W krajowej polityce kolejne, zasmucające fakty, potwierdzające, że Polska nie jest niepodległa. Mimo różnych demonstracji robionych przez rządzący PiS, mających dowodzić czegoś innego, to wspomniane fakty upokarzają zarówno rządzący PiS, jak i Polskę jako państwo.
Przed paroma tygodniami napisałem, że czekam na przeprosiny ze strony Ukraińców za rakietowy atak na Polskę. Mimo wszystko liczyłem, że jednak Ukraińcy przeproszą. Liczyłem także, że przeproszą również ze względu na twarde stanowisko strony polskiej. Ukraińcy nie przeprosili i moim zdaniem nie przeproszą no chyba, że za przeprosiny uznać nominację jawnego banderowca, de facto kpiącego z ludobójstwa UPA na Polakach, na wiceministra spraw zagranicznych Ukrainy. To tak jakby bandzior wtargnął do domu, pobił gospodarza, potem wszystkiemu zaprzeczył, a na dowód w jakiej pogardzie ma tego gospodarza, zamiast przeprosin i naprawienia krzywdy, swoim adwokatem zrobił łobuza, który tego gospodarza publicznie i bezkarnie lży. I co na to ten lżony gospodarz? Reakcja gospodarza jest kuriozalna i dla reszty jego domowników hańbiąca. Otóż gospodarz wije się, wyczynia niewiarygodne wygibasy, byle tylko nie oskarżyć bandziora i nie powiedzieć prawdy, choć limo pod jego okiem nie pozostawia wątpliwości, jak wyglądają fakty. I to tyle na temat „twardego stanowiska” rządu PiS-u. Co więcej, gospodarz niby wie, kto mu się włamał do mieszkania i obił gębę, ale boi się to publicznie powiedzieć i dopiero jednoznaczne stanowisko właściciela całej kamienicy zmusza go – z naciskiem na zmusza – do przyznania, że to wspomniany bandzior się włamał i podbił oko.
Swoją drogą poziom upokorzenia, a nawet upodlenia rządu PiS-u, ale i opozycji od PO poprzez lewicę i PSL, względem rządzących Ukrainą chyba przebił uniżoność i służalczość komunistów, względem rządzących Związkiem Sowieckim w najczarniejszym okresie stalinizmu. A już powiedzenie prawdy opinii publicznej dopiero po tym, gdy Amerykanie jednoznacznie stwierdzili, że to ukraińska rakieta uderzyła w polskie terytorium, do żywego przypomina obłudę, strach i zakłamanie władz PRL-u co do informowania opinii publicznej o katastrofie w Czarnobylu w1986 roku. Pamiętam to dobrze, jak propaganda ekipy Wojciecha Jaruzelskiego mataczyła, starała się przemilczeć zagrożenie wybuchem w elektrowni atomowej do czasu aż rząd sowiecki zechciał czy też musiał potwierdzić, że doszło do straszliwej katastrofy.
Śmierć dwóch Polaków po ukraińskim ataku, buta i arogancja ukraińskich władz oraz służalcza dyspozycyjność pisowskiego prezydenta i rządu wobec USA, boleśnie pokazują, że niepodległe państwo polskie to iluzja. Polityka niepodległego państwa opiera się między innymi na tym, że dopuszcza różne warianty sojuszy, porozumień i stara się zabezpieczyć narodowe interesy nigdzie nie paląc mostów i nie dając się wciągnąć w sytuacje z których może się nie uda wybrnąć. Państwo nie mające niepodległości zdane jest na „bezalternatywny sojusz” z państwem, które o braku tej niepodległości przesądza.
Obecna sytuacja Polski coraz bardziej przypomina sytuację upadającej Rzeczpospolitej z drugiej połowy XVIII wieku. Wtedy obce mocarstwa miały swoje stronnictwa w Polsce, a te stronnictwa realizowały politykę wewnętrzną za pomocą interwencji obcych mocarstw z czego te ostatnie skwapliwie korzystały, stopniowo pozbawiając Polskę niepodległości. Dzisiaj mamy PiS opierający swoją politykę o „bezalternatywny sojusz” z USA i opozycyjny obóz polityczny, skupiony wokół Platformy Obywatelskiej, dla którego „bezalternatywnym sojusznikiem” jest Unia Europejska, czyli de facto Niemcy. To, co łączy obie siły polityczne, to oskarżanie się o rosyjską agenturalność, co jest tyle samo żałosne, co i śmieszne, oraz całkowity serwilizm wobec Ukrainy. Wiceminister z PiS-u powiedział przecież, że „jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”, a niedawno Jerzy Borowczak, legenda „Solidarności” i znaczący polityk PO, w jednej dyskusji już po ukraińskim ataku rakietowym, powiedział, że „wszystko, co mamy, Ukrainie oddamy”. I jedni, i drudzy gdyby mogli, to już na całego wciągnęliby Polskę do wojny na Ukrainie, ale na szczęście dla Polaków powstrzymuje ich stanowisko zarówno USA, jak i Niemiec. Dodam tylko, że paradoksalnie to kolejny dowód na to, że Polska nie jest niepodległa.
Być może zmienia się układ geopolityczny, w którym znajduje się Polska. Od dwustu lat Polska wzmacniała swoją pozycję, jeśli Niemcy i Rosja były w konflikcie. Obecnie wiele wskazuje, że Niemcy i Rosja są w autentycznym konflikcie, ale znowu paradoksalnie Polska nic na tym nie zyskuje, a traci, ponieważ główne siły polityczne uwikłały się w „bezalternatywne sojusze”, które pozbawiają politycznego pola manewru. Zamiast wygrywać co się da na konflikcie niemiecko-rosyjskim – ze świadomością, że wcześniej niż później Niemcy i Rosjanie znowu się dogadają – Polska, poprzez politykę głównie rządzącego PiS-u, jest głęboko poróżniona zarówno z Niemcami, jak i Rosją. I jak tu nie spytać, jak można być tak głupim?
Sytuacja w Europie środkowo-wschodniej, ukształtowana po rozpadzie Związku Sowieckiego, prawdopodobnie zmienia się nieodwracalnie. Nie zauważono tego szerzej, ale w tym roku jakby symbolem tego stała się śmierć trzech ludzi, którzy byli współautorami tego porządku, który przetrwał trzydzieści lat. W tym roku zmarli były Przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi Stanisław Szuszkiewicz, były prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk i ostatni pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego Michał Gorbaczow. Czwarta kluczowa postać tamtych wydarzeń, czyli Borys Jelcyn, zmarł wcześniej. Porządek polityczny, który powstał w 1991 na podstawie porozumienia między Jelcynem, Krawczukiem i Szuszkiewiczem kończy się. To porozumienie kończyło polityczną rolę Gorbaczowa. Było szansą dla Polski, ale Polska nie potrafiła jej wykorzystać. Obecnie Polska ewidentnie przegrywa na ostatecznym rozpadzie tego, co stworzyło to porozumienie. Z resztą na każdym politycznym przełomie najwięcej korzystają ci, którzy mają jasną wizję swoich interesów, mają środki i wolę by je osiągnąć i przy realizacji swojej polityki nie muszą się pytać o pozwolenie, choć wiadomo, że ze zdaniem silniejszych zawsze trzeba się liczyć. Niestety, obecnie Polska jest dalej od realizacji swoich narodowych interesów niż kiedykolwiek w ostatnich trzydziestu latach.
A Państwo wierzycie, że jak oddamy Ukrainie „wszystko, co mamy”, to Polska będzie niepodległa?
Andrzej Szlęzak
Źródło: facebook.com
Najnowsze komentarze