life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Roman Dmowski: Wyzwania gospodarcze i droga dla Polaków

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Zagadnienie gospodarcze a walka o władzę

Nie trzeba nikogo przekonywać, że kraj nasz znajduje się dziś w wyjątkowo ciężkim położeniu gospodarczym. Odczuwa je cała jego ludność, a najsilniej daje się ono we znaki wszystkim siłom twórczym narodu, zarówno w rolnictwie, jak w przemyśle i rzemiosłach. Cyfry, które wszyscy znamy, które ostatnimi czasy ukazują się często w prasie, są coraz bardziej zatrważające. Ten stan rzeczy odbija się fatalnie na położeniu jednostek i rodzin, zbliżając je do ruiny; jeszcze zaś jest groźniejszy z punktu widzenia narodowego i państwowego przez to, że już wyraźnie pociąga za sobą cofanie się gospodarcze kraju, kurczenie się przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych, obniżanie poziomu gospodarki rolnej, i musi doprowadzić do potężnego zachwiania finansami państwa.

Powszechnie się stwierdza, że takiego kryzysu ludzie nie pamiętają.

Doświadczenie przeszłości uczy, że kryzysy gospodarcze i finansowe krótko trwają, i to stanowi pociechę ofiar dzisiejszego położenia. Niestety, to co się dziś w życiu gospodarczym dzieje, nie jest zwykłym kryzysem: jest w tym coś więcej, i o tym pomówimy w dalszym ciągu. Jeżeli Polska będzie czekała biernie, aż wielki kryzys światowy minie – losem jej będzie ruina.

O szybkim wyjściu z obecnej biedy nie ma mowy, ale wyjść można i trzeba. Trzeba przede wszystkim, żeby Polska umiała myśleć o sobie i sama kierować swymi losami: trzeba rozumu, który by wskazał drogę wyjścia, trzeba zorganizowanej woli, energii i wytrwałości, ażeby po tej drodze wbrew wszelkim przeszkodom kroczyć.

Położenie nasze i wynikające z niego zadania są bardzo trudne, ale położenie to nie jest beznadziejne. Tam, gdzie rozum i wola może zaradzić, nie trzeba rozpaczać, jeno się zdobyć na rozum i wolę.

Na nieszczęście dla Polski te trudne zadania spadają na nas w chwili, kiedyśmy jeszcze nie zdążyli zorganizować należycie naszego państwa, kiedy jeszcze się ono znajduje w stanie, można powiedzieć, rewolucji.

Nad naszym życiem zbiorowym ciągle panuje walka o władzę, walka obejmująca o wiele więcej niż w innych krajach. Nie chodzi w niej jedynie o sposób rządzenia państwem, ale o samo pojmowanie państwa, jego celów i zadań, o znaczenie jego praw i instytucji. Każda prawie władza, każda instytucja państwowa jest czym innym na papierze, a czym innym w życiu. Najlepszą ilustracją tego chaosu jest obecna walka wyborcza, niemająca nic sobie podobnego w żadnym kraju. Co prawda, wszystkie występujące w niej metody spotykamy w innych krajach niższej kultury politycznej; nigdzie wszakże nie widzimy takiego pomieszania metod, właściwych obozom rządowym, z rewolucyjnymi.

Niepodobna się łudzić, ażeby wybory obecne w swoim wyniku położyły ostateczny koniec temu chaosowi i dały trwałą organizację państwu, które jej tak potrzebuje. Walka o najgłówniejsze podstawy tej organizacji będzie trwała, będzie górowała nad życiem kraju, a co za tym idzie, będzie górowała tendencja do podporządkowania wszystkich, najważniejszych nawet spraw bytu narodowego i państwowego widokom i celom walki politycznej, walki o władzę.

Tymczasem na to, ażeby Polska mogła sobie poradzić z dzisiejszym swoim zagadnieniem gospodarczym, zagadnieniem o wiele większym niż się to ludziom zdaje, musi ona wydać rząd typu gospodarskiego, traktujący kraj tak, jak gospodarz traktuje swe gospodarstwo, przystępujący do zagadnień gospodarczych szczerze i uczciwie, niezależnie od wszelkich widoków walki o władzę, rząd zdolny wznieść się na wysoki poziom pojęć o polityce gospodarczej, stawiający sobie za główny cel wzmocnienie wytwórczych sił narodu, zaprzężenie ich do pracy i ułatwienie im pracy.

Wszelkie naginanie zagadnień takich, jak gospodarcze, do widoków walki o władzę, musi w dzisiejszym położeniu prowadzić kraj do ostatecznej ruiny.

Dzisiejszy kryzys światowy

Zakrawające na katastrofę nasze położenie gospodarcze w obecnej chwili tłumaczymy sobie ogólnym kryzysem światowym. Periodyczne kryzysy gospodarcze od dawna znane są ekonomistom, i wszyscy wiedzą, że są nieuniknione. Obecny jest wyjątkowo ostry. Jeżeli w takich bogatych krajach, jak Anglia, Niemcy, nawet Stany Zjednoczone, położenie jest nad wyraz ciężkie, to cóż dziwnego, że nasz biedny kraj odczuwa je jeszcze gorzej…

Wszystko to mogłoby być słuszne, gdyby katastrofa obecna była zwykłym, tylko ostrzejszym od innych kryzysem, gdyby nie to, że jest ona właśnie katastrofą krajów najbogatszych. Biedniejsze dotyka ona w o wiele słabszym stopniu, albo nie dotyka ich wcale. Co więcej, szereg krajów mniej rozwiniętych gospodarczo, jak np. kraje Ameryki łacińskiej, dziś wchodzi w okres pomyślności i wykazuje gospodarczy postęp.

Ażeby zrozumieć to, co się dziś dzieje na całym świecie i u nas w szczególności, trzeba się uwolnić od wielu pojęć ubiegłej doby. Od wojny światowej zaczął się nowy okres dziejów, w którym trzeba operować pojęciami nowymi. Potrzeba wytężonej pracy myśli, ażeby sobie te nowe pojęcia wytworzyć; ten naród, który wcześniej do nich dojdzie, wcześniej zacznie postępować z sensem, na czym, ma się rozumieć, wygra.

My, Polacy, jesteśmy z nałogu konsumentami pojęć, które do nas gotowe przychodzą z Zachodu. Wypaczamy je często u siebie, ale czynimy to zazwyczaj nieświadomie: wiarę w nie daje nam przekonanie, że są nie nasze, że pochodzą od narodów przodujących w cywilizacji. Mamy strach przed myśleniem na własną rękę i na własną odpowiedzialność.

To wleczenie się w ogonie cudzej myśli dużo już nam przyniosło złego w dziedzinie politycznej i społecznej, teraz zaś, gdy największym bodaj zadaniem chwili jest organizacja polskiej myśli gospodarczej i wypływającego z niej czynu, grozi nam największym niebezpieczeństwem.

Narody zachodnie, od których importujemy sobie rozum, narody, przodujące w cywilizacji i panujące dotychczas w życiu gospodarczym świata, mają dziś ogromne przeszkody do zrozumienia tych zmian, które dziś w świecie zachodzą i do wytworzenia sobie nowych pojęć, potrzebnych w nowym położeniu. Zżyły się one tak z pojęciami ubiegłego okresu, że te weszły im w krew, zamieniły się w instynkty. Z drugiej strony, zachodzące dziś w świecie zmiany są dla nich nad wyraz niepomyślne, wprost tragiczne, i stwierdzenie tych zmian nie leży wcale w ich interesie: jest ono szkodliwe dla nich zarówno wewnątrz, jak na zewnątrz. One też będą ostatnimi, które uznają te zmiany i przyjmą nowe pojęcia.

Mam w tym względzie bardzo ciekawe doświadczenie osobiste.

Po wojnie światowej stwierdziłem, że się przestałem orientować w Europie, że nie umiem sobie wytłumaczyć zbyt wielu faktów i zbyt często nie rozumiem motywów postępowania ludzi, kierujących sprawami europejskimi. Doszedłem rychło do przekonania, iż pochodzi to stąd, że nie rozumiem wcale powojennych stosunków gospodarczych. Zabrałem się tedy do studiów nad nimi, takich, na jakie mój czas i moje przygotowanie pozwalały.

Na powojennej literaturze ekonomicznej zawiodłem się. Najgłośniejsze publikacje, zamiast mi oświetlić, zaciemniały mi tylko widnokrąg. Zabrałem się tedy do cyfr, do statystyki wytwórczości i wymiany wszystkich krajów świata.

Z tych cyfr jedna była najbardziej uderzająca, mianowicie olbrzymia liczba bezrobotnych w Anglii. Kraj, który świeżo zwyciężył swego najniebezpieczniejszego współzawodnika na rynkach światowych, Niemcy, któremu się udało zdezorganizować jego handel; a jednocześnie kraj, który stracił w wojnie znaczną liczbę ludzi w kwiecie wieku, a więc robotników – ma taki nadmiar rąk do pracy…!

Przyglądając się bliżej cyfrom i zastanawiając się nad ich znaczeniem, doszedłem do przekonania, że rozpoczął się w dzisiejszej dobie wielki przewrót gospodarczy. Kunsztowna organizacja gospodarcza świata, w której kilka głównie narodów przerabia jego surowce i dostarcza mu swoich wyrobów, zaczyna się rozsypywać. Proces ten rozpoczął się już w przedwojennej dobie, a wojna światowa znakomicie go przyśpieszyła.

Gdym poszukiwał źródeł tego zjawiska, stawał mi stopniowo przed oczyma szereg potężnych jego przyczyn, których żadna siła usunąć nie jest zdolna i które sprawiają, że to rozsypywanie się dotychczasowego ustroju gospodarczego świata jest nieuniknione i musi postępować bardzo szybko.

Proces ten zmienia gruntownie położenie gospodarcze wszystkich krajów świata. Sprawia on, że najpewniejsza przyszłość zarysowuje się przed krajami, mającymi największe warunki samowystarczalności, niesie zaś rychłą katastrofę państwom, żyjącym w wielkiej mierze z eksportu przemysłowego. Najpierwszą i największą jego ofiarą musi być Anglia, po niej zaś muszą pójść Niemcy. Nie widziałem jeszcze wtedy, bo cyfry mówiły co innego, że zbliżają się do katastrofy i Stany Zjednoczone.

Znaczyło to, że poza periodycznymi kryzysami i poprawami koniunktury, odbywa się stopniowa i szybka likwidacja dotychczasowego ustroju gospodarczego świata, w której jedni tracą, inni zyskują, a która jest katastrofą dla wielkich państw przemysłowych.

Trzeba by wielkiej naiwności młodzieńczej, ażeby stając wobec nowego a bardzo skomplikowanego zjawiska łudzić się, że się je od razu objęło w całości, oceniło należycie wszystkie jego strony, wszystkie działające przyczyny, przewidziało wszechstronnie cały jego dalszy rozwój.

Takich złudzeń mieć nie mogłem. Byłem wszakże pewien, iż pogląd mój na samą istotę zjawiska, przekonanie, że dotychczasowy ustrój gospodarczy świata rozsypuje się, pociągając za sobą katastrofę dla wielkich państw przemysłowych, najgroźniejszą dla Anglii – jest słuszny. Gdybym był miał w tym względzie wątpliwości, rozproszyłyby je następne lata i przynoszone przez nie cyfry.

A jednak od chwili, kiedym mój pogląd po raz pierwszy wypowiedział, upłynęło kilka lat i nie odezwał się nikt, kto by ten pogląd potwierdził. Na Zachodzie pisano wiele o położeniu ekonomicznym po wojnie, ale nikt z piszących nie przyznał, że się odbywa wielki przewrót w ustroju gospodarczym świata; w Polsce zaś, ma się rozumieć, czekano, aż się dowiedzą z Zachodu, co się dzieje.

Tymczasem, z Zachodu nieprędko się dowiedzą, bo wielkie narody przemysłowe nie są wcale zainteresowane w tym, ażeby świat jak najrychlej się dowiedział o ich klęsce.

Niemniej przeto od paru lat widzimy już coraz wyraźniejsze stwierdzenie tej klęski, bo fakty i cyfry są coraz bardziej uderzające i zamykanie oczu na prawdę jest coraz trudniejsze.

Od zakończenia wojny światowej upłynęło już lat dwanaście; tymczasem położenie gospodarcze państw najbogatszych nie poprawia się, ale ciągle pogarsza. Będąc w roku zeszłym w Manchesterze, słyszałem od ludzi, pracujących tam w przemyśle, przyznanie, że ta bawełniana stolica świata szybko umiera i że cios śmiertelny jej zadała nie doba powojenna, ale ostatnie trzy lata. Zresztą, świeżo dowiedzieliśmy się z gazet, że liczba bezrobotnych w Anglii w ostatnim roku wzrosła o milion. Katastrofa postępuje szybszym krokiem, niż ktokolwiek mógł przypuścić.

Jest to wszakże, jak powiedziałem, katastrofa narodów bogatych, z najwyżej rozwiniętym przemysłem i handlem, katastrofa przede wszystkim Anglii, Niemiec, dziś już i Stanów Zjednoczonych. Zrozumienie właściwej jej istoty przez świat cały musi ją przyśpieszyć, bo inne narody, zorientowawszy się w położeniu, zaczną z tym większą energią i umiejętnością szukać dróg wyemancypowania się spod gospodarczej tych państw przewagi.

Tu niezawodnie leży główne źródło faktu, że uświadomienie sobie tego, co się w ustroju gospodarczym świata dzieje, idzie tak opornie.

Polska nie należy do krajów ani bogatych, ani opierających swą egzystencję na eksporcie przemysłowym. Jedyną częścią naszej ojczyzny, która przed wojną światową w znacznej mierze żyła z wywozu swych wyrobów przemysłowych, było Królestwo Kongresowe, które zdobyło sobie rynki rosyjskie, a następnie, posuwając się za ekspansją rosyjską w Azji, środkowo-azjatyckie, perskie i chińskie.

Wywóz ten został za jednym zamachem przecięty w roku 1915 na skutek przesunięcia się linii frontu wojennego na wschód od Królestwa, a potem uniemożliwiony przez rewolucję rosyjską. Odbudowana Polska od pierwszej chwili już nie była państwem opierającym w poważniejszej mierze swój byt na wywozie wyrobów przemysłowych. Dotychczas nie mamy poważniejszego studium nad tym, jak się odbiła na naszym budżecie narodowym ta jednorazowa utrata rynków wschodnich; faktem wszakże jest, żeśmy w powojenny okres weszli jako już wydziedziczeni, i że postępujący obecnie przewrót w ustroju gospodarczym świata nie nam niesie klęskę.

Narody posiadające mniej więcej podobną do nas organizację gospodarczą, nie padają ofiarami tej klęski, będącej udziałem bogatych, a obecny kryzys rynku zbożowego odczuwają na ogół o wiele słabiej od Polski.

Trzeba się zastanowić, czy źródeł obecnego naszego tak ciężkiego położenia, grożącego nadto ogromnymi niebezpieczeństwami na przyszłość, nie należy w znacznej mierze szukać u siebie samych.

Potrzeba rewizji pojęć i dróg postępowania

Ażeby móc się w świecie sensownie poruszać, swoje sprawy w nim popierać, swoich interesów bronić, a nawet u siebie w domu należycie się rządzić, trzeba przede wszystkim ten świat rozumieć. Ludzie, którzy biorą na siebie rządy państw, a nie rozumieją współczesnego świata, są ślepi na najważniejsze, rozgrywające się w nim procesy, przy najlepszej nawet woli mogą być tylko paskudziarzami, działającymi po omacku, nieumiejącymi korzystać z okoliczności, dla ich kraju przyjaznych, a w nieprzyjaznych narażających go na większe, niż trzeba, klęski.

W dzisiejszych czasach, w dobie wielkich przemian, kiedy nie można trzymać się, jak pacierza, dawniej urobionych pojęć, kiedy na podstawie tego, co się widzi i co się rozumie, trzeba szybko dochodzić do pojęć nowych, od takich paskudziarzy świat się roi. Jedni grzeszą rutyną, operują przestarzałymi pojęciami, inni są jeszcze gorsi: nic nie umieją i niczego nie umieją się nauczyć.

Wszelki przewrót pociąga za sobą – że użyję wyrażenia żydowskiego – przeszacowanie wartości. To, co stanowiło dawniej wyższość, staje się często niższością, to, co było dawniej uważane za zaletę, zmienia się w wadę, to, co prowadziło do zwycięstwa, zaczyna nieraz być źródłem klęski. Tak się rzecz ma i z przewrotem gospodarczym w dzisiejszym świecie.

Postępująca szybko katastrofa gospodarcza narodów, panujących dotychczas w świecie, ma swoje źródła, leżące zarówno poza tymi narodami, jak i tkwiące w nich samych.

Wśród pierwszych najważniejsze miejsce zajmuje rozwój komunikacji na całej kuli ziemskiej, a stąd ogromne zbliżenie pomiędzy krajami wszystkich części świata, szybkie zaludnienie obszarów dotychczas pustych, rozpowszechnienie się europejskiej wiedzy, umiejętności technicznych i umiejętności organizacji, zwłaszcza gospodarczej wśród ludów, którym przed kilku jeszcze dziesiątkami lat to wszystko było obce. Dodać trzeba, że rozpowszechniły się jednocześnie europejskie potrzeby życiowe, europejskie apetyty i ambicje. To sprawiło, że wielki przemysł przestaje być przywilejem kilku narodów, że wyrasta i rozwija się w coraz większej liczbie krajów, tam, gdzie go wielkie państwa ani oczekiwały, ani pożądały. Jednocześnie postępuje szybko w swym rozwoju egoizm gospodarczy ludów, który coraz wyraźniejszej chęci i potrzebie wyzyskiwania przeciwstawia coraz potężniejszą wolę i umiejętność walki z wyzyskiem. Coraz częściej słyszymy o bojkotach towarów obcych, zwłaszcza w Azji. Odbywa się tedy przemysłowa decentralizacja świata, niosąca, ma się rozumieć, klęskę państwom, które przemysł u siebie scentralizowały.

Jakkolwiek potężne są źródła przewrotu, większą bodaj rolę odgrywają inne, które tkwią w narodach padających ofiarą katastrofy. Są one liczne i bardzo różnorodne: gospodarcze, społeczne, cywilizacyjne, moralne, religijne, wreszcie polityczne.

Nie mam tu możności nad nimi się zatrzymywać – mówiłem o nich już nieraz i będę mówił w bliskim czasie. Stwierdzę tylko ogólnie, że wiele skłonności, upodobań, nałogów, urządzeń życia, utrwalonych pojęć i instynktów, które dawniej tym narodom pomagały, a przynajmniej nie przeszkadzały do zwycięstwa we współzawodnictwie gospodarczym, dziś staje się źródłem klęski; że, z drugiej strony, wśród narodów tych rozwijają się w dobie dzisiejszej pewne nowe skłonności, dla ich siły gospodarczej fatalne.

Należy poznać wartość tych wszystkich czynników, zrozumieć ich wpływ na siłę narodu i jego zdolność do postępu w dzisiejszych, nowych warunkach, należy często zmienić pojęcia, jakie mieliśmy lub jakie mamy o nich dotychczas. Inaczej, w przekonaniu, że dźwigamy swój naród, będziemy szczepili i rozwijali w nim pierwiastki, niosące mu zgubę.

Historia nasza wytworzyła w nas nałóg czerpania mądrości z Zachodu. Do niedawna ten Zachód widzieliśmy głównie we Francji. W ostatnich czasach wpływy francuskie wypierane są szybko przez angielskie i amerykańskie. Dla licznej części mieszkańców naszego kraju najgodniejszymi naśladowania, czy też najdostępniejszymi były i pozostały wzory niemieckie. Anglia, Ameryka, Niemcy – właśnie narody głównie dziś zagrożone w swym ustroju gospodarczym i nie tylko gospodarczym.

Konieczną jest rzeczą zastanowić się nad wartością idących stamtąd wpływów i przenoszonych na nasz grunt wzorów.

Wyjście z orbity narodów przodujących

To, co się w ostatnich czasach dzieje w świecie, pozwala uważać za rzecz niewątpliwą, że jednym z najważniejszych faktów bliskiej przyszłości będzie emancypacja gospodarcza krajów dotychczas upośledzonych i wyzyskiwanych.

Wielkie, bogate narody naszej cywilizacji, dla których ta emancypacja jest katastrofą, mają jeszcze liczne sposoby hamowania jej postępu. Mają one stanowisko zdobyte i utrwalone, w ich orbicie cały świat krąży, posiadają najwyższą organizację przemysłu, handlu i bankowości, w ich ręku głównie są komunikacje świata, w ich ręku kapitały i panowanie nad kredytem międzynarodowym. One reprezentują najwyższe potęgi polityczne. Mają też wielką broń moralną w hipnozie, którą wywierają na inne narody, narzucając im swoje pojęcia, upodobania i zwyczaje, dostarczając im wzorów do naśladowania.

Niemałą wreszcie pomoc dla nich stanowi wielka organizacja światowa, masoneria, składająca się co najmniej w 80 proc. z ludzi mowy angielskiej (Anglia, Ameryka i Dominia Brytyjskie).

Bezpośrednio po zakończeniu wielkiej wojny wydawało się, że z tymi środkami w ręku będą one zdolne regulować całe życie świata i dalszy rozwój jego stosunków. To się rychło okazało złudzeniem, i niepożądane dla nich zjawiska, zwłaszcza w dziedzinie gospodarczej, wytwarzają pod tym wzglądem coraz większy pesymizm. Znikła już ta pewność siebie, z którą przedstawiciele bądź Anglii i Stanów Zjednoczonych, bądź Ligi Narodów występowali nazajutrz po wojnie wszędzie, dyktując swoją wolę.

Nie mniej przeto potężne ich środki pozwalają im dotychczas uzależniać od siebie inne państwa w ogromnej mierze i naginać ich postępowanie do swoich celów. Udaje się to tym lepiej, że tymi innymi krajami często rządzą ludzie ograniczeni, nierozumiejący stosunków świata, pozbawieni i wiedzy, i kultury politycznej, którzy albo robią nietaktowne głupstwa, kompromitujące ich rząd i osłabiające jego pozycję, albo zachowują się wobec wytrawnych kierowników wielkich mocarstw, jak posłuszni uczniowie wobec mistrzów.

Stąd kraje, dla których dzisiejsze przemiany w świecie wytwarzają warunki zdobywania coraz większej samodzielności gospodarczej i politycznej, prowadzone są przez swoje rządy do coraz większej niewoli i nierządu gospodarczego. Miast drogą samodzielnej polityki zyskiwać na odbywającym się w świecie przewrocie gospodarczym, ciągną się one w ogonie tracących na tym przewrocie mocarstw, dzielą ich klęski, często w większej o wiele proporcji.

Dziś kraj, który chce zapewnić sobie przyszłość gospodarczą, nie może być biernym stateczkiem, holowanym przez jakiś potężny parowiec, ale musi mieć swój własny ster i wytwarzać swoją własną siłę poruszającą. Dziś, w dobie postępującego rozkładu dotychczasowego ustroju gospodarczego świata, każde państwo musi mieć swoją własną, samodzielną politykę gospodarczą, opartą na możliwie gruntownej znajomości stosunków światowych, na jasnym pojęciu o tym, co się w nich dzieje, na należytej ocenie wartości czynników dzisiejszego życia gospodarczego, politykę prowadzoną przez ludzi, mających odwagą myśleć na własny rachunek.

Ludzie rządzący słabszymi i uboższymi państwami muszą się wyzwolić spod hipnozy wielkich, bogatych narodów zachodnich, muszą dobrze oglądać wszystko, co stamtąd przychodzi, wiedzieć dobrze, co przyjąć, a co odrzucić.

Te wielkie narody, przy całym swoim bogactwie, przy wspanialej organizacji i przy wytrawności swych ludzi, są coraz bezradniejsze wobec spotykającej je katastrofy.

Na klęską bezrobotnych, których liczba w Anglii, Niemczech i Stanach Zjednoczonych rośnie tak, że dosięga czwartej części narodu, a którą zwiększa się jeszcze dobrowolnie przez racjonalizację fabryk – znalazły one dotychczas jedno tylko, co prawda, bardzo skuteczne lekarstwo, mianowicie, powstrzymanie przyrostu ludności.

Idzie w tym względzie wytężona propaganda, zresztą może nawet nie bardzo potrzebna, bo inne czynniki o wiele potężniej działają. Dziś kraje północno-zachodniej Europy, kraje protestanckie, zaćmiły już w tym dziele narodowego samobójstwa Francję. Zjawiają się już ekonomiści, którzy na tle stopniowego wyludnienia przedstawiają bardzo różowo przyszłość. Ludzi w kraju będzie niewiele, ale za to będą bogaci: bogactwo będzie samo lazło w ich ręce, bez wysiłku, bo maszyna będzie za nich pracowała.

Tym półgłówkom się zdaje, że naród nieliczny, a tym samym słaby, będzie umiał innym narzucać kupowanie jego wyrobów, że kraje wyludnione będą zajmowały pierwsze miejsce w świecie.

Praktyczniejsi Amerykanie posyłają do Azji Imkę (Y. M. C. A.), ażeby uczyła Chińczyków, jak regulować liczbę urodzeń. To długa praca: prędzej Amerykanie zginą, niż Chińczycy przestaną się mnożyć.

Narody, które świadomie szerzą wśród siebie program zbiorowego samobójstwa i stosują go dziś bardzo skutecznie, szybko przygotowują się do tego, żeby ustąpić miejsca na ziemi innym.

Od tych narodów coraz mniej trzeba się uczyć i trzeba szukać innych dróg niż te, po których one kroczą.

Roman Dmowski

roman-dmowski-4


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*