Wydarzenia ostatniego roku – wzrost znaczenia środowisk lewackich finansowanych przez międzynarodowy kapitał wywołał początkowo zdziwienie, później jednak widoczne ożywienie i mobilizację działalności narodowej. To cieszy. Warto jednak wykorzystać sytuację na chwilę refleksji nad długoletnią strategią ruchu NR. Sytuacja jest coraz gorsza – zarówno ze względu na nadchodzącą ofensywę prawną, finansową i kulturową na której czele stanie Biden (a Polska została przez rządzących zdrajców póki co nieodwracalnie poddana dominacji USA). Już teraz część młodzieży, ale też wiele instytucji np. Uniwersytet Warszawski całkowicie wypadło z polskiej tradycji kulturowej, stając się wyznawcami i rozsadnikami zgniłych nurtów postmodernistycznego liberalizmu i jawnymi wrogami polskości. Wkrótce dojdzie do tego wspomniana ofensywa z USA wspierająca czynniki rozkładowe. Musimy myśleć strategicznie. Postawić na zarówno obronę jak i potencjalną możliwość naszej kontrofensywy.
Bazowe obszary Tradycji
Trzeba stworzyć płaszczyznę do przetrwania i rozwoju nie tylko jednostek, ale też rodzin a następnie całych wspólnot żyjących tradycyjnie. Przestrzenie autentycznej autonomii w ramach liberalnej degeneracji. Własne miejsca pracy (firmy, spółdzielnie, kooperatywy, gildie), domy kultury i centra społeczne (tu dobry przykład: Włochy), szkoły, itd. słowem – niezależne wspólnoty. Trzeba też tworzyć konkretne obszary autonomii terytorialnej. Nie ma co ukrywać, podział na Polskę A (pro-zachodnia) i B (biedniejsza, tradycyjna) jest faktem. Pokrzywdzeni przez liberalizm ekonomiczny są także wrogami liberalizmu obyczajowego.
Trzeba zatem wytworzyć rodzaj bazowych obszarów NR/tradycjonalizmu – terytoriów dominacji polityczno-kulturowej. Generalnie Polska Południowa i Wschodnia to bazowe obszary tradycjonalizmu. (Małopolska, Podkarpacie, Lubelskie, Podlasie. Nie ukrywajmy też, podział dotyczy również miast. Miasta takie jak np. Białystok, Lublin, a nawet Kraków pozostają całkiem tradycyjnymi ośrodkami lub przynajmniej względnie konserwatywnymi (inna rzecz np. Wrocław – jedno z najaktywniejszych miejsc NR choć duża liberalizacja za pieniądze miasta i lewacki UW). Natomiast chcemy czy nie Warszawa to miejsce koncentracji degeneracji, a chociażby Poznań się miejscem aktywności lewactwa (to właśnie lata pracy u podstaw tzw. rozbratu przyniosły ten efekt! – nauczka i przykład dla nas!). Oczywiście wielki szacunek dla narodowców z tych pełnych degeneracji miast miast/obszarów za walkę! Nie można odpuścić – ale trzeba mieć też własne obszary strategicznej obrony i potencjalnej kontrofensywy.
Autonomia strategiczna w obronie i w ofensywie
Nie chodzi o oddawanie walkowerem czegokolwiek, tylko o tworzenie obszarów strategicznej dominacji – jako zabezpieczenia na każdą okazję. Analogicznie: trzeba zwalczać ideologię gender w szkołach. Ale tworzyć też na wszelki wypadek zabezpieczenie w postaci sieci szkół i innych form edukacji/kształcenia na wypadek gdyby po kolejnych zmianach rządów zaczęto promować liberalizm przymusowo – jak ma to miejsce na zachodzie. I o to samo chodzi w każdym wypadku. Nie chodzi o odpuszczenie. Tylko przygotowanie „bazy” – zarówno prawnej, ideowej, społecznej, finansowej, medialnej itd. jak i wprost: terytorialnej i logistycznej: budynki, lokale, obszary wiejskie i całe powiaty/województwa wyznaczone jako strategiczne obszary działań NR. To pozwoli zabezpieczyć się na wszelką ewentualność. Niezależnie od tego czy System wciąż będzie umacniał swój totalitarny reżim czy też będą nim wstrząsały poważne problemy (ekonomiczne, migracyjne, ekologiczne) umożliwiające uczynienie wyłomów w jego murze… Niezależnie od tego strategiczna autonomia pozwoli przetrwać nie tylko jednostkom lecz całym wspólnotom NR/tradycji. Bronić przez lata – w odpowiednich chwilach przechodzić do ofensywy.
Co to jest praca u podstaw
Tyle lat opowiadano w narodowym środowisku o „pracy u podstaw”. Tymczasem to co po 89 roku nazywano wśród „narodowców” „pracą u podstaw” nie miało z nią nic wspólnego. Cała „praca u podstaw” przeciwstawiana „rewolucyjności” w istocie sprowadzała się do skupienia się na kampaniach wyborczych. Tymczasem praca u podstaw to nie wybory tylko akcja wśród ludzi: akcja prospołeczna (pomoc ubogim, ale też tworzenie związków zawodowych), działalność kulturalna tworzenie lokali, bibliotek, spotkań z autorami… a nie partyjniactwo. W istocie praca u podstaw i rewolucyjność uzupełniają się. Natomiast partyjniactwo i działalność pod kampanie wyborcze to w w 90% strata środków. To jest smutne, ale w przeciągu ostatnich 30 lat (licząc od 89 roku) zmarnowano miliony złotych na najróżniejsze „kampanie wyborcze narodowców” – czego efekt jest dokładnie zerowy (no jest sobie Konfederacja w Sejmie – i co z tego? LPR też było – dziś jest, jutro nie ma). Chodzi o to by środki finansowe i zaangażowanie szły przede wszystkim na coś trwałego. Gdyby choć połowę tych środków (i zaangażowania działaczy) przeznaczono np. na budowę regionalnych sieci własnych lokali – mielibyśmy dzisiaj zupełnie inną sytuację. Istniała by baza i zaplecze pod rozwój ruchu. Coś czego nie dałoby się „zakazać”, coś trwałego, własnego. Ale nie mowa o lokalach partyjnych w stylu biura kolejnego posła tylko autentycznej sieci narodowych centrów społecznych – otwartych miejsc spotkań centrów kultury i działalności społecznej. O ile w Polsce skłotowanie może być ciężkie do przeprowadzenia ze względu na opresję demoliberalnego Systemu (natychmiastowe wyrzucenie nacjonalistów z zajętego budynku, choć spróbować można!) o tyle tworzenie własnych kawiarni, bibliotek, salek sportowych jest jak najbardziej realne.
Centra społeczno-kulturalne
Powtarzam – gdyby choć połowę zmarnowanych przez „narodowców” środków przeznaczyć na budowę czegoś trwałego – to w kilku miastach mielibyśmy własne polskie CasaPound zamiast kolejnych „iluś tam procent poniżej/powyżej progu wyborczego”. Myślę że to mógłby być klucz do rozwoju polskiego nacjonalizmu. Zauważmy że liczba „miejscówek” ruchu NR we Włoszech idzie w setki. Kawiarnie, bary, biblioteki, siłownie… oraz całe budynki – centra społeczne – zarówno zajęte (zaskłotowane) jak i wykupione i będące własnością ruchu.… Zresztą niekoniecznie to jest jedyna alternatywa: skłotowanie albo wynajem/zakup – często samorządy udzielają miejsc na działalność różnych fundacjom stowarzyszeniom itd. Można wynajmować za niskie pieniądze, lub otrzymać lokal od urzędu miasta jeżeli rządzi sprzyjający narodowcom burmistrz/prezydent W takich Włoszech ale też Francji i innych krajach nacjonaliści mają setki miejsc wokół których autentycznie żyje i rośnie ruch NR… Że nie przekłada się to na mityczne „wyniki wyborów” tu i teraz? A co z tego? Przecież mówimy o pracy u podstaw prawda? O pracy obliczonej na lata a nie na tymczasowy „sukces” procentowy”. Ile takich miejsc mamy w Polsce? Pytanie retoryczne. Często nawet organizatorzy mają problem by wynająć salkę na konferencję czy koncert… a co dopiero mówić o stałej działalności…
Myślę że inspiracji dla działalności polskiego ruchu NR powinniśmy szukać właśnie w istniejącej w we Włoszech sieci centrów społecznych, klubów, kawiarni, siłowni, bibliotek – słowem sieci miejsc zaplecza logistycznego i jednocześnie żywej społeczności alternatywnej. To jest prawdziwa praca u podstaw, stworzenie lokalnego centrum z salą konferencyjną, biblioteką, siłownią, mini-barem, salą koncertową i innymi rzeczami + ewentualnie miejscem mieszkania dla całych rodzin lub w formie narodowego akademika dla studentów Jedno centrum tego typu byłoby gigantycznym postępem dla NR w Polsce. Ze względów prawnych i represji systemu ciężko wyobrazić sobie nielegalne funkcjonowanie takiego ośrodka (lewactwo ma nieoficjalne przyzwolenie samorządów) ale kto wie?! w sprzyjających okolicznościach wszystko może się udać. Bądźmy realistami – żądajmy niemożliwego! Praca u podstaw to działanie na lata! To coś kompletnie innego niż kampania wyborcza raz na dwa lata. Brać przykład z CasaPound i innych sensownych ruchów w tym w czym ich działania dają dobre efekty!
Narodowe strefy autonomiczne
Warto pomyśleć też o tworzeniu własnych narodowych stref autonomicznych w miastach– obszarów intensywnej propagandy i działalności NR w danym mieście, konkretna dzielnica jako strefa bazowa (narodowa analogia lewackiej Exarchii w Atenach czy Kreuzbergu w Berlinie oraz islamskich stref szariackich “no go zones” we Francji i Szwecji), niekoniecznie jedna dzielnica jeśli macie środki i aktywną ekipę stwórzcie kilka stref narodowych. Ale generalnie chodzić powinno o koncentrację działań na konkretnych wybranych obszarach w celu osiągnięcia dominacji, a nie rozpraszanie wszystkiego wszędzie (mówimy oczywiście o wielkich miastach, w obszarach wiejskich i małych miasteczkach cały powiat/miasto może być taką strefą). Zmasowana propaganda (plakaty, graffiti, murale) na danej dzielnicy/miasteczku studenckim + siedziba lokalnych nacjonalistów w takiej dzielnicy, jakaś prawicowa księgarnia i inne miejscówki + żywy kontakt z mieszkańcami danej dzielnicy i reagowanie na problemy mieszkaniowe, socjalne i ekologiczne lokalnych mieszkańców (lub studentów w miasteczku/akademiku) pozwoli nam na opanowanie danego obszaru. Później mogłoby się to przełożyć też na wybory lokalne – ale nigdy nie należy zapominać że to dodatek – wartością samą w sobie jest żywa i aktywna lokalna pro-narodowa społeczność na danym obszarze!
Strategia na lata – przetrwać by zwyciężyć!
Kolejny raz wypada tylko zaapelować: bądźmy mądrzy przed szkodą. Już teraz zacznijmy wykorzystywać koncepcje i rozwiązania stosowane przez nacjonalistów/tradycjonalistów/antysystemowców na Zachodzie – zanim sytuacja w Polsce stanie się taka jak tam i będziemy do tego po prostu zmuszeni. Widzimy co się tam dzieje – widzimy jakie formy oporu stosuje tamtejsza opozycja narodowa – zacznijmy korzystać z tych doświadczeń już dziś. Mamy jeszcze trochę czasu na przygotowania się do obrony – nie zmarnujmy tego czasu, bo nie ma go też jakoś bardzo dużo.
Co więcej wykorzystując skutecznie (w dostosowaniu do warunków Polskich) tamtejsze rozwiązania możemy tylko zyskać! Nawet gdyby sytuacja nie stałą się tak zła jak na Zachodzie: po prostu nastąpi wzmocnienie ruchu oraz o prostu żywych sił naszego Narodu zapleczem logistycznym, kulturowym i społecznym. Nic nie możemy stracić mając lokale, szkoły, centra społeczne, biblioteki, świetlice, i strategiczne obszary dominacji politycznej. Możemy tylko zyskać. W niczym to nie przeszkodzi – a jedynie pomoże – wszelkim możliwym drogom walki: wyborczej, marszu przez instytucje, a także tym, o których nie pisze się otwarcie. Posiadanie szeroko rozumianego zaplecza pomaga – co więcej jest konieczne w każdym wypadku. A jeżeli zacznie dziać się to co na Zachodzie (wyrzucanie z pracy, wyrzucanie z uczelni, powszechna cenzura, propaganda lgbtq w szkołach itd. zakaz działań itd.) – będziemy zawczasu przygotowani do długofalowej strategicznej obrony naszych wspólnot/grup/ruchów/ludzi – i zatem do przetrwania Narodu Polskiego. Bądźmy mądrzy przed szkodą!
Partyzant Antysystemu
24 października 2024 o 10:53
Bardzo ciekawy artykuł i o dziwo równie wartościowe komentarze. Warto przeczytać cały ten wątek z komentarzami.
Widać jedno: pomysłów jest wiele i są zarysy tego jak powinna wyglądać taka długofalowo strategia co tworzyć i na czym się skupić żeby to przyniosło efekt w ciągu paru lat i było trwałe
Problem: realizacja na razie w powijakach
19 listopada 2024 o 16:05
We Włoszech każda organizacja stawia sobie za punkt honoru otwarcie takiego lokalu/centrum. Później takie miejsce jest przestrzenią dla dziesiątek całorocznych inicjatyw społecznych kulturowych i politycznych. Wokół takiego lokalu gromadzi się rozwija lokalna społeczność narodowa. Na to idą środki finansowe. I to przynosi efekty.
Włoskie centra to nie tylko legendarne CasaPound. Także Forza Nuova ma dziesiątki takich lokali. A najwięcej ma chyba organizacja Lealta Azione po kilka w jednym mieście.
Lokale CasaPound są często squotowane („occupazione”) — choć nie wszystkie; większość lokali funkcjonuje legalnie. Na legalne biura i lokale stawia Lealta Azione. LA dysponuje całą siecią takich miejsc stanowiących połączenie klubu kawiarni barku i biblioteki. Forza Nuova tworzy normalne biura ale utrzymane w stylu centrum kultury z odpowiednim klimatem: malunki na ścianach stała działalność (choć młodzieżówcre FN zdarzało się także zajmować (squotować) pomieszczenia
26 grudnia 2024 o 18:42
@Pogrom
Tylko mówimy o Włoszech, gdzie są właściwe fundamenty odpowiedzialności i uczestnictwa w życiu ideowym. W Polsce organizuje się zbiórki na wydanie książek w liczbie 50-100 egzemplarzy i to wszystko przy dziesiątkach, a nawet setkach tysiącach lajków. Przecież jakieś trwałe inicjatywy w tzw. ruchu w Polsce da się policzyć na palcach jednej ręki. Nie znaczy to jednak, że należy się zniechęcać, trzeba orać na dostępnym polu, ale też jednocześnie dostrzegać trzeźwo rzeczywistość.