Żydowski globalizm, nie mogąc odzyskać cywilizacji chrześcijańskiej, staje się w ten sposób jej karykaturą. Ta idea przewodnia może przybierać rozmaite formy. Znajdujemy ją oczywiście w ruchu syjonistycznym, który domaga się odbudowy judaizmu jako rzeczywistości nie tylko religijnej, ale także ściśle narodowej i politycznej. Mówi się wówczas o „odkupieńczej misji”, która przypadła w udziale Izraelowi i Diasporze żydowskiej. Iluzja syjonizmu polega więc na tym, że chce on przezwyciężyć pewien paradoks: Skoro Żydzi nie byli w pełni akceptowani przez inne narody, mieliby stworzyć własny naród. Osiągnęli jednak rezultat odwrotny do zamierzonego. Ponieważ Żydzi nie mogą i nie chcą wszyscy wracać do Palestyny, ich wspólnota – ani czysto religijna, ani w pełni narodowa – wydaje się jeszcze bardziej paradoksalna. Świeckie państwo Izrael, zbudowane i utrzymywane w istnieniu przy pomocy miecza, także pozostaje paradoksalne zarówno samo w sobie, jak i w odniesieniu do Diaspory.
„Dla hebraizmu – pisze rabin Elia Benamozegh (1823-1900) – świat jest jak jedna wielka rodzina, w której ojciec żyje w bezpośrednim kontakcie ze swoimi dziećmi, którymi są różne narody ziemi. Wśród nich jest pierworodny syn, który zgodnie z dawnymi przepisami był kapłanem rodziny, odpowiedzialnym za wypełnianie poleceń ojca i zastępowanie go pod jego nieobecność. To on zarządzał rzeczami świętymi, sprawował obrzędy, nauczał i błogosławił. W dowód wdzięczności za tę posługę otrzymywał podwójny udział w ojcowskim dziedzictwie oraz konsekrację, czyli nałożenie rąk, swego rodzaju religijną inwestyturę. Taka jest żydowska wizja świata. W niebie jeden Bóg, wspólny Ojciec wszystkich ludzi, a na ziemi rodzina narodów, wśród których Izrael jest pierworodnym synem: jego obowiązkiem jest nauczanie i sprawowanie kultu prawdziwej religii ludzkości, której jest kapłanem. Tą religią jest prawo Noego: rodzaj ludzki przyjmie ją w dniach Mesjasza, a misją Izraela jest zachować ją i sprawić, by zatriumfowała, gdy nadejdzie jej godzina. Jednak jako lud kapłański, jako naród konsekrowany, wiodący życie czysto religijne, Izrael ma pewne szczególne obowiązki i własne powinności, będące jakby pewnego rodzaju prawem zakonnym, regułą klasztorną, czy kościelną konstytucją, która pozostaje jego osobistą, wyłączną własnością z uwagi na pełnioną przezeń ważną funkcję. (…) Nadana Izraelowi godność pierworodnego jest uświęceniem i ukoronowaniem tej wiary w powszechne ojcostwo Boga. Tytuł ten zakłada, że inne narody także są dziećmi Boga. Przywołuje również ideę rodziny i dlatego należy go rozumieć w sensie kapłana rodzinnego, gdyż w rodzinie Izraelitów i w ogóle w społecznościach starożytnych pierworodnemu synowi powierzano pełnienie funkcji kapłana dla swoich braci. To szczególne miejsce przyznane Izraelowi nie jest więc – jak to zbyt często zarzucano Żydom – egoistycznym przywilejem; jest religijnym uzupełnieniem niezbędnym dla ukonstytuowania się wielkiej rodziny ludzkiej”.
Globalistyczna idea jedności rodzaju ludzkiego jest zatem w oczach judaizmu ideą religijną i pozostaje nierozerwalnie związana z funkcją kapłańską powierzoną narodowi żydowskiemu. Uważając się za kapłana ludzkości, ten zbłąkany lud z uporem dąży do niemożliwego ideału. Zmierza ku utopii przez sam fakt, że chce podjąć się roli zastrzeżonej dotąd dla Chrystusa i Jego sług w jedynym Kościele katolickim. Utopia ta jest konkretnym urzeczywistnieniem odrzucenia, które stało się udziałem tego narodu.
Czy to kabalistyczne wyobrażenie nie jest też paradoksalnie tezą leżącą u podstaw nowej, soborowej i posoborowej teologii? Konstytucja Lumen gentium na nowo zdefiniowała Kościół jako „sakrament, to znaczy znak i narzędzie” jedności rodzaju ludzkiego. Czyż nie jest to dokładne powtórzenie definicji takiego Ludu Bożego, jakim nadal chce być potępiony judaizm? A zatem Kościół soborowy określałby sam siebie przez odniesienie do tej pseudo-misji, zdając się tym samym na łaskę i niełaskę wrogiego Chrystusowi judaizmu. Judaizm pozostaje w swej istocie utopią, a wraz z nim także nowa teologia Vaticanum II. Prawdziwym wymiarem judaizmu jest zaledwie wyrażanie tajemnicy, a mianowicie tajemnicy odrzucenia niewiernego Izraela. Istnieje tylko jedno rozwiązanie, które mogłoby położyć kres utopii: nawrócenie żydów i włączenie ich w jedyny prawdziwy i jedyny możliwy uniwersalizm Kościoła katolickiego.
ks. Jean-Michel Gleize
Fragment książki księdza Jean-Michel Gleize FSSPX, „Prawdziwy Izrael i fałszywy judaizm”, wyd. Dereggio, Warszawa 2022. Zachęcamy do zakupu!
2 stycznia 2023 o 23:33
„Prawdziwym wymiarem judaizmu jest zaledwie wyrażanie tajemnicy, a mianowicie tajemnicy odrzucenia niewiernego Izraela.”
Na pewno Izraela, a nie Judy?