Nieważne co mówią propagandowe szczekaczki wielkich imperiów („denazyfikacja”, „obrona wolności”, „niesienie demokracji”), współczesne wojny toczą się o kontrolę nad surowcami lub strategicznymi z geopolitycznego punktu widzenia rejonami globu. W kontekście wojny na Ukrainie prof. Jacek Bartyzel odniósł się do historycznych relacji pomiędzy Polską a Rosją:
Wielka Polska i Wielka Rosja wykluczają się nawzajem. Po prostu w tej części Europy nie ma miejsca na dwie „wielkości”, na dwa imperia.
Kiedy była Wielka Polska, Rosja (a raczej to, co w przyszłości miało się nią stać) była peryferyjnym księstewkiem byłej Rusi Kijowskiej, albo co najwyżej Carstwem Moskiewskim, dopiero aspirującym do bycia mocarstwem, do czego tytułem było łatwe wchłanianie bezkresnych przestrzeni azjatyckich. Kiedy była Wielka Rosja, Polski albo w ogóle nie było, albo była kadłubowym Królestwem, przytroczonym do imperium rosyjskiego, zdegradowanym ostatecznie do Priwislinskowo Kraja.
Największym błędem Jagiellonów (jako władców Litwy) było niedokończenie Gedyminowego „zbierania ziem ruskich” (i przy okazji rutenizacji samego państwa litewskiego), co w przyszłości mogłoby faktycznie i trwale stać się Rzeczpospolitą Trojga Narodów, i przyzwolenie na to, aby już w XV wieku tym zbieraniem zajęła się zbarbaryzowana i moralnie znieprawiona niewolą tatarską Moskwa. Pokazuje to stałe przesuwanie się granicy litewsko-moskiewskiej na zachód. Potem mimo świetnych zwycięstw, jak pod Orszą, było już za późno, a wojny Batorego i zwycięstwa Żółkiewskiego były tylko przejściowym odepchnięciem moskiewskiej barbarii. Tę walkę przegraliśmy w drugiej połowie XVII wieku, a najgorszą rzeczą było wyślizgnięcie się nam Kijowa, bo kto ma Kijów, ten zyskuje tytuł do bycia panem całej Rusi.
Według profesora musimy podążać w amerykańskim rydwanie, aby zachować niepodległość, a im bardziej osłabiona Rosja, „rozpruta po szwach narodowościowych”, tym lepiej dla Polski. To „osłabianie” Rosji pod dyktando Waszyngtonu było już jednak praktykowane w latach 90-tych XX wieku. Efektem był Putin. O rezultatach podążania w amerykańskim rydwanie w Iraku, Libii, Afganistanie czy Syrii lepiej przemilczeć, bo Polska nie zyskała nic, a życiem zapłaciły miliony cywilów. Wielka Polska to państwo, które nie jest podporządkowane ani Moskwie, ani Waszyngtonowi, ani żadnej obcej stolicy.
Na podstawie: nacjonalista.pl/facebook.com
11 kwietnia 2022 o 10:48
Czytałem cały wpis profesora na facebooku. Niestety w kwestii USA uległ on opiniom o jakieś nieuchronności i konieczności akceptacji woźnicy rydwanu. Fukuyama też pisał o „końcu historii” i wszyscy widzimy, jak to się skończyło.
11 kwietnia 2022 o 17:20
Polska w rydawnie amerykanskim jest wypatroszana ze wszystkiego . Staje sie tylko nazwa geograficzna ziem miedzy Odra i Bugiem . Zeby zachowac chociaz zycie, musimy rydwan amerykanski wtywrocic za wszelka cene. Rosja przy calym swoim barbarzynstwie daje jaksa nadzieje na dalsze trwanie narodu polskiego . Hold zlozony przez Jacka Bartyzela ludojadowi z Ameryki Polnocnej , ktory glosi program likwidacji 7 miliardow ludzi z 7,5 miliarda obecnie zyjacych jest chyba jakas forma uwiarygadniania sie wobec coraz bardziej brutalnego i coraz bardziej totalitarnego rezimu zainstalowanego nam przez rzad USA i kierowanego stamtad
13 kwietnia 2022 o 10:24
Jeśli ktoś jest przekonany, że Wielka Polska ma sięgać do Smoleńska, a Wielka Rosja do Warszawy to tak, tu nie będzie miejsca na współistnienie. Mam nadzieję, że Jacek Bartyzel tak nie myśli, bo wolę jak pisze trzeźwe analizy.