Wybiła północ. W otoczonym ponurą sławą areszcie śledczym berlińskiego Gestapo panowała cisza. Żelazna sztaba odskoczyła z metalicznym trzaskiem, który odbił się echem w pustym korytarzu. Pojawił się na nim strażnik i dzwoniąc kluczami, skierował się do drzwi jednej z cel.
Siedział w niej więzień specjalny. Sam Reinhard Heydrich nakazał otoczyć go specjalnym nadzorem. Strażnicy musieli co dwie godziny sprawdzać, czy mężczyzna nie targnął się na swoje życie. Nie powiesił się w celi lub nie podciął sobie żył. Trwało śledztwo i gestapowcy chcieli wycisnąć z niego wszystko, co wie.
Strażnik nachylił się i spojrzał przez wizjer z hartowanego szkła – w celi dwadzieścia cztery godziny na dobę paliła się słaba żarówka. W mdłym świetle funkcjonariusz zobaczył aresztanta. Nie spał. Siedział nieruchomo na pryczy, wpatrując się w odrapaną ścianę.
Był to leciwy mężczyzna, niewysoki i wątłej budowy. Zmierzwiona siwa czupryna opadała na szczupłą twarz, pobrużdżoną przez czas i ciężkie przeżycia. Mimo że w celi było zimno jak w psiarni, miał na sobie tylko rozchełstaną koszulę. Z ust przy każdym oddechu wydobywały się kłębki pary.
Twardy Polak, pomyślał strażnik. Odkąd go przywieziono, całe więzienie huczało od plotek. Mówiono, że przybył do Berlina i zażądał natychmiastowego widzenia z Adolfem Hitlerem. Z oburzeniem mówił o zbrodniach, jakich Gestapo i SS dopuszczają się w okupowanej Polsce.
Przywiózł do stolicy III Rzeszy dowody mrożących krew w żyłach okrucieństw wobec Polaków i Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. Masowych egzekucji, wypędzeń, grabieży i gwałtów. Dokumenty potwierdzające to, o czym w Berlinie mówiono tylko szeptem.
Sędziwy mężczyzna chciał się spotkać z Führerem w Kancelarii Rzeszy, aby wstawić się za swoim narodem. Domagać się natychmiastowego wstrzymania terroru, dręczenia i szargania godności milionów Polaków. Zwrócenia Polsce ziem zagrabionych w 1939 roku.
Spotkaniu w ostatniej chwili zapobiegło Gestapo. Śmiały Polak został aresztowany w jednym z berlińskich hoteli. „Specjaliści” z Geheime Staatspolizei poddali go ciężkiemu śledztwu. Pozbawiany snu, dręczony, poddawany uporczywym wielogodzinnym przesłuchaniom – kategorycznie odmawiał złożenia zeznań.
Mało tego, był niebywale hardy. Wygrażał gestapowcom, wygłaszał tyrady na temat przestępstw popełnianych przez okupantów w jego ojczyźnie. Ostrzegał, że jeżeli Niemcy nie zmienią swojego postępowania – przegrają wojnę! Żaden Polak nigdy nie ośmielił się tak mówić do Niemców w stolicy III Rzeszy.
Strażnik pokręcił głową. Nie wiedział, czy ten człowiek jest bezgranicznie odważny, czy po prostu szalony. Tak czy owak, staruszek długo nie pociągnie, pomyślał. Śledczy doprowadzili go na skraj wyczerpania nerwowego i fizycznego. W czasie przesłuchania miał atak serca. Gdy wczoraj doprowadzono go do celi, ledwo trzymał się na nogach.
Jakże on się nazywa? – Strażnik próbował sobie przypomnieć obco brzmiące nazwisko. Ach, tak. Władysław Studnicki.
Nagle więzień spojrzał prosto w wizjer. Strażnik zobaczył dwoje gorejących oczu. Wyzierała z nich udręka i rozpacz. Ale zarazem były to oczy człowieka o żelaznej woli, wojownika, który nie opuszcza rąk. Gotowego do zaciekłej walki.
Strażnik z wrażenia aż cofnął głowę. Zamknął wizjer i czym prędzej się oddalił. Władysław Studnicki znów został sam. Tylko ze swoimi myślami. Myślami, które pozbawiały go snu.
Przed oczami przesuwały mu się upiorne wizje. Łuny pożarów, morze ruin, ciągnące się po horyzont rzędy krzyży. Rzeka krwi, która płynęła przez spaloną ziemię. Studnicki widział zagładę swojego państwa i narodu. Katastrofę, jakiej Polska nie zaznała jeszcze w całych swych tragicznych dziejach.
Piotr Zychowicz
Ze Wstępu do książki „Germanofil. Władysław Studnicki – Polak, który chciał sojuszu z III Rzeszą.
20 stycznia 2022 o 17:18
Władysław Studnicki przyszedł na świat w Dyneburgu 15 listopada 1867 roku. Miasto obecnie leży w granicach Łotwy, w chwili narodzin było częścią Imperium Rosyjskiego i największym ośrodkiem polonijnym na Inflantach. Wpływy mieszczaństwa niemieckiego na Łotwie zawsze były duże, co było odczuwalne również w rodzinie Studnickiego (jego starsza siostra została germanistką). Być może wywarło to jakiś wpływ na późniejsze poglądy przyszłego publicysty. Tego nie wiemy. Z całą pewnością można za to domniemywać, że młody Studnicki odebrał patriotyczne wychowanie – jego ojciec był agentem Rządu Narodowego w dobie Powstania Styczniowego, matka zaś związana była z PPS-em.
.
W 1877 roku Studnicki wyjechał do Warszawy, by rozpocząć naukę w Szkole Handlowej Leopolda Kronenberga. Wkrótce poznał działaczy socjalistycznych, w tym Różę Luksemburg i Marcina Kasprzaka. Pod ich wpływem związał się z ruchem socjalistycznym (przy czym zawsze był orędownikiem odzyskania przez Polskę niepodległości, nigdy światowej, proletariackiej rewolucji), został jednym z założycieli Polskiej Partii Socjalno-Rewolucyjnej Proletariat. Swoją działalność przypłacił odsiadką w warszawskiej Cytadeli i zesłaniem na Sybir. Siedem lat sybiru ugruntowało go w przekonaniu, że największą przeszkodą dla odrodzenia państwa polskiego jest Rosja.
.
Swoje poglądy upubliczniał w tym czasie na łamach „Gazety Robotniczej” i „Przedświtu”. Stopniowo zaczął oddalać się od ruchu socjalistycznego. Po zamieszkaniu w Galicji, Studnicki związał się z ruchem ludowym. Postulował w tym czasie utworzenie autonomii galicyjskiej i przygotowywanie kadr wojskowych na potrzeby przeszłego konfliktu z Rosją.
.
Jego aktywność wzrosła w dobie wojny rosyjsko-japońskiej. Przekazał nawet memoriał do Motojirō Akashiego, który pełnił rolę nieoficjalnego łącznika między rządem Japonii a polskimi konspiratorami, dotyczący utworzenia w Japonii legionu polskiego. W marcu 1905 roku wyjechał do Warszawy. Tam skupił się na publicystyce. Atakował postawy ugodowe wobec Rosji. Głównym celem jego ataków był Roman Dmowski.
.
Pod koniec pierwszej dekady XX wieku Studnicki stał się orędownikiem koncepcji Austro-Węgro-Polski. Jego entuzjazm wobec tej koncepcji ostygł wraz z porażkami wojsk austrowęgierskich na frontach I wojny światowej. Studnicki doszedł wówczas do wniosku, że Polska powinna odrodzić się pod protektoratem Niemiec, co miałoby się odbyć za cenę wyrzeczenia się Wielkopolski i Poznania. Koncepcja „poświęcenia” ziem, które są kolebką polskiej państwowości spowodowała swoisty ostracyzm Studnickiego nawet wśród zwolenników orientacji na państwa centralne.
.
Proniemieckiego nastawienia Studnickiego nie zmieniła nawet klęska Niemiec w I wojnie światowej. W swojej działalności publicystycznej uparcie, przez całe dwudziestolecie międzywojenne wskazywał na Niemcy jako podstawowego sojusznika Polski. Był zwolennikiem powołania sojuszu środkowoeuropejskiego pod przywództwem polsko-niemieckim. W tym czasie związał się z dziennikiem „Słowo” Stanisława Cata-Mackiewicza i „Wiadomościami Literackimi” Mieczysława Grydzewskiego.
.
Poglądów nie zmienił po dojściu Hitlera do władzy. Co ciekawe, miał świadomość nadchodzącego konfliktu globalnego, przekonywał jednak, że należy za wszelką cenę utrzymać dobre stosunki z Niemcami poprzez odrzucenie sojuszu z Francją, brytyjskich gwarancji i zaakceptowanie żądań dotyczących eksterytorialnej autostrady.
Kontrowersje wzbudza jego postawa we wrześniu 1939 roku. W tym czasie dwukrotnie zwracał się do władz niemieckich z postulatem utworzenia rządu polskiego, który gotów byłby zawrzeć pokój z Niemcami. Goebbels wiedział jednak, że żaden gabinet powołany przez Studnickiego nie uzyskałby poparcia społecznego.
.
W czasie okupacji Studnicki nie był obojętny wobec niemieckich zbrodni. W 1940 roku napisał memoriał krytykujący poczynania okupantów. Próba interwencji u Goebbelsa skończyła się dla niego aresztowaniem przez Gestapo. Ponownie aresztowany w 1941 roku za krytykę działań władz wobec Polaków trafił na Pawiak. Wyszedł w połowie 1942 roku. Od 1944 roku działał w Polskim Komitecie Opiekuńczym, organizacji charytatywnej, która funkcjonowała za zgodą Niemców w okupowanej Polsce. Opuścił Warszawę dwa dni przed wybuchem Powstania.
.
Po wojnie Studnicki znalazł się na emigracji. Mieszkał początkowo w Rzymie, później w Londynie. Jak wielu polskich emigrantów politycznych, poznał co to bieda. Jego sytuację pogarszał ostracyzm w emigracyjnym środowisku.
.
Zmarł 10 stycznia 1953 roku.
21 stycznia 2022 o 17:14
Studnicki już na samym początku okupacji pozbył się złudzeń co do Niemców, chodziło tylko o zachowanie jak największej biologicznej substancji narodu, stąd te wszystkie apele, memoriały i wizyty na Gestapo, aby przemówić do rozsądku chociaż jednemu z nich
Przez całą wojnę ryzykował życiem i zdrowiem, aby Niemcy uwalniali z więzień naszych rodaków, robienie z tego człowieka (zwłaszcza w pisowskich mediach) jakiegoś hitlerowca, to absurd