Gdyby wierzyć liberalnym i lewicowym mediom w Warszawie odbyło się coś, co można porównać ze słynnym kongresem w Montreux w 1934 roku. „Nacjonaliści, neofaszyści, przeciwnicy UE”, alarmowali głupsi politycy tzw. opozycji. Tymczasem zorganizowany przez Prawo i Sprawiedliwość „Warsaw Summit” to nic innego, jak zjazd przywódców koszernej prawicy z wielu krajów Europy. Oficjalnie zamierzają oni walczyć o „Europę Ojczyzn”, ale podobne banialuki słyszymy od wielu lat, a kończy się podporządkowaniem Brukseli kolejnych dziedzin życia społecznego. Niektórzy być może pamiętają hasło PiS z kampanii przed referendum akcesyjnym – „silna Polska w Europie”. Efekty każdy widzi.
„Uczestników konferencji łączy wspólne i głębokie przekonanie, że Unia Europejska złożona jest z wolnych i równych państw narodowych, powiązanych bliskimi i licznymi nićmi współpracy”. „Przekonanie to dzielimy z wieloma milionami obywateli krajów członkowskich całej Unii Europejskiej” – czytamy w oświadczeniu. Podkreślono, że Unię Europejską można ochronić przed kolejnymi kryzysami i napięciami poprzez powstrzymanie tendencje do „tworzenia Europy rządzonej przez samowybierające się elity”. Instytucje europejskie nie mogą być „narzędziem inżynierii społecznej dla stworzenia nowego europejskiego narodu” – podkreślono w komunikacie.
Piękne słowa, z pewnością wiele osób da się na nie złapać. Jeszcze lepszy był prezes Jarosław Kaczyński. – Dzisiaj w Europie, nie tylko w Europie, w całym świecie Zachodu – tak go przynajmniej do niedawna nazywano – wolność się cofa. Poprawność polityczna radykalnie ogranicza wolność – zaznaczył. Wskazywał m.in., że budowany jest mechanizm opresji wobec tych, którzy nie chcą podporządkować się pewnym regułom – zdumiewającym z punktu widzenia kultury tradycyjnej. Dlatego tak ochoczo rząd PiS-uaru walczy z „antysemityzmem” i kapituluje przed środowiskami dewiantów seksualnych.
Kto pojawił się w Warszawie? Marine Le Pen z francuskiego Zjednoczenia Narodowego, lider węgierskiego Fideszu Viktor Orbán (jedyny poza Mateuszem Morawieckim urzędujący premier) czy Santiago Abascal z hiszpańskiej formacji Vox. Obok nich przedstawiciele partii: JA 21 z Holandii, Interes Flamandzki, Prawdziwi Finowie, Estońska Konserwatywna Partia Ludowa, rumuńska Narodowo-Chłopska Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna. Co ciekawe zabrakło Włochów – ani Matteo Salvini, ani Giorgia Meloni nie znaleźli czasu dla swoich ideowych sojuszników. Zastanawiające.
Marine Le Pen w ramach swojej polityki „dediabolizacji” nie zapomniała o złożeniu wieńca pod pomnikiem „bohaterów” getta. Deputowani Vox stojący twardo po stronie Izraela i składający życzenia z okazji Chanuki. Partyjni koledzy Orbana paradujący jak on sam w jarmułkach lub biorący udział w pedalskich orgiach (vide József Szájer). Holendrzy z JA21, którzy aborcję nazywają „nabytym prawem kobiet”. Prezydent z ramienia PiS-uaru (#MimoWszystkoDuda), który mówi, że „tu jest Polin”. „Nacjonaliści” w społeczeństwie spektaklu.
Na podstawie: nacjonalista.pl/interia.pl
11 grudnia 2021 o 21:13
Kolejna odsłona teatru dla gojach, tym razem obrady kontrolowanej opozycji. W PiSSowskich szmatławcach kiczowata, pseudopatriotyczna propaganda dla otępiałych umysłowo wyborcuf zgrai rabinów z Nowogrodzkiej, a za kulisami zobowiązania wobec panów z góry odnośnie zaszprycowania całej populacji do 2022 i zakazu samochodów spalinowych do 2030. Siłą rzeczy wszyscy żyć będziemy w antyutopii (((Schwaba))) i mu podobnych z (((WEF))).
9 stycznia 2022 o 15:39
Front Narodowy zszedł na dno!!!
9 stycznia 2022 o 22:14
Nie ma już Frontu Narodowego. Zmiana nazwy okazała się nie tylko kosmetyczna.
10 stycznia 2022 o 16:48
To nie wiedziałem aż sprawdziłem.