Mądre głowy w PiS-ie zauważyły, że tracą elektorat z prawej strony sceny politycznej. Przedsiębiorcy są już nie do „odzyskania”, bowiem PiS jest partią socjalną, a „4 tysiące minimalnej pensji” otworzyło oczy drobnym przedsiębiorcom, ale także sporej części pracowników niewielkich firm. Zatem wolnorynkowców PiS spisał już na straty. Pewnie dalej pisowscy propagandyści będą tłuc bajki o „ruskich onucach” i „putinowskich trolach” by ich zohydzić, ale na to nabierze się tylko pisowski beton, czyli ci, którzy i tak będą uwielbiać naczelnika nawet gdy ten już będzie tonął.
Od dłuższego czasu PiS próbuje ratować dla siebie elektorat narodowy. Stąd wziął się „transfer” Andruszkiewicza, ale mamy też telewizyjny zalew twarzą Mariana Kowalskiego. Na Kowalskiego nawet bym się dał nabrać, ale na początku roku 2016 pofatygowałem się na spotkanie z nim. Wówczas był NarodowcemRP. I dopóki gadał, wszystko wyglądało sensownie. Niestety, po pogawędce przyszedł czas na pytania od zgromadzonej publiki. Tu Marian poległ. Poległ doszczętnie. Wyszło na to, że Marian chce, by wszyscy się organizowali, a jak już się zorganizują, będą mieli struktury, lokale, sieć kontaktów, to niech się do Mariana zgłaszają. On wtedy wszystko pobłogosławi i łaskawie weźmie pod swoje skrzydełka. Taki miał cwany plan. „Wy się narobicie, cycki po ordery wypnę ja.”
Na dodatek stawiał warunki: Ruch Narodowy – broń Panie Boże; NOP – no, nie są źli, ale nie; Młodzież Wszechpolska – dzieci to nie jest to, co nam jest najpotrzebniejsze; ONR – oni też nie, chociaż ich trochę lubię. I tak o wszystkich stowarzyszeniach, partyjkach, organizacjach czy poszczególnych ludziach (miałem zadać pytanie o jego stosunek do Grzegorza Brauna, ale widząc, że mam do czynienia z politycznym hochsztaplerem dałem sobie spokój z pytaniami).
Zatem miało powstać coś nowego, czego nie można byłoby obarczyć błędami przeszłości, a Marian z podstawówki miał zostać liderem, a wręcz wodzem struktury, do powstania której nie dołożył nawet złamanego grosza. Skoro ja podczas jednego spotkania zauważyłem, że to megaloman, to inni też musieli zauważyć jego… niedoskonałości. Mimo wszystko podpięcie się pod sektę Chojeckiego uznałem za ruch cokolwiek dziwny. A to, co nazwany przez internautów Maryjanem, Kowalski tam wygadywał, zdyskwalifikowało go w moich oczach kompletnie. Jełopa po prostu.
Po jakimś czasie jełopa doszedł do wniosku, że Chojecki daje mu za mało kasy (bodajże 5 tysięcy miesięcznie) i postanowił, że teraz sam zrobi telewizję i wszystkie dotacje zabierze dla siebie. Po okresie lizania sobie dziubków wdrożył projekt „h..j z Chojeckim”. Gamoń nie zauważył, że u Chojeckiego są także programy w których nie ma Kowalskiego. Umknęło mu również, że flaga Izraela, która często stała u Chojeckiego na stoliku była potrzebna do naganiania kasy z jakieś podejrzanej sekty. Prostakowi się wydawało, że włączy kamerkę i hajs będzie leciał strumieniem.
Nie poleciał. TeleMaryjan odszedł do lamusa. I byłby tam pozostał, ale… od paru miesięcy jełopa został reanimowany przez pisowską propagandę. Michał Rachoń nazywa się ten, który firmuje swoim nazwiskiem „wielki powrót narodowca na ekrany telewizji”.
Czy Maryjan zdaje sobie sprawę, że robi za „narodową małpkę dla ciemnego ludu”, czy nie jest tego nieświadomy, tego nie wiem. Ale od 29 października 2019 wiem, że taki kompletny głupek to on nie jest. Jak wykorzystać swoje podlizywanie się PiS-owi w mediach? Maryjan wymyślił: Trzeba ufundować PiS-owi kolejną nogę – narodową. Po co zabiegać o głosy Konfederacji, skoro można z tych prawdziwych Konfederatów, którzy są już od dawna, zorganizować czwarty filar Zjednoczonej Prawicy.
Wiecie, co tak naprawdę Maryjan powiedział? On stwierdził, że teraz czas na powrót PiS-u do haseł narodowych, a za nie odpowiedzialna będzie nowa frakcja. Oczywiście jej szefem będzie nie kto inny, lecz Maryjan.
Powiem szczerze. To, że jest sprzedajny, to już chyba wszyscy wiedzą. Ale szacunek (to jest napisane bez najmniejszego cienia ironii) za pomysłowość na zapewnienie sobie fuchy.
„Kaczyński zrobi mnie szefem narodowców w ramach PiS, pozbieram tych Andruszkiewiczów, tych osieroconych z frakcji Macierewicza, paru wkurzonych na Ziobrę czy Gowina i będziemy epatować hasłami narodowymi, będziemy mówić o Żołnierzach Wyklętych, o fladze biało – czerwonej, czyli będziemy się poruszać w patriotyzmie w ramach nakreślonych przez PiS, i stanę politycznie na nogi. A przy okazji załapię się na partyjna pensyjkę”
Czujecie temat? On jest naprawdę dobry.
Roman Zieliński
Tekst napisany w 2019 roku przez śp. Romana Zielińskiego. Przesłany do redakcji „przeleżał” w archiwum przez kilka lat. Publikacja ma charakter dokumentacyjny i upamiętniający „ostre pióro” Romana.
23 grudnia 2021 o 00:53
Już w starożytności ludzkość doszła do konkluzji, że „pecunia non olet”
23 grudnia 2021 o 16:22
Dzięki za pamięć o Romanie. Jego teksty są jak widać ponadczasowe, bo takich „narodowców” będzie więcej, to pewne.
24 grudnia 2021 o 19:45
Brakuje tu Bosaka, Winnickiego, Urbaniaka