W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Moi drodzy pierwszokomuniści. Niektórzy z was mogą znać historię bardzo młodego chłopca, który mieszkał w Rzymie w III wieku. Nazywał się Tarsycjusz. Jest tradycja, że młody Tarsycjusz był ministrantem, był akolitą. W tym czasie w Rzymie prześladowano Chrześcijan, poganie ich ścigali. Byli oni nawet torturowani i skazani na śmierć, pod bardzo, bardzo okrutnym cesarzem. Aby więc uniknąć schwytania, Chrześcijanie musieli spotykać się potajemnie, pod ziemią. I chodzili i gromadzili się w tych kryptach, głęboko w ziemi, aby uniknąć schwytania. Niektórzy z was znają nazwy tych krypt, nazywane są katakumbami.
Kiedy byłem trochę starszy od was, pamiętam, jak pierwszy raz zszedłem do tych bardzo, bardzo głębokich, głębokich krypt tuż za miastem. A jedna z tych, które odwiedziłem, pamiętam bardzo dobrze, bo to był pierwszy raz, była to krypta świętego Kaliksta. I tu właśnie pochowali Tarsycjusza. I schodzi się głęboko, głęboko, głęboko, i jest tam bardzo wilgotno, jest wilgotno i jest bardzo ciemno, można się bardzo łatwo zgubić. Chrześcijanie ukrywali się w tych tunelach.
I tak w słabym świetle świec spotykały się te bardzo odważne dusze, aby się modlić i tam uczono ich katechizmu. Odważni kapłani przychodzili i przemykali się przez te wejścia, ponieważ pilnowali ich Rzymianie, nauczali wiernych i katechumenów katechizmu, nauczali ich wiary. A potem słuchali Mszy i przyjmowali Komunię świętą.
Chrześcijanie robili wszystko, co mogli, aby ukryć te wejścia do tuneli. Ale często byli zdradzani. Byli zdrajcy, którzy tych Chrześcijan sprzedawali, i oni wiele razy zostali nakryci. Poganie czekali na nich i zaskakiwali ich, a potem brali ich i wsadzali do więzienia.
Tarsycjusz był jedną z tych bardzo odważnych dusz, które ryzykowały życie, aby wysłuchać Mszy świętej. I był wiernym, wiernym ministrantem. Tradycja głosi, że przy jednej okazji, że miał słuchać mszy, gdy biskup otrzymał list od chrześcijańskich więźniów. Mówi się, że wielu z nich było kapłanami i niektórzy biskupami i mieli być torturowani i skazani na śmierć. Więc biskup wiedział, że bardzo pragnęli komunii, chcieli przyjąć Pana Jezusa po raz ostatni, by mieli siłę, której potrzebowali, aby znosić tortury i śmierć.
I tak bardzo biskup chciał przynieść im Komunię, ale wiedział, że nie może posłać księdza. Kapłani byli dobrze znani w Rzymie. Wiedział, że łatwo ich nakryją, a Najświętsza Eucharystia zostanie zbezczeszczona, więc potrzebował kogoś, kto by się zgłosił na ochotnika. I zapytał po Mszy, poprosił o kogoś, o jakąś odważną duszę, aby wzięła Najświętszą Eucharystię i przyniosła ją wszystkim więźniom. Tarsycjusz wstał, przedstawił się biskupowi, ale biskup powiedział: jesteś za młody. Lecz wszyscy wiedzieli, że byłby jedynym, który być może zdołałby uciec strażnikom. Tarsycjusz wziął Hostię, zawiniętą w płótno i włożył pod płaszcz.
Teraz jest interesujący szczegół dla zakonników i każdego, kto przeczytał rzymską martyrologię. Tekst na święto św. Tarsycjusza czyta się w święto Wniebowzięcia, to jest święto 15 sierpnia. A tekst martyrologiczny oparty jest na poemacie, który napisał papież św. Damazy. Papież napisał wiersz o tym dzielnym chłopcu. I w tym wierszu podaje historię chłopca, męczennika Najświętszej Eucharystii, to jest historia. Chłopiec-męczennik Najświętszej Eucharystii. A tekst martyrologii brzmi w ten sposób: w Rzymie, na drodze Appiańskiej, pasja świętego Tarsycjusza, akolity, którego spotkali poganie, niosącego sakrament Ciała Chrystusa i zapytali go, co to jest, co niesie. Uznał za haniebne rzucanie pereł przed świnie. I tak Tarsycjusz, trzymając Najświętszą Eucharystię, był przez nich atakowany przez długi czas pałkami i kamieniami, aż oddał ducha. Kiedy przewracali jego ciało, świętokradcy napastnicy nie mogli znaleźć śladu Chrystusowego sakramentu ani w jego rękach, ani w jego ubraniu. Chrześcijanie zabrali ciało męczennika i pochowali z honorem na cmentarzu Kaliksta.
I to jest cud. Po tym, jak go pobili, ukamienowali i poszli odkryć świętą Eucharystię – zniknęła. Więc ciało Tarsycjusza zostało następnie złożone w katakumbach, a następnie przeniesione do bazyliki, różnych bazylik w Rzymie na przestrzeni wieków.
Święty Tarsycjusz jest dla nas wszystkich, ale szczególnie dla was, pierwszokomunistów, jest wzorem wiary. Jest wzorem naszej Wiary, szczególnie dzisiaj. Tarsycjusz żył w świecie, który prześladował Kościół i nienawidził wszystkich prawd, w które wierzycie. Wszystkie prawdy, w które wierzycie o Kościele i o Chrystusie. Bardzo nienawidzili tych prawd. Więc i wy teraz również musicie stawić czoła całemu światu, który nienawidzi Kościoła Katolickiego i wszystkiego, co on reprezentuje i wszystkiego, czego naucza. Wkrótce będzie waszym obowiązkiem, waszym zadaniem, wyznać wiarę teraz przed światem i żyć zgodnie z jego nauką, a to będzie bardzo trudne. I powinniście pamiętać, że świat będzie wami gardził za to, że to robicie. Nie będziecie popularni, oni was nie polubią. Tak jak poganie gardzili Tarsycjuszem.
Świat będzie was prześladował, być może w inny sposób, niż poganie czynili to Tarsycjuszowi. Być może nie będziecie narażeni na kamienie i pałki, ale będziecie cierpieć na różne sposoby. Życie w świecie, w miejscu pośród ludzi, którzy nienawidzą tego, co jest dla was najważniejsze, czyli waszej Wiary, nie będzie przyjemne dla nikogo z was. Tym, co jest dla was najdroższe, jak Eucharystia dla Tarsycjusza, świat będzie gardził. Tajemnicami waszej Wiary będą gardzić. Wszystkim, co jest bliskie waszemu sercu będą gardzić. A Boga, którego dzisiaj przyjmiecie w świętej Eucharystii, zaprą się. Tak jak zrobili to Tarcysjuszowi. Świat zrobi wszystko, co w jego mocy, aby oderwać od was te wszystkie rzeczy, które tak bardzo kochacie. Waszą Wiarę.
Możesz zapytać, dlaczego świat mi to robi? Nic nie zrobiłem! Powodem jest to, że macie Wiarę i żyjecie w niej, i te prawdy są wam tak drogie, i to, w co wierzycie i jest wam tak drogie, i to, czym żyjecie, jest potępieniem tego, co jest tak drogie dla świata. Tak więc te dwie rzeczy spotkają się ze sobą i będą się ścierać, a gdy będziecie starsi i starsi, będą się ścierać coraz bardziej. To, co jest wam drogie, jest potępieniem dla świata. Wszystko, co mówicie, wszystko, czym żyjecie, jest potępieniem świata.
Wielki święty, Augustyn powiedział, że świat, w którym żyjecie, jest miastem Boga. Drugie nazywa się miastem człowieka. Miasto człowieka należy do szatana i właśnie z tego powodu ten inny świat będzie was tak bardzo nienawidził i nienawidzi wszystkiego, za czym się opowiadacie. Świat szatana kocha grzech, a wy nienawidzicie grzechu. Świat szatana kocha pychę intelektu, niewiarę w Boga. Wy brzydzicie się tą pychą i przez całe życie mieliście głęboką wiarę, wiarę w Boga i wszystkie tajemnice religii. Świat jest zakochany w sobie a wy teraz będziecie codziennie uderzać, aby umartwić wszelką miłość własną, nieuporządkowaną miłość własną i praktykować całe życie w pokorze. Świat kocha również materializm. Bogactwo i dobra są uważane za najwyższe dobro. Ale wy teraz robicie coś zupełnie innego. A wy wszyscy będziecie próbować odciąć się, z wiekiem będziecie coraz bardziej próbować odrywać się od tego świata, aby nauczyć się kochać coś znacznie wyższego. To znaczy rzeczy duchowe. Będziecie próbowali kochać rzeczy, które są w niebie i zostawicie ten świat za sobą.
Ten świat Szatana uzależniony jest od zabawy. Wszystko, czego chce, to dobrze się bawić, i jeszcze więcej się bawić, i zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby się rozproszyć i tak dobrze się bawić, jak to tylko możliwe. Ale wy jesteście bardzo odmienni. Teraz dorastacie i uczycie się, wasi rodzice lub nauczyciele uczą was, byście byli oddani swoim obowiązkom. Przywiązujecie się do swoich obowiązków, ponieważ w ten sposób wypełniacie świętą Wolę Bożą. Będziecie tak oddani swoim obowiązkom, będziecie tak oddani, że jeśli będziecie musieli, zrezygnujecie z całej swojej zabawy. Jeśli Bóg poprosi cię, abyście z tego zrezygnowali, to z tego zrezygnujecie, poświęcicie się dla własnej duszy, by ocalić własną duszę i ocalić dusze innych.
Pamiętajcie o Tarsycjuszu. Z wielką radością zrezygnował ze wszystkich swoich zabaw z dzieciństwa, kiedy został powołany przez Boga, aby nieść Jego samego w świętej Eucharystii, by ratować dusze, by pomagać duszom. Być może więc pewnego dnia Bóg może wezwać jednego z was do porzucenia wszystkich zabaw z waszego dzieciństwa, do niesienia świętej Eucharystii, by zbawić wiele dusz, by uratować wiele dusz przez powołanie do życia zakonnego. To tam codziennie niesiecie ze sobą Eucharystię, odprawiając Mszę lub ucząc prawdy. I być może pewnego dnia Bóg może was wezwać i poprosić, abyście zrezygnowali nawet z uprawnionej zabawy, abyście mogli wypełnić najwyższe obowiązki, to jest zbawienie dusz.
Świat uwielbia także ciągłe rozmowy w rozproszeniu i wszystkie rozmowy, jakie możesz prowadzić z ludźmi. Wy uczycie się czegoś zupełnie innego. Uczycie się szukać Boga w samotności modlitwy. I dlatego świat będzie z was kpił. Będzie to wasz pierwszy priorytet, pierwsza rozmowa i upodobacie sobie to od wszystkich innych rozmów i upewnijcie się, że będzie to pierwsza każdego dnia. Zanim porozmawiacie z innymi, porozmawiajcie z Bogiem. Bóg zawsze będzie zajmował pierwsze miejsce w waszym życiu, bez względu na to, co robicie. Wasz różaniec i medytacja, codzienna medytacja, której się uczycie, której uczą was nauczyciele, będzie waszą największą siłą. To sprawi, że będziecie silni jak Tarsycjusz.
Pamiętajcie, że świat również kocha nieczystość. Okropny grzech. I już praktykujecie zapieranie się siebie, już uczycie się umartwienia, podejmujecie wasze małe postanowienia i małe ofiary, przez które wyrzekacie się nawet dobrych, prawowitych rzeczy. A dlaczego to robicie? Abyście mogli mieć więcej Boga. Dlatego to robicie, chcecie więcej Boga, a mniej świata. Robicie więcej miejsca w swojej duszy dla Boga. I znowu świat spojrzy na was i powie, że jesteście szalonymi osobami. Jesteście wariatami, odmawiając sobie wszystkich tych przyjemności, które oferuje wam świat.
Świat kocha wszystkie nieuporządkowane przyjemności związane z cielesnym jedzeniem i piciem. Teraz jesteście powołani przez Boga, aby cieszyć się innym jedzeniem i piciem duszy, które znajduje się w sakramentach. Tak więc, podobnie jak Tarsycjusz, dzisiaj weźmiecie świętą Eucharystię blisko siebie, blisko swojego serca. I to jest wasz chleb życia na resztę waszego życia i to będzie waszym największym dobytkiem.
Dzisiaj podejdziecie do balaski, aby po raz pierwszy przyjąć naszego błogosławionego Pana. A kiedy Go przyjmiecie, proszę was wszystkich, abyście zrobili jedną rzecz. Proście naszego błogosławionego Pana, aby dał wam łaskę bycia tak oddanymi i odważnymi jak mały Tarsycjusz. By każdy z was chciał być małym Tarsycjuszem. Proście Go, abyście mieli łaskę, abyście, gdy staniecie twarzą w twarz ze światem, który was prześladuje, mieli całą siłę, jakiej potrzebujecie, aby odwrócić się i służyć jedynemu prawdziwemu Bogu, jak to zrobił mały Tarsycjusz.
Lecz powinniście mieć największe zaufanie, kiedy prosicie naszego Pana o tę łaskę, nie lękajcie się. To jest sakrament Jego miłości, będziecie to coraz więcej odkrywać. Święta Eucharystia jest sakramentem Jego miłości. Miłość nie zna cierpienia. Jeśli coś kochacie, nie cierpicie, jesteście gotowi oddać wszystko dla tej miłości. A im więcej razy przyjmiecie naszego Pana, tym gorliwiej Go będziecie przyjmować, tym bardziej wzrośnie wasza miłość i zrobicie wszystko, aby ją zachować. Nigdy nie będziecie chcieli jej stracić. A także będziecie chcieli, aby inni mieli ten sam skarb i zrobicie wszystko, aby przynieść ten skarb innym.
A jeśli zawsze będziecie trzymać naszego Pana blisko swego serca, nasz Pan sprawi, że wasza dusza będzie się rozszerzać i wzrastać, będzie się rozszerzać coraz bardziej. Do tego stopnia, że wasza siła i odwaga będzie taka, że z największą hojnością, a nawet radością zechcecie zrobić wszystko dla naszego Pana.
Zostawię was tutaj ze słowami błogosławionego Piotra Juliana Eymarda, mówiącego o rozszerzaniu się duszy. Mówi, rozwiń swoje serce. Pozwól naszemu Panu wzrastać w tobie. Wejdź z Nim w partnerstwo. Niech On będzie stolicą, a cały twój utarg i twoje zyski zostaną podwojone wraz z podwojeniem twoich duchowych funduszy. Pracując z naszym Panem i przez naszego Pana, twoja korzyść będzie większa, niż gdybyś spróbował zwiększyć wszystkie swoje cnoty, po prostu przez zwielokrotnienie. Tak więc błogosławiony Julian mówi: Przyjmij naszego Pana, a On uczyni cię cnotliwym. A potem kontynuuje i kończy tutaj: Przyjmij naszego Pana i strzeż Go tak długo, jak możesz. Zrób w sobie dużo miejsca dla Niego. Mówi, że z pewnością miłość pokutująca i cierpiąca jest dobra, jest zasługą, ale serce łatwo zostaje przez nią stłumione i obciążone myślą o nieustannych ofiarach, które musi ponosić każdego dnia. Wręcz przeciwnie jest ze świętą Eucharystią. W ten sposób serce rozszerza się i otwiera w pełni i swobodnie. A dla tego, kto nie przyjmuje komunii, te słowa nie mają znaczenia, ale niech tylko wpadnie do boskiego ognia, a zrozumie. Niech was Bóg błogosławi.
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
bp Joseph Selway
Publikacja po zgodzie Autora polskiego tłumaczenia.
23 maja 2021 o 14:22
Przepiękne kazanie. Ten fragment szczególnie zapada w pamięć:
„Świat kocha również materializm. Bogactwo i dobra są uważane za najwyższe dobro. Ale wy teraz robicie coś zupełnie innego. A wy wszyscy będziecie próbować odciąć się, z wiekiem będziecie coraz bardziej próbować odrywać się od tego świata, aby nauczyć się kochać coś znacznie wyższego. To znaczy rzeczy duchowe. Będziecie próbowali kochać rzeczy, które są w niebie i zostawicie ten świat za sobą”.