Gdy przeanalizujemy nauczanie społeczne Kościoła od razu zwraca uwagę krytyka, często radykalna, materialistycznych doktryn i systemów – socjalizmu, kapitalizmu, marksizmu i liberalizmu. Różni „konserwatywni” liberałowie próbują temu zaprzeczać, ale czynią to tak nieudolnie i wbrew faktom, że można im tylko współczuć. Ksiądz Stefan Wyszyński, późniejszy Prymas Tysiąclecia, przed wojną był czołowym propagatorem korporacjonizmu. Można krytykować go za jego porozumienie z rządem komunistycznym, choć czynił to dla dobra Kościoła, a nie w imię osobistych interesów. Można zastanawiać się, czy zrobił wszystko, aby powstrzymać zarazę modernizmu. Nie można mu jednak odmówić trafnych diagnoz, często proroczych, które znakomicie opisują także naszą współczesną rzeczywistość:
Rozmnażają jego prawa kosztem samego Boga i słabszych bliźnich, kosztem społeczeństwa i państwa. Wszystko ma oddać pokłon człowiekowi. Nie ma tu żadnych ograniczeń. Oni to poddają wszystko najwyższemu i nieodwołanemu osądowi człowieka: głoszą jego wolność moralną, wolność od wszelkich zobowiązań społecznych. Uznają jedynie moralność prywatną, na użytek osobisty. Człowiek może robić, co mu się żywnie podoba – moralność to jego rzecz prywatna. Podobnie czynią z Bogiem. Religia też jest rzeczą prywatną człowieka. Doskonałość i dążenie do Boga nie mają zgoła żadnego znaczenia społecznego. Celem najwyższym człowieka jest jego szczęście doczesne. Do tego zasady moralne. Ekonomia i etyka – to dziedziny obce sobie. Nie ma żadnych wyższych praw, Bożych przykazań, którym należałoby poddać życie społeczne i gospodarcze człowieka. Wolność bogacenia się – to najwyższe prawo ekonomiczne. Wszystko powinno służyć człowiekowi za ochronę w jego dążeniu do dobrobytu osobistego; nawet religia i państwo powinny osłaniać jego interesy doczesne. Człowiek – to homo economicus. Więcej nic! Wszystko inne jest drobnym zaledwie dodatkiem do życia i powinno służyć jedynemu celowi. Bliźni – to „materiał ludzki”, postawiony na równi z surowcem w szeregu kosztów produkcji; bliźni – to ilość pracy, to tygodniówka czy szczebel płacy, to „siła” fizyczna, to funkcjonariusz. I nic więcej! Nic nas poza tym z nim nie wiąże.
Warto też przypomnieć, co mówił prymas Polski wiele lat po śmierci wybitnego portugalskiego nacjonalisty:
Był człowiek, który prowadził tak zwaną rewolucję pokojową. Nazywał się Salazar. Przez wiele, wiele lat kierował swoim państwem, Portugalią. Doprowadził do tego, że jego kraj, ciągle niespokojny, pełen najrozmaitszych gwałtów i przemocy, stał się krajem pokoju i dobrobytu. Dlatego nazwano jego metodę rewolucją pokojową. Za jego rządów wszystko odmieniło się ku lepszemu. Odmienili się ludzie, ich dobra wola, serca i umysły.
Na podstawie: nacjonalista.pl/„Miłość i sprawiedliwość społeczna. Rozważania społeczne”
Najnowsze komentarze