Polityka zagraniczna III RP kreowana jest od lat w Waszyngtonie i innych stolicach, ale z pewnością nie w Warszawie. Efekt zawsze jest taki, że za złudzenia zarządców nadwiślańskiego bantustanu płacą zawsze Polacy w kraju i polska mniejszość w państwach sąsiednich. Postawienie wszystkiego na jankeskie obietnice, brak polityki wielowektorowej, żałosne machanie szabelką i… dogadywanie się innych ponad naszymi głowami.
Jak dotąd bowiem zabawy naszych Umiłowanych Przywódców w mocarstwowość nie przyniosły Polsce żadnych korzyści. Ukraiński „Majdan” doprowadził do rozbioru Ukrainy w następstwie czego Polska została zobowiązana nie tylko do politycznego żyrowania z góry wszystkiego, co zrobi rząd w Kijowie, z banderowskimi demonstracjami włącznie, ale również do pomocy materialnej dla tamtejszych władz, o czym dowiedzieliśmy się przy okazji przekazania przez prezydenta Dudę Ukrainie miliarda euro – a pewnie nie był to podarunek jedyny. Podobnie mizerne efekty przyniosło zaangażowanie naszego nieszczęśliwego kraju w białoruskie awantury z panią Swietłaną Cichanouską w roli jasnego idola. Stworzyło do białoruskiemu prezydentowi Łukaszence okazję do rozprawienia się z polską mniejszością na Białorusi, wobec czego Polska – licząca zapewne na naszego Najważniejszego Sojusznika i na sojuszników europejskich – okazała się bezradna – i doprowadziło do jeszcze głębszego wepchnięcia Białorusi w objęcia Moskwy. Na domiar złego, pani Swietłana, która Bóg jeden wie, przez kogo jest nakręcana, zaczęła się bisurmanić, przyjmując zaproszenie Rafała Trzaskowskiego na jakiś obóz, podczas którego byłaby dodatkowo lansowana.
W obliczu „żółtego niebezpieczeństwa” prezydent Biden nie bardzo może nadymać się postawą mocarstwową, więc bardzo możliwe, że już wkrótce dowiemy się, za jaką cenę Rosja gotowa jest obiecać Stanom Zjednoczonym neutralność i za ile Niemcy i Francja zaoferują im swoją życzliwość.
Na podstawie: michalkiewicz.pl/nacjonalista.pl
Najnowsze komentarze