden element uwypuklony przez prof. G. L. Weinberga: przedstawiona na konferencji w Quebecu 12-16 września 1944 r. koncepcja deindustrializacji powojennych Niemiec i przekształcenia ich w zamożne państwo rolnicze na wzór ówczesnej Holandii i Danii autorstwa sekretarza skarbu USA Henry’ego Morgenthaua zakładała pozostawienie przy Niemczech rozległych ziem na wschodzie, dziś stanowiących część Polski. Można było bowiem albo wypchnąć 5 mln. Niemców z pracy w przemyśle albo 11 mln. Niemców z ziem na wschodzie – jedno i drugie naraz nie było wykonalne. Również w polskiej historiografii nie uwzględnia się często załączonej do Planu Morgentaua mapy, dokumentującej taki właśnie stan rzeczy.

Praca prof. G. L. Weinberga, jak wspomnieliśmy, utrzymana w nurcie „oficjalnej” historiografii Zachodu, posiada też wartość polemiczną wobec ostatnio popularnych tez historiografii „rewizjonistycznej” o „wciągnięciu Niemiec i Japonii w wojnę przez spisek anglosaski”. Wywód prof. G. L. Weinberga jest tu bezwzględny: A. Hitler chciał wybuchu wojny już w 1938 roku, a jej odwleczenie, w związku z zawarciem porozumienia monachijskiego o rozbiorze Czechosłowacji, uznał za swoją największą klęskę dyplomatyczną; Niemcy zamierzały zdobyć panowanie nad światem w drodze następujących po sobie wojen, w których kolejno zdobyłyby „przestrzeń życiową” we wschodniej Europie, pokonały państwa anglosaskie, na koniec zaś rozprawiły się także z Japonią; F. D. Roosevelt podejmował z kolei dyplomatyczne wysiłki dla przekonania Japonii by nie wiązała się sojuszem ze skazanymi na klęskę Niemcami i być może gdyby Japończycy zaczekali kilka tygodni dłużej – gdy Niemcy powstrzymani zostali pod Moskwą i El-Alamejn, zrewidowaliby swoje plany ataku.

Prof. G. L. Weinberg napisał swoją książkę stosunkowo niedawno, bo w 2005 r. Był to już czas, gdy w historiografii polskiej i anglosaskiej narastał trend rewizjonistyczny w odniesieniu do interpretacji II wojny światowej. Piszący te słowa nie ukrywa, że nurt ten przyjmuje z pewnymi nadziejami. Uważa jednak równocześnie, że zawsze należy „wychodzić ze strefy komfortu” (w tym przypadku ideowo-intelektualnego) i tezy dla siebie sympatyczne konfrontować z interpretacjami przeciwnymi.

Omawiana tu książka należy do takich „przeciwnych interpretacji” i na tych którzy ją przeczytają, podziałać może otrzeźwiająco, wobec nazbyt jednostronnego entuzjazmu dla idei sojuszy polsko-niemieckich czy przerzucania odpowiedzialności za wybuch wojny z Niemiec i Japonii na państwa przez nie zaatakowane. W interpretacji prof. G L. Weinberga, zarówno wizje ładu powojennego żywione przez przywódców Osi, jak i wizje II wojny światowej żywione przez dzisiejszych rewizjonistów, zasługiwałyby – w świetle dostępnej wiedzy na temat faktów historycznych i rzeczowych – na miano oderwanych od rzeczywistości.

Choć więc praca prof. G. L. Weinberga jest pracą, można by tak powiedzieć, „reżymową” – widać to szczególnie w zakończeniu, będącym swoistą apologią F. D. Roosevelta i demoliberalizmu – to jednak fachowość badacza i imponująca znajomość literatury (angielsko- i niemieckojęzycznej) sprawia, że można po nią sięgnąć dla zrównoważenia prac rewizjonistycznych. Nawet, jeśli niektóre interpretacje prof. G. L. Weinberga mogą być wątpliwe, w wielu zaś miejscach jego wywód jest zbyt ogólnikowy, praca broni się jako napisana rzetelnie.

Ronald Lasecki

(Gerhard L. Weinberg, Wizje zwycięstwa. Nadzieje ośmiu przywódców z czasów drugiej wojny światowej, Książka i Wiedza, Warszawa 2007, z angielskiego przeł. R. Dymek).

zwyciezcy1945

Źródło: https://ronald-lasecki.blogspot.com


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: 

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

5 Komentarzy

  1. To Lasecki naprawdę nie ma już kogo czytać i recenzować tylko jakiś żydłackich czcicieli tego żałosnego szabesgoja, komucha, podżegacza wojennego i zbrodniarza wojennego (s)roosevelta? Przypomniał mi się w tej sytuacji cytat Dmowskiego z czasów IIRP, który twierdził, ze to co wypisuje Piłsudski w różnych post-legionowych pisemkach dowodzi, umysłowej aberracji i tego, że Piłsudski ‚się kończy’. Czytając artykuły Laseckiego coraz częściej odnoszę takie samo wrażenie. Kiedyś był moim idolem, teraz to jego artykuły wzbudzają we mnie coraz większe zażenowanie.

    • Ronald Lasecki to jeden z bardzo nielicznych w Polsce osób które w logiczny i rzeczowy sposób potrafiły dekonstruować ideologiczny demoliberalizm oraz jankeski imperializm, za to należy mu oddać szacunek. Niestety w ostatnich latach stał się ojkofobem, zadeklarowanym duginistą oraz żarliwym apologetą różnych neosowieckich kleptokracji na czele z Rosją i Białorusią. Ostatnio jego najnowszym idolem stał się niespełniony aktorzyna Jabłonowski vel. Olszański, pozostawmy to bez komentarza. Rzeczywiście bardzo smutno oglądać upadek tego człowieka.

    • Zwolennik to za dużo powiedziane,on kibicuje każdemu kto jest wrogiem zachodniego demoliberalizmu i słusznie zresztą.

  2. Widzę, ze mój koment, został usunięty, być moze użyłem zbyt mocnych słów, ale chodziło mi tylko o to, ze jest pewien problem z różnego rodzaju ludźmi prawicy w rodzaju Laseckiego, Bartyzela, Wielomskiego itd. itp. Chodzi mianowicie o to, że owi jegomoście lubią przedstawiać się jako arcy-wrogowie mainstreamu, ale gdy np. piszą na tematy historyczne to ich głównym źródłem pozyskiwania wiedzy (?) okazują się być nie rewizjoniści historyczni ale… historycy mainstreamu. W efekcie mamy bezkrytyczne powtarzanie tez owych mainstreamowców. W skrócie: oś be, alianty super, Japońce złe, Żydy dobre itd. itp.

    • … oczywiście nie chodzi tylko o 2 wojnę. Przykładowo jak czytam u takiego Bartyzela brednie na temat rumuńskiego ruchu legionowego, że rzekomo po śmierci Codreanu dopuszczał się masowych zbrodni na żydach. Skąd taka ‚wiedza’? Ano to jasne: z książek takiego np. ‚faszystologa’ (((Borejszy))). No i oczywiście: bez skonfrontowania tego z tym co o owych ‚zbrodniach’ pisał taki Horia Sima, bo i po co.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*